Z wystąpienia na spotkaniu przedstawicieli organizacji zakładowych NSZZ „Solidarność” Regionu Gdańskiego (20 I 2012 r.)
Bolesne doświadczenia wynikające z kryzysu gospodarczego przypominały światu starą prawdę: nie spekulacje kapitałowe, finansowe banki, ale tylko realna gospodarka może być źródłem trwałego dobrobytu i drogą wychodzenia z kryzysu. Księgowe sztuczki Pana Rostowskiego na zadłużeniu publicznym i budżecie nie zbudują naszego bezpieczeństwa. Mit o zielonej wyspie rozwoju nie zasłoni prawdy o stanie finansów publicznych. Gospodarka to portfele zwykłych ludzi – tak mówił Donald Tusk w 2007 r. Dziś tego nie pamięta. Realna gospodarka to produkcja, to przemysł i krajowa polityka przemysłowa, to stałe zatrudnienie.
Podnoszenie wieku emerytalnego jako główne działanie antykryzysowe budzi najwyższy sprzeciw. Skutki dla budżetu państwa i ZUS-u pojawią się dopiero za kilka lat. Wcześniej dla kilku roczników nastąpi wstrzymanie naturalnej wymiany odchodzących na emeryturę pracowników z młodymi absolwentami szkół. Podnoszenie wieku emerytalnego i obniżanie wieku szkolnego jest wyrokiem większego bezrobocia wydanym na polską młodzież.
Bieżący rok Komisja Krajowa NSZZ Solidarność ogłosiła Rokiem Walki z Umowami Śmieciowymi. Określenie „umowy śmieciowe” zrobiło karierę dopiero niedawno, ale problem narasta od lat. Już mniej niż połowa pracowników w Polsce ma stałą umowę o pracę. Bunt wyraźnie narastający wśród ludzi młodych przeciwko skazywaniu ich na dyskryminacyjne formy zatrudnienia sprawił, że w kampanii wyborczej wszystkie ugrupowania deklarowały się jako przeciwnicy umów śmieciowych. Było to tym łatwiejsze, że nie funkcjonuje jednoznaczna definicja tego pojęcia i można je różnie rozumieć. Moim zdaniem właściwa jest następująca definicja. Umowa śmieciowa to taka, która zastępuje umowę o pracę w celu:
- uchylenia się od podatku,
- uchylenia się (w całości lub części) od składek na ubezpieczenie społeczne,
- wyjęcia pracownika spod osłon, jakie daje Kodeks pracy.
To definicja zdecydowanie szersza od tej ograniczającej się do umów o dzieło i umów zleceń. Obejmuje główną patologię, jaką jest samozatrudnienie, najczęściej fałszywe – między innymi tak zwane kontrakty w służbie zdrowia. Ta definicja dotyczy również umów na czas określony, zawieranych głównie dla ograniczenia osłon Kodeksu pracy. Dotyczy już blisko 30% zatrudnionych w Polsce – najwięcej w Europie. Znam przypadek kilkusetosobowej firmy na Dolnym Śląsku, w której wszyscy pracownicy, nawet rozpoczynający pracę 20-latkowie, są zatrudnieni na czas określony do emerytury.
Umowy śmieciowe dotyczą stale rosnącej armii ludzi, których zamiast na umowę o pracę zatrudnia się w sposób sprowadzający ich do drugiej kategorii:
- ludzi najczęściej pozbawionych zdolności kredytowej, zwłaszcza na zakup mieszkania;
- osób pozbawionych poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, a co za tym idzie – mniej skłonnych do zakładania rodziny i posiadania dzieci;
- pracowników bez ścieżki awansu i praktyki zawodowej (pracy w zespole), nieskłonnych do inwestowania w siebie i swoje kwalifikacje.
Umowy śmieciowe to bardzo groźna choroba i niszcząca powoli najcenniejszy kapitał naszej gospodarki – kapitał ludzki. Trzeba zatrzymać postępy tej choroby, zanim będzie za późno.
Odwołując się do praw i obowiązków podstawowych zawartych w Konstytucji i ustawach, do zasady uczciwej konkurencji jako warunku istnienia wolnego rynku, proponuję następujące rozwiązania:
1. W celu poprawy przestrzegania prawa i skuteczniejszej jego egzekucji – wyposażenie PiP w uprawnienia do wydawania nakazów o istnieniu stosunku pracy po stwierdzeniu, że wyczerpane są przesłanki z art. 22 Kodeksu pracy. Instancją odwoławczą dla pracodawców byłyby sądy pracy.
2. Respektowanie zasad uczciwej konkurencji i równości wobec prawa na rynku pracy przez zrównanie opodatkowania płacy oraz składki ZUS bez względu na formę prawną świadczonej pracy.
Podkreślam, że realizacja tych postulatów w niczym nie obciąży budżetu, przeciwnie – znacząco go zasili. Podejmowanie przez rząd działań uderzających w różne grupy społeczne bez uprzedniego wyczerpania wszystkich innych możliwości, w tym spełnienia powyższych postulatów, będzie świadectwem złej woli i hipokryzji rządu.
Podsumowując:
1. W Polsce nie prowadzi się polityki wspierania realnej gospodarki. Postępuje zanik polskiego przemysły, z przemysłem stoczniowym na czele.
2. Toleruje się zanik stałego stosunku pracy. Utrzymuje stan prawny sprzyjający umowom śmieciowym.
3. Podnoszenie wieku emerytalnego i obniżanie szkolnego bez programu tworzenia nowych miejsc pracy musi zwiększyć bezrobocie, zwłaszcza wśród młodzieży.
Wymienione zjawiska niezależnie od intencji rządu uprawniają do stwierdzenia: Polska powoli zmierza do roli rezerwuaru taniej siły roboczej w Europie. Ta sytuacja dramatycznie odbiega od możliwości, aspiracji i oczekiwań Polaków.
Janusz Śniadek
Były przewodniczący NSZZ "Solidarność", Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka