https://uplift.love/the-dalai-lama-on-happiness-versus-pleasure/
https://uplift.love/the-dalai-lama-on-happiness-versus-pleasure/
JanuszKamiński JanuszKamiński
108
BLOG

Szczęście? Co to jest?! Liczy się tylko przyjemność

JanuszKamiński JanuszKamiński Społeczeństwo Obserwuj notkę 8

Ten artkuł jest niedużym prologiem do głębszego eseju, gdzie zastanawiam się dlaczego mamy trudności ze zrozumieniem i komunikacją z młodym pokoleniem. Cóż takiego się stało, że praktycznie nie tylko zaczynamy mówić różnym językiem, ale też dlaczego nie rozumiemy się dobrze nawzajem.To już nie wygląda na typowe, cykliczne zmiany kulturowe, tylko na o wiele głębsze zmiany rozumowania i podejścia do życia.

Staram się rozważać, czy powodem jest tylko postęp technologiczny – wszystkie te komunikatory typu SMART, czy też świadoma indoktrynacja w konkretnym celu.



Właśnie rozpoczęło dorosłe, samodzielne życie pokolenie, które potocznie nazywamy mileniarsami. Czyli wszyscy urodzeni na przełomie XX i XXI wieku, więc również zgodnie z naszym kalendarzem, na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia.

Pozwoliłem sobie rozszerzyć tę grupę do urodzonych 10 lat wcześniej, dzisiejszych 30-to latków, bo oni mając zaledwie 10 lat w symbolicznym roku 2000, zostali także poddani nowej filozofii, kształtującej zupełnie inną mentalność i osobowość, w dużym stopniu powodujące poważne konflikty międzypokoleniowe.

Nas, ludzi wiele starszych, nie dało się tak łatwo zapędzić do klatki, bo minione, burzliwe czasy wyposażyły nas w odporność na wpływy różnych ideologii, manipulacji i urabiania człowieka. Oczywiście, nie wszyscy jesteśmy tacy. Słabsze jednostki, a także ci nastawieni oportunistycznie do życia, niestety poddały się wpływom znacznie wcześniej, co pozwala im wykrzykiwać radosne hasło – komunizm wiecznie żywy! Co akurat jest jak znalazł, na obecną zakręconą teraźniejszość.

Właśnie teraz, na naszych oczach, a najgorsze, że nie wiemy co z tym zrobić, tracimy więź międzypokoleniową. A co to oznacza wie każdy dobry socjolog, psycholog ze szkoły Maslowa i historiozof. To właśnie pełzająca światowa rewolucja. Bez barykad i krwawych ofiar, tylko ze smartfonami w garści i pomrukiwaniem, zamiast serdecznej rozmowy.


Każdego dnia o poranku, tak do wpół do dziewiątej. Trójmiasto. Wszystkie drogi dojazdowe do miasta dokumentnie zakorkowane. To zdążają do pracy niewolnicy. Niewolnicy korporacyjni. Robotnicy i zwykli pracownicy już dawno pracują, bo pociągami i autobusami przyjechali już o szóstej i siódmej. Niewolnicy mogą spać nieco dłużej, ale wszyscy mają samochody, w rodzinie i mąż i żona i zazwyczaj też wyrośnięte dzieciaki, To gdy ta metalowa, dymiąca masa ruszy nagle, to nie ma takich dróg, których by nie zakorkowali.

Neoniewolnictwo jest sprytnym zabiegiem władców tego świata, którzy wszczepili całym pokoleniem kult pieniądza, choć dokładniej kult pogoni za pieniądzem, za wszelką cenę, jak to się mówi – po trupach, kosztem własnego życia, własnej rodziny, szczęścia i spokoju.

W taki właśnie sposób wielkie międzynarodowe korporacje, sieci, banki i inne instytucje finansowe hodują sobie pracowników. Pracowników karnych, bo praktycznie ubezwłasnowolnionych.

Zmamieni możliwością awansu, czyli szybkiej kariery, następnie z założoną uprzężą kredytów, nie zauważają, że ich młodzieńcza wolność odeszła bezpowrotnie i już na długo będą niewolnikami, niewiele różniącymi się od feudalnego chłopa.

Korporacjonizm narzuci im wszystko w życiu: bezwzględnie przestrzegany sposób ubierania się; nie myślą o tym, a właśnie wdziali mundury. Narzuci im precyzyjny rozkład dnia, rozkład tygodnia, a nawet sposób odżywiania. Firma zatrudniająca organizuje im nawet rozrywkę oraz metodę wypoczynku.

I najważniejsze i najgorsze: – ten system narzuci im sposób myślenia.

Jednak najpaskudniejsze w tym wszystkim jest to, że korporacja wzbudza i utrwala w ludziach najgorsze cechy charakteru. Nieustanny wyścig serwowany przez szefów, skrajna konkurencja i tak zwane wyniki, powodują, że normalne, przyjazne stosunki międzyludzkie są rzadkością, natomiast niszczenie kolegów – konkurentów, donoszenie, podkładanie nogi, czyhanie na błędy, jest powszechną postawą wśród tych biednych ludzi. Słabsi szybko odpadają. Często nawet nie słabsi, tylko ci łagodniejsi, pełni dobroci i nie dążący dosyć mocno do wyimaginowanego celu. W powszechnym mniemaniu tego środowiska, to przegrani.

Wszystko o czym mówią, ba, również wszystko o czym myślą, kręci się wokół pieniądza. Mogą o tym gadać bez końca. I co ciekawe – o swojej pracy nie lubią rozmawiać. Jakby pracowali w jakiejś tajnej organizacji. To, co powinno być życiem domowym, odpoczynkiem, to także nieustanna pogoń. Inaczej już nie potrafią. Uprawiają sporty, bo taka jest moda. Lecz wyłącznie te, które w ich środowisku się liczą. I tutaj również pieniądz jest na pierwszym miejscu. Miesiącami potrafią czekać na miejsce w prestiżowej siłowni, gdzie miesięczne bilety zaczynają się od 500 zł za miesiąc. Nawet jak idą sobie tylko pobiegać (oczywiście, po popularnej ścieżce w Sopocie, a nie byle gdzie w lesie), to przebierają się w ubiory warte co najmniej 5 tysięcy. Bo dla neo-niewolników pieniądz musi być widoczny.

Świat niezwiązany z korporacjami i instytucjonalnymi urzędami zauważa potężny problem cywilizacyjny spowodowany korporacyjnym zniewoleniem ludzi i quasi-feudalnym wyzyskiem. Różnica jest tylko taka, że ten przymus jest „niby – dobrowolny”. Przecież nikt nikogo nie zmusza do pracy w takim systemie i każdy może dobrowolnie odejść. Nieprawda. Pracownik zostaje tak uwikłany środowiskowo, towarzysko, mentalnie i finansowo, że po prostu nie ma wyjścia. Tak, jak kiedyś chłop pańszczyźniany, tak teraz młody człowiek w systemie korpo (jak sami mówią) już nie potrafi swoją wolą, która została skutecznie złamana, zdecydować się na wyjście z tego poddaństwa. To jedyna droga życia, jaką widzi. Inne wydają mu się wyrzuceniem poza margines.

To tylko jedna strona światowego problemu. Reszta jest nawet jeszcze gorsza.

.

Czy ktoś nie wie jeszcze o mnie?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo