EURACTIV.pl
EURACTIV.pl
JanuszKamiński JanuszKamiński
204
BLOG

Klasa średnia, czyli posiadacze

JanuszKamiński JanuszKamiński Gospodarka Obserwuj notkę 4

Wydarzenia na białoruskiej granicy, to na dzisiaj nasz najpoważniejszy problem. Mamy zadanie z którym powinniśmy dać sobie radę. Będzie dalsza eskalacja ze strony Łukaszenki i Putina. Nie ma wątpliwości. Mając wewnątrz RP taką ofiarną V kolumnę, szkoda ją marnować.
Lecz są jeszcze potężniejsze wyzwania, które nas czekają. I nie takie proste i jednoznaczne, z którymi nasze odrodzone siły zbrojne mogą sobie poradzić.

<<<<< *** >>>>>>


Z pewną nieskromnością, czego się wstydzę, muszę się przyznać, że posiadam pewien dar profetyczny.

Gdy nałożono na nas VAT w 1993 roku, wymysł szatana, podatek dosłownie od wszystkiego, co musimy kupić, westchnąłem – teraz już tylko zostało powietrze którym oddychamy do opodatkowania. No i wykrakałem.

Trzeba było poczekać lat szesnaście, aby krwiopijcy solidnie popracowali i w 2009 zdecydowali opodatkować emisję zanieczyszczeń do atmosfery, popularnie i słusznie nazywaną podatkiem CO2. Niby to tylko przemysł, energetyka i tego typu kopciuchy miały płacić za emisję dwutlenku węgla, lecz wiadomo, że każdym systemie ostatecznie takie koszty zostaną przerzucone na zwykłego człowieka, bo on już nie ma możliwości podać tego dalej.

Trzeba tu dodać, że jak zwykle hipokryci i cwaniacy u władzy wielu państw, tak na boku, by interes się kręcił, uruchomili handel tymi kwotami emisji gazu, co oczywiście z kolei uruchomiło spekulantów, na czym nota bene, dzisiaj w dużym stopniu opiera się system finansowy tworzący pieniądze z niczego.

Tak więc mamy opodatkowane wszystko co musimy, albo tylko dla kaprysu chcemy kupić i powietrze którym musimy oddychać.


A żarłoczne pijawki rozglądają się swoimi kaprawymi, rozbieganymi oczkami – co jeszcze opodatkować, co jeszcze.


Jakieś dziesięć lat temu przeprowadziłem analizę sytuacji na podstawie własnych i przyjaciół obserwacji, gdzie określiłem, że nasza polska umowna klasa średnia rozpoczyna się gdzieś w okolicach 8 tysięcy zł. zarobków na rękę, dla typowej czteroosobowej rodziny. Z tej sumy przeznaczą 6 tysięcy na w miarę solidne utrzymanie, a resztę mogą odłożyć. Jeżeli nie mają nałogów, to krok po kroku są w stanie zwiększyć swój stan posiadania i powoli inwestować – na początku w rodzinę. A to już najniższy stopień klasy średniej, gdzie wytrwałością i pracowitością można zostać posiadaczami. Albo fajniej, jak mi przypomniano – posesjonatami. Kupią sobie gdzieś kawałek gruntu. Lub jeszcze lepiej – upadające gospodarstwo za niedrogie pieniądze, bo dom i obejście do remontu, gospodarze się zestarzeli, a ich dzieciaki wyjechały na zachód i nie mają ochoty wracać. Byście się zdziwili ile takich okazji dla młodych i chętnych pionierów jest na prowincji.

W normalnej sytuacji, w czasach stabilizacji i spokoju byłoby to naturalnym i racjonalnym zjawiskiem, że tacy młodzi pięli by się do góry, gdyby ambicje, pracowitość i zdolności nimi kierowały.

To jest właśnie tradycyjna droga powstawania klasy średniej. Klasy, która jest jądrem prawdziwej demokracji, bo jak ktoś jest odpowiedzialny za rodzinę i posiada pewien trwały kapitał, choćby niewielki, to nigdy w wyborach nie zagłosuje na idiotę (tym bardziej idiotkę), oszusta i kłamcę, który obiecuje złote góry, albo tylko spokojny i przyjemny żywot (grill, piwo i Taniec z Gwiazdami) lub też szalbierza, co chce sprzedać ojczyznę kolonialnym handlarzom niewolników.

Wniosek taki płynie dla bolszewików ukrywających się za zasłoną neoliberalizmu, tych z Brukseli, Berlina, Sztokholmu i amerykańskich uniwersytetów, że jest koniecznością zniszczenie klasy średniej. Ba – zniszczenie, całkowite wymazanie pojęcia klasy średniej. W projekcie nowego świata nie ma miejsca na takie fanaberie, by ludzie własnym sumptem rośli do góry i się bogacili.

Świat ma być dwubiegunowy – elita i motłoch. I tylko elita ma decydować, kto ma prawo wzrastać i się bogacić. Nie jakaś tam klasa średnia ze swoją wolnością, tylko ewentualnie aspiranci do elity. Na kolanach, liżący buty i działający na rozkaz.


Podatek CO2 zapoczątkował zahamowanie wzrostu klasy średniej. Spowolnił ten postęp społeczeństwa. W Polsce wprawdzie po 2015 udało się zlikwidować skrajną nędzę. I Bogu dzięki za to. Jednak obszar biedy jest u nas ogromny. Obszar ludzi, rodzin, żyjących od pierwszego do pierwszego, gdzie każdy grat w domu – lodówka, pralka, telewizor, są kupione na raty i obciążają na długo budżet rodzinny, a wymarzone auto jest dziesięcioletnim wrakiem z niemieckiego szrotu, nie gwarantującym bezpieczeństwa na drogach,

A klasa średnia, którą Dobra Zmiana obiecała na początku, wskazując, że jej tworzenie jest jednym z głównych celów, tworzy się w sposób karykaturalny. Szczególnie wśród młodych, którzy zostali korporacyjnymi niewolnikami. Wszystko co mają, cały ten blichtr błyskający szklanymi koralikami – apartamenty w modnych dzielnicach, wypasione bryki – im większe tym lepsze, markowe ubiory i rozliczne, niepotrzebne gadżety nie należą do nich. To własność banków, gdzie wzięli kredyty i hipoteki na lat trzydzieści. Praktycznie nie posiadają niczego za wyjątkiem ułudy posiadania. Zgodnie z wymogami otoczenia – nachalne bogactwo na zewnątrz, a w domu chińskie zupki i najtańszy papier toaletowy.

Na zachodzie społeczeństwa nie były zniewolone przez prawie pół wieku przez okrutny bolszewizm. Mogli się swobodnie rozwijać i bogacić. I to tam, ich klasa średnia najboleśniej poczuje restrykcje nowego ładu, stworzone przez sfanatyzowanych idiotów, których w swojej gnuśności i głupocie spowodowanej długotrwałym dobrobytem, wybrali.


Zielony ład to pikuś wobec tego co publicznie przedstawił, zapewniam, nie tylko w swoim imieniu, lecz całej egzekutywy i możnych protektorów Unii Europejskiej – przyszłego superpaństwa Ojropa – szaleniec Frans Timmermans, w moich oczach specjalnie nie kryjący się z tym, agent Kremla, który publicznie oświadczył, że jak będzie chciał pogadać o Polsce, to pojedzie do Moskwy.


Projekt Timmermansa to Fit for 55. To nie jakaś kolejna fantasmagoria. To niemalże ostateczny krok nowego porządku, gdzie od lat pod pesudo-naukowym projektem zapobieżenia ocieplenia klimatu planety, co jest utopią ze szpitala psychiatrycznego, gdy reszta świata poza Europą ma gdzieś zmiany klimatyczne; to pakiet ustaw prawnych mających spowodować do roku 2030 zmniejszenie emisji o 55%.

Już dzisiaj eksperci, którzy jeszcze nie zostali kupieni, protestują, że to zabije europejskie przedsiębiorstwa i rolnictwo, i spowoduje spowolnienie gospodarki, cofając nas w rozwoju o cały wiek.

A to z kolei, doprowadzi społeczności państw europejskich do ubóstwa i życiowego dziadostwa. Cóż takiego zawiera Fit for 55, że musimy ostro walczyć by ten zabójczy projekt nie wszedł w życie?


Nie będę zadręczał i nudził specyfikacją dotyczącą zmian jakie niesie Fit for 55.

Kto ma ochotę, proszę bardzo – tutaj .

Podam tylko kilka "fantastycznych" pomysłów.


  • Do roku 2035, czyli za 14 lat, mają zniknąć z dróg całkowicie wszystkie samochody osobowe i dostawcze, które nie będą miały 0% emisji. Czyli wszystkie silniki spalinowe: diesla, benzynowe i hybrydowe będą zabronione, a auta w których je zamontowano, zostaną wycofane z ruchu. Bardzo jestem ciekaw, co zrobią z tą górą złomu, którą ta restrykcja wyprodukuje. Pewnie, jak znam spryt i hipokryzję Niemiec, wyeksportują to wszystko do Afryki i Azji, by tam smrodziły – nieważne, że to nie poprawi światowego bilansu CO2. My prawdopodobnie już nie będziemy w domu, czy rodzinie potrzebować własnego auta. Też posiadania takiego zbytku zabronią. Zastąpią je firmy dysponujące flotę samochodów udostępnianych na godziny. Coś jak UBER bez kierowcy. Już są pierwsze jaskółki. W mojej Gdyni mam już firmę oferującą auta, które udostępnione mi na jeden dzień, gdy przejadę moje zwyczajowe 50 km, kosztuje mnie 60 zł.
  • Pozostały transport też musi być niskoemisyjny. Żeby do tego zmusić, na samochody ciężarowe, lokomotywy spalinowe, statki z tradycyjnym napędem i samoloty, będzie również nałożony podatek CO2. Każdy widzi, że jeśli koszty transportu towarów wzrosną niebotycznie, to też nieuchronnie wzrosną ceny wszystkich produktów kupowanych przez obywateli.
  • Do 2030 roku 40% energii ma być produkowanej z OZE – odnawialnych źródeł energii. Ciekawe z czego? Z wiatraków i fotowoltaiki? Przecież to kpina. Wszelkie kopalnie, czy to węgla kamiennego, czy brunatnego mają zostać zamknięte. Na pewno polskie, lecz nie jestem wcale pewien, czy Niemcy zamkną swoje śmierdzące i zatruwające naszą przestrzeń powietrzną, bo tak u nas wieją wiatry, kopalnie (doprowadzili do ruiny Lasów Izerskich). Oczywiście węgiel za wielką cenę możemy zastąpić bezemisyjnymi elektrowniami atomowymi. Jednakże, nie wiadomo dlaczego, Niemcy tutaj też są bardzo niechętni takiej energetyce w RP. Wiadomo – najlepiej jak prąd kupować będziemy w Niemczech.
  • Nasz domy i mieszkania też muszą się zmienić. I to nie bezkosztowo. Żeby pozbawić przywileju posiadania, tych co posiadają własne domy, czy mieszkania, Fit for 55 przewiduje, że restrykcjami nie tylko emisyjnym, lecz także dotyczącymi ogrzewania, klimatyzacji i izolacji termicznej będą objęte wszystkie nasze siedziby. Nie znamy jeszcze szczegółów tego planu, bo któż dokładnie i precyzyjnie przeczyta 4000 stron projektowanych ustaw i zarządzeń. Całkiem możliwe jest, jak kiedyś za komuny, ograniczenie powierzchni mieszkalnej. W PRL-u był tzw. normatyw mieszkaniowy, gdzie jeden mieszkaniec miał prawo do 11 metrów kw., a nowo wybudowany dom nie mógł powierzchnią mieszkalną przekraczać 110 metrów kw. Ciekawym, choć generującym wiele konfliktów było tak zwane dokwaterowywanie. Masz za duży dom czy lokal, to dostaniesz jeszcze lokatorów. W najgorszych czasach rodzina mogła liczyć na jeden pokój dla siebie.
  • I co już wiemy na pewno, bo czeka nas to już w przyszłym roku, ceny energii wzrosną drastycznie. Prąd, gaz, ogrzewanie i ciepła woda z lokalnej elektrociepłowni i póki nie będą zlikwidowane, to także węgiel, koks, oraz bądź, co bądź, pochodzące ze źródeł odnawialnych, ale emitujące CO2, pellety, brykiety i suszone drewno. Rząd RP wprawdzie ma rekompensować zarówno część ocieplenia domu i mieszkań; wymianę pieców na bardziej ekonomiczne i mniej szkodliwe dla środowiska, ale proszę spróbować uzyskać te 10, albo 15 tyś dopłaty (maksymalnie 30 tyś. przy wymianie całej instalacji).
  • Jak by było tego mało, Fit for 55, na modłę pani Spurek zamierza zająć się rolnictwem, wsią i lasami. Rezultat tego byłby taki, że wykwintnym daniem staną się skrzydełka z kurczaka, z ziemniakami, albo kaszą i rzepą. A rolnicy, których za komuny nie udało się sowietom zlikwidować, teraz zbankrutują nie wytrzymując konkurencji latyfundystów – korporacyjnych, wielkich farm.

Sprawa jest prosta i ponura. Wprowadzenie w życie projektu Fit for 55 po latach nadziei na dobre jutro i wzrost dobrobytu, ponownie zepchnie nas na dół w siermiężną biedę.

Trzeba będzie zapomnieć o względnym dobrobycie; o wzroście cywilizacyjnym, by dogonić legendarny Zachód – Europę, która może nie tak mocno jak my, ale też przeżyje szok i będzie cierpieć pod nowym bolszewickim butem. My to znamy – oni nie.


Taki był plan grubo ponad pół wieku temu. Po to w 1920 bolszewicy szli na zachód. Po to Angela Merkel zawarła pakt z Putinem, jak kiedyś Hitler ze Stalinem, nazywany paktem Ribbentrop – Mołotow. Też po to amerykańska komuna za pieniądze tych zdeprawowanych szaleńców jak Zukerberg, Gates, czy Brin, uniemożliwili Donaldowi Trumpowi ponownie wygrać wybory, by w Białym Domu umieścić publicznie pierdzącego i śpiącego chorego starca i rozhisteryzowaną lewacką fanatyczkę.


Proporcje społeczne według myśli bolszewii i boga Brukseli i Strasburga, Spinelli'ego miały być 70 : 30. 70% to motłoch, czyli my, w tym również korporacyjni niewolnicy i drobni przedsiębiorcy; a 30% to ich elita z całym LGBT i gender, które jak w każdej rewolucji, wkrótce po zdobyciu władzy, zostaną też rzucone psom na pożarcie.

Tylko najbardziej naiwni i głupcy mogą myśleć, że będzie demokracja i będzie fajnie. Superpaństwo Ojropa będzie ustrojem totalitarnym. W najgorszym, bolszewickim wydaniu.

Mamy naprawdę dziejowe pytanie, a dla Polaków właściwie dwa:

  1. Uda się Rzeczpospolitej obronić suwerenność i nie dopuścić do władzy sprzedajnych kolaborantów brukselskiej i kremlowskiej bolszewii?
  2. Czy państwa i narody Europy zdołają zablokować uzurpatorów, bez narodowych mandatów, urzędników, pseudo-sędziów i rozchisteryzowanych obłąkańców z europarlamentu i na początek zniszczyć ich Fit for 55, tak, jak poprzednio nie dopuściliśmy do europejskiej konstytucji.




.



Czy ktoś nie wie jeszcze o mnie?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka