Janusz Śniadek Janusz Śniadek
2269
BLOG

Premierowi nie można ufać

Janusz Śniadek Janusz Śniadek Polityka Obserwuj notkę 77

Piątkowe expose, wbrew rzekomym przeciekom, nie tylko nie zbliżyło nas do ograniczenia umów śmieciowych, ale stało się kolejnym zaproszeniem do ich stosowania. Słuchając słów premiera Tuska, z niedowierzaniem kręciłem głową.

Cała Polska wysłuchała długiej listy bardzo potrzebnych inwestycji w energetykę i infrastrukturę. Dające miejsca pracy, konieczne dla funkcjonowania gospodarki przedsięwzięcia mają kosztować setki miliardów złotych. Propozycje potrzebne i oczekiwane oparte zostały niestety na makiawelicznym pomyśle ich sfinansowania.

Prawo do ryzyka, którego Donald Tusk tak mocno bronił w swojej informacji o aferze Amber Gold, tym razem przeniesione zostaje z obywateli na sferę zarządzania państwem. Porównując państwo do rodziny. Oto głowa domu oświadcza domownikom: mam pomysł, możemy być spokojni o przyszłość, są pieniądze na rozwój – zastawimy dom w lombardzie, a potem jakoś się spłaci długi.

Pomysł z wykorzystaniem pasywnych aktywów państwowych do utworzenia programu „Inwestycje Polskie” wydaje się ciekawy i warty rozważenia. Jednak w wykonaniu osób tak niewiarygodnych jak Donald Tusk i jego ekipa rodzi niepokój, czy nie jest to tylko „szatański pomysł” na prywatyzację wielu zakładów, której dzisiaj sprzeciwia się opinia publiczna. Wkrótce to syndyk, a nie rząd, będzie licytował za niespłacone długi resztki majątku państwowego. Takie obawy są w zupełności uprawnione w świetle dotychczasowych działań rządu i innych nieprawdziwych stwierdzeń premiera w wystąpieniu. Na przykład zapowiedź wprowadzenia do kodeksu pracy wydłużonego okresu rozliczeniowego czasu pracy z powołaniem się, że jest to sprawdzone rozwiązanie z paktu antykryzysowego uzgodnionego przez związki zawodowe i pracodawców. Pakt antykryzysowy był ważnych i dużym kompromisem, składającym się z trzynastu punktów. W zamian za wydłużony okres rozliczeniowy pracownicy mieli otrzymać m.in. algorytm dojścia z płacą minimalną do poziomu 50% średniej płacy krajowej oraz ograniczenie umów na czas określony. Przekazując podpisane porozumienie rządowi, pracodawcy i pracownicy zgodnie domagali się gwarancji, że rząd zrealizuje wszystko albo nic. Wprowadzenie tylko wybranych rozwiązań będzie złamaniem kompromisu. Umowa dotyczy wszystkich punktów łącznie, a nie poszczególnych z osobna. Dlatego powoływanie się premiera na umowę społeczną jest tu nieuprawnione i nieuczciwe. To droga, która już doprowadziła Polskę do zrujnowania kapitału społecznego. Poziom wzajemnego zaufania mamy najniższy w Europie.

Podobnie z umowami śmieciowymi. Najpierw wypuszczono balon próbny o obłożeniu umów o dzieło składką ZUS. Tymczasem premier oświadczył: „Czas, w którym Polska skutecznie walczy z kryzysem, w którym Polacy każdego dnia troszczą się o to, aby utrzymać pracę, nie jest czasem właściwym, by podrażać koszty pracy w żadnym wymiarze”. Zadeklarował: „(…) mój rząd (…) będzie robił wszystko, aby żadna decyzja nie doprowadziła automatycznie do likwidacji jakiegokolwiek miejsca pracy (…)”.

Padło wiele innych wzniosłych słów wyrażających troskę o ludzi pracy i gotowości do twardego przeciwstawienia się presji związków zawodowych, które nie troszczą się o wszystkich. Po czym premier przyznał, że spośród 14 milionów ludzi zarabiających w różny sposób, aż 5 milinów płaci składki niższe, niż wynikałoby to z ich dochodów. Wyraził dezaprobatę dla sytuacji, kiedy – jak powiedział – „istotna część obywateli zarabiających nie 5 tysięcy, ale 500 tysięcy rocznie, bywa, że płaci składki niższe niż salowa w szpitalu”.

Rząd będzie bronił każdego miejsca pracy – deklarował premier. Skrajna hipokryzja w obliczu tego, co się dzieje na polskim rynku pracy. Pięć lat temu sens słów Donalda Tuska był taki, że tylko „frajerzy płacą abonament radiowo-telewizyjny”. Przesłanie płynące z jego drugiego expose jest podobne. Po co płacić składkę na ZUS? Można taniej kupować pracę od pozbawionych innych możliwości utrzymania siebie i rodziny pracowników. Proces zastępowania umów o pracę umowami śmieciowymi będzie trwał i narastał.

Wydłużenie urlopów macierzyńskich do jednego roku. Tylko przyklasnąć, sam się ucieszyłem. Po chwili jednak refleksja – przecież to dobrodziejstwo tylko dla kobiet mających stosunek pracy. Nie dotyczy osób bezrobotnych i na umowach śmieciowych. Spotęguje presję na unikanie zatrudniania kobiet albo wypychanie ich na umowy śmieciowe. Bez kategorycznej tamy dla „śmieciówek” szkody wynikające z tego rozwiązania mogą być większe od korzyści.

Rozziew pomiędzy tym, co mówi i robi premier Tusk, jest ogromny. Platforma blokuje w sejmie „antyśmieciowy” projekt ustawy nieodnoszący się do składek ZUS. Końcowe słowa wystąpienia, że do dalszego rządzenia „potrzebne jest zaufanie większe niż dziś u obywateli”, to pustosłowie. Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko mówił: „Prawda to zgodność słów z czynami”. Premier nie mówi prawdy.

 

Janusz Śniadek

Były przewodniczący NSZZ "Solidarność", Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (77)

Inne tematy w dziale Polityka