Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński
105
BLOG

Różyczka służb w Trójmieście

Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński Polityka Obserwuj notkę 3

image




Nasze norweskie tankowce, specjalnie zaprojektowane do odbioru ropy naftowej na morzu z platform – shuttle tankers; budowaliśmy aż w trzech stoczniach w różnych krajach. Bo tak było najtaniej. Zaczynało się w Kerczu, można powiedzieć - wówczas na ukraińskim Krymie, tam budowało się cały kadłub. Potem tą skorupę holowano przez Morze Czarne, Morze Śródziemne na Atlantyk, gdzie w hiszpańskiej, na Atlantyku, stoczni Astilleros Armón w Gijón, budowaliśmy klasyczne tankowce, które w końcu, już o własnych siłach, bez ładunku tylko pod balastem, przypływały do Gdańskiej Stoczni Remontowej (wg. mnie to światowa czołówka), gdzie wreszcie robiliśmy końcowy produkt – właśnie shuttle tanker.

Byliśmy zazwyczaj zaufaną załogą: norweski kapitan i norwescy oficerowie i mechanicy, filipińscy marynarze i motorzyści, oraz ja – jedyny Polak, oficer ETO, spec od energetyki, elektryki, automatyki i oczywiście całej elektroniki.



A co jeszcze poza tymi obowiązkami i pracą od 6 rano do 6 wieczorem musiałem robić w naszym Gdańsku?

Dla moich norweskich kolegów, w tym paru prawdziwych przyjaciół, byłem turistguide person, czyli jako tubylca prosili mnie o oprowadzanie ich po interesujących miejscach. Po prawdzie, głównie interesowało ich tylko gdzie można dobrze zjeść i jeszcze lepiej się zabawić. I wiecie co? Oni wszyscy, nawet będąc pierwszy raz w Polsce, prosili mnie, żeby ich zaprowadzić do Rozii. Przyznam, że ja stary koń, jednakże Gdynianin, gdy pierwszy raz mnie o to poproszono, nie miałem pojęcia o czym mowa. A o gdańskim Klubie Rozii wiedzieli chyba marynarze całego świata, pływający do Polski.



Raz z ciekawości wszedłem też do środka na chwilę. Co ja tam będę wam tłumaczył. Rozii nadal działa pełną parą i sama ciągle tak się reklamuje:


"Rozii w Gdańsku to miejsce dla panów, którzy lubią zabawić się do białego rana w międzynarodowym towarzystwie pięknych kobiet. U nas można zorganizować wieczór kawalerski, zamówić doskonałego drinka czy masaż. Wszystko w jednym miejscu – Rozii na Przymorzu w nowej, odświeżonej, hipnotyzującej odsłonie. Klub zapewnia maksymalną dyskrecję i bezpieczeństwo.


Odwiedzają nas mężczyźni, którzy mają wygórowane oczekiwania, lubią taniec artystyczny, wiedzą co to dobry masaż, uwielbiają spędzać wieczory w energetyzującej atmosferze flirtu i dobrej zabawy.

Rozii budzi spore emocje, bo słynie z doskonałej muzyki, wspaniałych tancerek, obficie wyposażonego drink baru, swobodnej atmosfery i towarzystwa pięknych kobiet, które uwielbiają relaks.

U nas można zdjąć marynarkę, rozluźnić kołnierzyk i zabawić się bez zahamowań." [1]


Więc tęgie głowy wyspecjalizowane w obrzucaniu człowieka g*wnem kombinują- jakby ten q**widołek połączyć z Karolem Nawrockim?



[Rozpocząłem ten felieton pisać sporo przed tą kabaretową debatą w TVP w Likwidacji. Nie wiedziałem więc, że Trzaskowski tak się skompromituje, a Nawrocki pokaże się jako prawdziwie poważny kandydat. A to może nieco spowodować, że działania Tuska i reszty mogą być całkiem inne.]


Słowa uczciwość i przyzwoitość jakoś się schowały ostatnio w naszym codziennym słowniku. Widocznie ludność tego obecnie nie potrzebuje.

A to powoduje, że już w całej opinii publicznej kraju mamy duże kłopoty z oceną człowieka, który właśnie przypadkiem jest uczciwy i przyzwoity.

Podejrzewam, że większość jest przekonana: - Nie... nie ma takich. Wieloletnia manipulacja umysłami i konieczność lawirowania między prawdą i fałszem już za PRLu zmieniła tradycyjne kanony moralne, na przykład jak to pokazuje te sarkastyczne hasło: Wszyscy kradną!

Toteż, czy to lewacy, czy prawacy, nie mogą sobie mentalnie dać rady z przekonaniem siebie samego, że rzeczywiście Karol Nawrocki jest człowiekiem uczciwym i przyzwoitym. Jak ja go określam – jest dobrym człowiekiem.

Cwaniacy, których mamy w narodzie obecnie pełno, z ironią, a czasem nawet z pogardą określą go: - frajer.

Ci zmanipulowani, z defektem mózgu, dobrotliwie nazywani lemingami, oczywiście ocenią Nawrockiego zgodnie ze swoimi schematami zachowania: - to jest oszust i złodziej. A nasza germańsko – bolszewicka propaganda, pieszczotliwie nazywana mediami głównego nurtu jeszcze podkręci: - jakim trzeba być świnią, by ograbić niedołężnego starca!


Prawicowi, czyli my, patrioci, w obszarze publicznym też mamy kłopot z obroną prawego człowieka, bo lata taplania się w gnojówce, stępiła wrażliwość na dobro, więc co najwyżej powiemy: - fajtłapa! Albo: oferma.


A niewiele zaledwie lat minęło, od czasu gdy święty Jan Paweł II obudził w nas miłość do wszystkich ludzi.


Tak więc w chwili obecnej wrogowie Rzeczpospolitej, ci wewnętrzni, którzy służą, dobrze opłacani, wykonują rozkazy tych historycznych od stuleci wrogów z Moskwy i Berlina i niszczą kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego, bo on symbolizuje dążenia do Polski suwerennej; a takich ludzi należy wkopać w ziemię. Najlepiej uprzednio poćwiartowanych.

Środowiska prawicowe robiły co mogły, nawet w pewnym stopniu nie dopuszczając do zohydzenia w oczach Polaków, postaci tego kandydata. Wyszło to nieco nieudolnie, bo obrona prawdy, dobra i wiary jakoś kiepsko nam wychodzi.



* * *



Niemcy zawsze lubili strzelać z grubej rury. Symbolem tego idiotyzmu jest choćby to komiczne działo z I Wojny Światowej Gruba Berta (niem. Dicke Bertha, waga pocisku: około 800–1 160 kg, załoga: około 200 ludzi)



Tak więc strzelcy wystrzelili w stronę Polski z takiej armaty, która niestety nie rozwaliła celu, jak przewidywały te szkopskie pomysły.

Jednakże szkopy to naród upierdliwy. Teraz mają ponownie wystrzelić. Może jeszcze przed pierwszą turą wyborów, choć całkiem możliwe, że dopiero przed drugim głosowaniem.



Teraz kanonierzy z TVP24 wystrzelą tak, że Karola Nawrockiego podłączy się do gdańskiego burdelu Rozii. Czyli do takiej Różyczki.



Już się nawet tym pochwalili w Internecie na portalu You Tube na kanale #Superwizjer TVN, przedstawiając 22 minutowy film "Sutenerzy Trójmiasta" [2].



TVN tak to opisuje na YT:

"... Jak funkcjonował podziemny świat seksbiznesu na Pomorzu ujawnił w swoim reportażu zatytuowanym "Sutenerzy Trójmiasta" Bertold Kittel z redakcji "Superwizjera". Po jego premierze na antenie TVN24, autor wraz z dr. Hab. Tomaszem Safjańskim z Akademii WSB raz z Szymonem Osowskim z Sieci Obywatelskiej Watchdog zastanawiali się, jak to możliwe, że "Rozi", której historia sięga lat 80. ubiegłego wieku, przetrwała wojnę gangów w latach 90. i przez kolejne dekady działała w najlepsze niemal "pod nosem" służb i prokuratury."

Czyli niby klasyczny efekt dziennikarstwa śledczego pokazujący nasze krajowe patologie i przestępstwa. Fuj! Jakie to brzydkie i niesmaczne.

Tylko, że ma to łykać nasz prowincjonalny, niewiele podróżujący po świecie ludek, który nie wie, że taki "seksbiznes", już od ponad 100 lat funkcjonował w Berlinie, Paryżu i Londynie, a teraz w każdym dużym mieście całego świata. Może tylko nie w krajach islamskich. Choć przepraszam – słyszałem o pedofilskich wyprawach bogatych (i znanych!) Warszawiaków do Maroka na seksualne eskapady.


Pamiętając, że podobna do działalności tego gdańskiego seks-klubu Afera Podkarpacka, od dziesięciu lat nie jest do końca wyjaśniona, a zamieszani w nią byli politycy, prokuratorzy, służby specjalne, a najprawdopodobniej również agenci ukraińscy i rosyjscy, można przypuszczać, że ten pomorski klub raczej szkody nie poniesie. Lecz przeciętni ludzie mają na to patrzeć z obrzydzeniem i pogardą. Więc jeśli by się udało przypiąć do tego Karola Nawrockiego, to również on wzbudzałby te negatywne emocje.


Rozii, w gdańskiej dzielnicy Przymorze, jest "administrowane" przez dosyć nieciekawą postać – Śledzia. Oficjalnie jest on tam "tylko" bramkarzem. A przecież kandydat Nawrocki też był bramkarzem. Więc na pewno Śledź i nasz Karol to dobrzy kumple. Takie typy z półświatka. I ktoś taki ma zostać prezydentem!? Trzaskowski to przy nim anioł.


W tym programie TVN, trójka dyskutantów plus dziennikarz prowadzący w sposób jednoznaczny sugerują, że Karol Nawrocki musiał być również w kręgu tego szemranego, właściwie nawet gangsterskiego towarzystwa. To, że jest to wierutna bzdura, wyssana z palca prowokacja i obelga wie każdy mieszkaniec Trójmiasta, nie skażony germanizmem i anty-polskością. Karol Nawrocki, młody człowiek z niebogatej rodziny, musiał jak wielu innych studentów dorabiać sobie na życie, a jako, że był to młodzieniec pokaźny i wysportowany, to pracę podjął właśnie również jako bramkarz. Dlaczego własnie taką pracę? Bo tu się pracuje wieczorem i w nocy, czyli po godzinach studiów i codziennych obowiązków. Lecz najważniejszy przemilczany przez propagandystów TVNu fakt to, że różnica między sopockim Grand Hotelem, a nocnym klubem Rozii, to niebo a piekło. Grand Hotel to hotel pięciogwiazdkowy, czyli najwyższej klasy. Tu zamieszkują często głowy państwa i ludzie z międzynarodowego establishmentu. Tu każdy pracownik musi być na najwyższym poziome zawodowym. Tradycja polska, w takich luksusowych miejscach nazywa działającego przy wejściu pracownika – portier hotelowy. Choć nasze zamiłowanie do angielszczyzny powoduje, że we wielu miejscach możemy usłyszeć określenie doorman. A to w hotelowej hierarchii już nie szeregowy pracownik. Doorman to: Osoba witająca gości przy wejściu, otwierająca drzwi, pomagająca z bagażem. Często ubrana w elegancki uniform. W niektórych hotelach pełni także funkcję wstępnego rozpoznania gościa (część dyskretnego systemu bezpieczeństwa). W prestiżowych miejscach może znać stałych gości z imienia, pamiętać ich preferencje itd. Taki pospolicie i z pewną pogardą nowobogackich nazywany bramkarz, w Grand Hotelu kontroluje takich pracowników jak : Bellboy – pomaga z bagażem, odprowadza do pokoju; Valet - przejmuje samochód gościa i parkuje go w imieniu klienta.

W tym programie TVN, trójka dyskutantów plus dziennikarz prowadzący w sposób jednoznaczny sugerują, że Karol Nawrocki musiał być również w kręgu tego szemranego, właściwie nawet gangsterskiego towarzystwa.



To, że jest to wierutna bzdura, wyssana z palca prowokacja i obelga wie każdy mieszkaniec Trójmiasta, nie skażony germanizmem i anty-polskością.

Karol Nawrocki, młody człowiek z niebogatej rodziny, musiał jak wielu innych studentów dorabiać sobie na życie, a jako, że był to młodzieniec pokaźny i wysportowany, to pracę podjął właśnie również jako bramkarz. Dlaczego własnie taką pracę? Bo tu się pracuje wieczorem i w nocy, czyli po godzinach studiów i codziennych obowiązków.

Lecz najważniejszy przemilczany przez propagandystów TVNu fakt to, że różnica między sopockim Grand Hotelem, a nocnym klubem Rozii, to niebo a piekło. Grand Hotel to hotel pięciogwiazdkowy, czyli najwyższej klasy. Tu zamieszkują często głowy państwa i ludzie z międzynarodowego establishmentu. Tu każdy pracownik musi być na najwyższym poziome zawodowym. Tradycja polska, w takich luksusowych miejscach nazywa działającego przy wejściu pracownika – portier hotelowy. Choć nasze zamiłowanie do angielszczyzny powoduje, że we wielu miejscach możemy usłyszeć określenie doorman. A to w hotelowej hierarchii już nie szeregowy pracownik.

Doorman to:

Osoba witająca gości przy wejściu, otwierająca drzwi, pomagająca z bagażem.

Często ubrana w elegancki uniform.

W niektórych hotelach pełni także funkcję wstępnego rozpoznania gościa (część dyskretnego systemu bezpieczeństwa).

W prestiżowych miejscach może znać stałych gości z imienia, pamiętać ich preferencje itd.


Taki pospolicie i z pewną pogardą nowobogackich nazywany bramkarz, w Grand Hotelu kontroluje takich pracowników jak :

Bellboy – pomaga z bagażem, odprowadza do pokoju;

Valet - przejmuje samochód gościa i parkuje go w imieniu klienta.


Nie ma najmniejszego porównania z pracownikiem Grand Hotelu, a bramkarzem w jakimś nocnym seks-klubie. Tam na drzwiach stoją duże byki, często szeregowi gangsterzy, a ostatnio coraz więcej policjantów, dorabiających sobie po godzinach.





Oszczerstwa i szkalowanie to silna broń. Już starożytna, lecz w nowych czasach rozwinięta jeszcze przez carską Ochranę i dopracowana przez bolszewików Lenina i Stalina, używała to z dobrym skutkiem. Popularnie my się odnosimy do działań hitlerowca. Joseph Goebbels, minister propagandy III Rzeszy, to najbardziej znany i skrajny przykład systemowego stosowania publicznie sfabrykowanych kłamstw w celu oczerniania, demonizacji i odczłowieczenia całych grup ludzi. Obrzucanie człowieka błotem i szkalowanie (Szkalowanie – potoczne i emocjonalne określenie złośliwego, kłamliwego ataku na czyjeś dobre imię (często w mediach).), to podstawa niszczenia człowieka. Jakąż ironią jest, że dziś nagminnie stosujący te metody, w kraju udoskonalone przez "kłapouchego' Jerzego Urbana, funkcjonariusze lewactwa chcą siebie samych zabezpieczyć przez wprowadzenie ustawy o "mowie nienawiści".




Obecny rząd – marionetka Berlina, ludzie o niezbyt lotnym umyśle, dewastując kraj, dążą do państwa totalitarnego, a może nawet do dyktatury, gdzie zapewne po federalizacji Unii Europejskiej, Polska zostanie czymś w typie Generalnej Guberni Adolfa Hitlera.

Zwycięstwo człowieka uczciwego, patrioty o silnej osobowości, w wyborach prezydenckich, jest dla mafii Tuska i berlińskich nadzorców, dużym ryzykiem, że projekt likwidacji Rzeczpospolitej może się nie udać. A to jest nie do pomyślenia.




Czeka nas więc parę tygodni napięcia i nadziei. Róbmy co się da, nie pozwólmy, by naszego kandydata przedstawić tak, by upodobnić go do jeszcze paskudniejszej wersji, jak przyboczni Donalda Tuska, oczywiście z nim na czele.





[1] https://rozii.pl/o-klubie.html

[2] https://youtu.be/023jrU0hPwU?feature=shared 

jazgdyni na nasze blogi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka