1. Lekarze toczą dramatyczny bój o uratowanie odmrożonych stóp 10-letniej Kariny, a państwo, rękami swych urzędowych funkcjonariuszy już ponoć wdraża procedurę, żeby rodzicom Kariny zabrać ich dziewięcioro dzieci do domu dziecka albo do rodziny zastępczej.
A właściwie inaczej - państwo chce zabrać rodziców Karinie i jej rodzeństwu.
2. Zabrać dzieci - taka myśl od razu się rodzi w czerepach bezdusznych urzędników. Nie myślą, jak pomóc rodzinie, tylko jak ją rozbić. Wejść i rozwalić czyjeś życie pod pozorem opieki, Opieki wilczej.
3. Widzę tylko jeden powód, który usprawiedliwia odebranie dzieci - jeśli rodzice się nad nimi znęcają. I to oboje, bo jeśli jedno z rodziców się znęca, to trzeba go zabrać do kryminału, a rodzinie pomóc i dać żyć.
Znęcaniem może też być rażący brak opieki.
W przypadku Kariny o żadnym znęcaniu, ani o braku opieki nikt nie mówi. Zarzut jest o to, że dziewczynka zaginęła. I co z tego? Ma przecież 10 lat, takie dzieci już nie tylko mogą, ale wręcz muszą przemiesczać się samodzielnie, choćby do szkoły. Rodzice nie mają obowiązku nie spuszczać ich z oka. Gdyby 10-letnia dziewczynka nie była samodzielna, można by rodziców oskarżać, że nie nauczyli jej żyć wśród ludzi.
A że zgubiła się w lesie? Bo przy lesie mieszka. Jakby mieszkała na Marszałkowskiej to zgubiłaby się w mieście. W Warszawie też dzieci giną, nawet ministerskie i profesorskie, ale łatwiej się znajdują, bo wszędzie jest pełno ludzi. A w suwalskim lesie łatwiej spotkać wilka niż człowieka.
Czepiam sie tych wilków, choć gorsi od nich są źli ludzie...
4. Czy jakis sąd i jakaś opieka społeczna interesowała się, jakie problemy ma w suwalskiej wsi rodzina z dziewęciorgiem dzieci? Czy gorliwi urzędnicy, których już świerzbią łapy do zabrania dzieci, są w stanie sobie wyobrazić, jak się żyje na suwalskiej wsi, wśród lasów, z dziewięciorgiem dzieci? Czy są to w stanie ogarnąć wyobraźnią, jesli sami mają jedno czy dwoje dzieci, albo wcale?
Czy ktoś pomógł rodzicom tych dzieci wykarmić je, ubrać, wysłać do szkoły? Być może raz na jakiś czas dostali po paręset złotych zasiłku z gminy i to wszystko.
A teraz wielka pretensja, że Karina się zgubiła....
5. Karina przeżyła tydzień w zimnym i ciemnym lesie. Teraz mogłaby dawać wykłady w szkole przetrwania Jacka Pałkiewicza. Przeżyła w ekstremalnie trudnych warunkach. Widocznie rodzice dobrze ja nauczyli, jak przeżyć. Nauczyli jej tego, co okazało się jej najbardziej potrzebne. Żyjąc obok lasu, w lesie potrafiła się ocalić. Chwała jej i jej rodzicom. I wara państwu od tej rodziny. Łapy precz!
6. Na Górnym Śląsku czy w Wałbrzychu dzieci grzebią w biedaszybach. Wiele jest rodzin pijackich, zdegenerowanych, gdzie dzieci są maltretowane, głodzone i bite. Trwa to latami, czasem kończy się tragedią. Na ulicach miast widzimy zmaltretowane, prawdopodobnie uśpione narkotykami dzieci, którymi posługują się żebraczki. Chore i porzucone w szpitalach dzieci latami czekają na litościwą opiekę. Państwo odwraca odwraca od nich wzrok.
Ale jeśli się trafi okazja, żeby wejść z butami w normalną rodzinę, to wchodzi bez skrupułów i zabiera dzieci.
7. Czasem można by pomóc rodzinie za kilkaset złotych miesięcznej zapomogi, ale nie - zabiera się dzieciaki, wydaje tysiące złotych na ich utrzymanie w domach dziecka, albo oddaje do rodzin zastępczych, za czym też idą pieniądze. Odbywaja się badania, diagnozy i opinie, oczywiście płatne, a żyje z nich spora grupa diagnostów.
Coraz częściej odnoszę wrażenie, ze bardziej niz o dobro dzieci, chodzi o te idące za nimi pieniądze.
8. Pisałem kiedyś o gehennie rodziny, której sąd zabrał do pogotowia opiekuńczego 10-letniego syna pod zarzutem, że matka za bardzo go kocha i za dużo się modli. Chłopca oddano wreszcie po 2 latach, trzeba było nagłośnienia sprawy w programie "Sprawa dla reportera". Dzieciak wrócił, ale wyłysiał z rozpaczy.
9. W innej sprawie matce zabrano 10-letnią córkę i oddano ojcu, niemieckiemu biznesmenowi, który dziecka wcześniej prawie nie znał. Ze zrozpaczonej matki zrobiono wariatkę. Córka jest dzieckiem znakomicie wychowanym, świetnie się uczyła, była prawidłowo rozwinięta pod każdym względem. Dziecko oddano w lapy ojca, o którym biegli psycholodzuy napisali, ze ma osobowość narcystyczną, ma poczucie własnej wyższości nad innymi ludźmi (taki "uebermensch"), a nadto jest pozbawiony uczucia empatii. Dzecko mieszka w domu ojca jak w więzieniu, z ukochaną matką ma widzenie kontrolowane raz w tygodniu przez godzinę. I sąd uznał, ze psychopatyczny ojciec jest lepszy niz matka, która ma podobno obniżone zdolności wychowawcze. Córka jest świetnie wychowane i wygląda na to, że to nie matka ja tak wychowała, tylko krasnoludki. Zamiast medal dać kobiecie, że samotnie dobrze wychowała swoje dziecko, państwo pastwi się nad nią i nad jej dzieckiem. Zgroza!
Mógłbym opowiadać inne podobne historie, pisałem już, że w moim biurze poselskim mam zarejestrowane ponad dwa tysiące spraw interwencyjnych. Przepraszam tych, którym nie jestem w stanie szybko pomóc.
10. Dziecko ma prawo do życia w rodzinie. To prawo wynika z Konstytucji RP i z Konwecji Praw Dziecka ONZ. Państwo nie ma prawa tego zabierać dziecku jego rodziny, chyba że ta rodzina stała się dlziecku wroga i trzeba ję przed nią fizycznie zabezpieczyć. Każdy inny przypadek zabierania dzieci i rozbijania przez państwo rodzin jest aktem wielkiej krzywdy i bezprawia. A jeśli państwa zabiera dzieciom rodziny z powodu biedy, jest to akt nikczemnego i podłego okrucieństwa.
Okrucieństwa tym większego, że państwo samo nierzadko jest patologiczne i sądząc po tym, co dzieje się w niektórych placówkach opiekuńczych, gdzie dochodzi do przemocy czy molestowania, przymusowa ewakuacja dziecka z rodziny z rodziny do domu dziecka to nierzadko przeniesienie z deszczu pod rynnę.
A nawet jeśli opieka w domu dziecka jest najlepsza, to wszyscy przyznają, że miłości tam nie ma.
No tak, ale co tu urzędnikom państwowym mówić o miłości. Prawo nie zna słowa "miłość", więc i urzędnicy nie znają tego słowa.
11. Przemówię więc do państwa (nie do państwa czytelników tylko do państwa polskiego) słowami, które ono zna i rozumie.
- Niech państwo zabierze swoje brudne łapy od kochających się rodzin. Niech nie znęca się nad rodzinami tylko dlatego, że są biedne.
Jak nie umie pomóc im żyć, to niech przynajmniej nie przeszkadza!
Inne tematy w dziale Polityka