Jan Pospieszalski Jan Pospieszalski
163
BLOG

30 dzień strajku lekarzy.... postulat sięgnął posadzki

Jan Pospieszalski Jan Pospieszalski Polityka Obserwuj notkę 86

 

„Chcemy zarabiać tyle co glazurnik!!!” Z  takimi hasłami na transparentach protestujący  lekarze zablokowali jezdnie. Bez żadnych zbędnych dywagacji krzyczą o co im chodzi. Upominają się nie o reformę, nie o koszyk świadczeń , nie o zmianę struktury finansowania, dopłaty do świadczeń, dobrowolne ubezpieczenia itp…  Czy lekarze są tak naiwni żeby sądzić że wzrost wynagrodzeń uzdrowi wszystkie bolączki systemu ochrony zdrowia?

Np. czy budowany w czasach wyścigu zbrojeń jako zaplecze frontu III wojny światowej,  szpital w Nowym Targu, w  którym jest 300 łóżek, a zatrudnionych  - 1000 osób, może nie generować monstrualnych długów?  Czy podniesienie płac dla tak licznego personelu coś w tym szpitalu coś zmieni? Kto ma dokonać reformy, skoro jednym z pierwszych kroków powinno być znaczące zmniejszenie zatrudnienia? Szpital to największy pracodawca w mieście, a redukcja etatów, to przecież dla (ubiegających się o poparcie wyborców) samorządowców, -strzał w stopę.  Czy zwiększenie pensji w innym szpitalu - w Ciechanowie, gdzie na jednego pacjenta zużywano dziennie 40 igieł, zlikwiduje zwykłe złodziejstwo?  Czy dając lekarzom więcej pieniędzy, zatrzyma się zjawisko ustawianych przetargów na dostawy sprzętu i lekarstw?

O tych sprawach jakoś ciszej. Dziś na transparentach porównanie z glazurnikiem. W serwisach telewizyjnych na zablokowanych ulicach - gigantyczne korki, ale wypowiedzi kierowców pełne zrozumienia. Można odnieść wrażenie że postulaty płacowe strajkujących cieszą się poparciem społecznym. Jak widać lekarze wybrali skuteczną metodę komunikowania swoich żądań. Wg najlepszych zasad współczesnego marketingu - jedno mocno brzmiące hasło – żadnych niuansów – zero szczegółów. Jeśli chcesz się przebić przez szum informacyjny – jeśli chcesz być zauważonym,  musisz walić po oczach - jak czołówka tabloidu. Postulat aby za własna pracę dostawać przynajmniej tyle co pan Kazio od terakoty, rozgrzewa emocje bardziej niż dziwnie brzmiący koszyk świadczeń.

Drugi obrazek z ostatnich dni – właśnie w popularnym tabloidzie zdjęcie willi przed którą zaparkowane nowe audi. Skąd na to wziął pieniądze? Czy mógł uczciwie się tego dorobić?  -pytają autorzy. Sprawa dotyczy dyrektora warszawskiego szpitala MSWiA,  Marka Durlika. Jego status majątkowy pozwala sądzić że gdyby mu zaproponować pensje glazurnika,  to pewnie uciekł by z wrzaskiem.  Skąd na to wziął pieniądze, pyta też go prokuratura,  badając milionowe wyłudzenia z kasy NFZ. Mimo całego dramatyzmu przywołanych obrazków staram się znaleźć promyk nadziei. Otóż zastosowania przez lekarzy znakomitego chwytu marketingowego potwierdza po raz kolejny, że środowisko lekarzy jest przygotowane żeby działać w trudnych realiach rynku medycznych usług. Że ochronę zdrowia należy czym prędzej uwolnić z pe-er-elowskiego uścisku. Że nie istnieje nic takiego jak bezpłatna opieka medyczna! Nie ma nic za darmo -  wszystko ma swoją cenę.  O tym wie także dyr. Marek Durlik,  dlatego potrafił zadbać o to, by jego szpital miał pieniądze,  a że przy okazji umiał zadbać o własny dom i samochód, to dowód, że przynajmniej potrafi liczyć. Sytuacji w sektorze ochrony zdrowia,  nie uratują zaklęcia o tym że powinno być bezpłatnie – uratują ją zdolni menadżerowie, liczenie kosztów,  zasady rynku i nowoczesnego marketingu. Jak widać przynajmniej część zatrudnionych tam ludzi: i ci na pasach blokujący drogi i mający dziś kłopoty z prokuraturą - Marek D. dobrze o tym wiedzą. A to już pozwala zachować optymizm.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka