1. Tu są decyzje, wyroki, opinie lekarskie i wszystkie dokumenty mojego męża. Niech pan mi pomoże i doradzi, bo nie mogę zaznać spokoju.
Starsza kobieta w czerni drżcymi rękami rozkładała papiery...
Była w nich zawarta historia jej męża, któremu wiosną 2008 roku ZUS odebrał rentę, płaconą z tytułu choroby zawodowej. Pracował w zakładach chemicznych, nabawił sie jakiejś choroby skóry, porobiły mu sie rany pod kolanami, bolesne i utrudniające poruszanie się. Leczenie nie skutkowało. Wobec całkowitej niezdolności do pracy pan Kazimierz (bo tak brzmi jego imię) przeszedł na rentę chorobową, z której żył bardzo skromnie wraz z niepracujaca żoną.
2. Aż przyszedł dzień, w którym listonosz przyniósł wezwanie na badanie u lekarza orzecznika. Orzecznik, z zawodu internista, zawyrokował - zdrowy! Do roboty!
Pan Kazimierz odwołał sie do komisji lekarskiej ZUS, ta w składzie dwóch internistów i jednego chirurga podtrzymała orzeczenie - do oboty marsz!
3. 58-lerni mężczycna nie mał dokąd odmaszerować. W mieście, w którym mieszkał, straszą ruiny dawnych zakładów włókienniczych i pracy nie ma żadnnej, zwłaszcza dla mężczyzny zbliżającrego sie do sześćdziesiątki.
Dla pana Kazimierza i jego małżonki nastały sądne dni. Sądne w sensie dosłownym, bo pan Kazimierz odwołał sie do sądu od decyzji odbierającej mu rente i sądne w przenosni - pan Kazimierz i jego żona zostali bez żadnych środków do zycia. Żyli z pomocy dzieci, zadłużali sie, komornik kołatał im do drzwi.
Proces sądowy trwał dwa lata. Raz zachorował sędzia, drugi raz czegoś brakował, to znów biegli nie dojechali, to w sądzie był alarm bombowy. Mijał rok, potem drugi. Oan kazimierz zadłużał się i wyczekiwał sprawiedliwości...
4. Sąd nierychliwy, ale sprawiedliwy. Po dwóch latach chodzenia po sądach, jeżdzenia na kolejne badania, pan Kazimierz jednak sprawe wygrał. Instytut Medycyny Pracy wydał jednoznaczną opinię - pan Kazimierz nie nadaje sie do żadnej pracy, a jego choroba ma wszelkie cechy nieuleczalnej choroby zawodowej.
5. Uszczęśliwiony wyrokiem pan Kazimierz poszedł z żoną do ZUS-u zapytać, kiedy dostatnie swoja niesłusznie odebrana rentę.
W biurze ZUS usłyszał - hola hola, drogi panie! Żadnej renty nie będzie. Właśnie zakładamy apelację.
Panu Kazimierzowi pociemniało w oczach...
Już nie wiedział, jak ma dalej żyć, będąc ciężarem dla rodziny.
Wrócił do domu i popełnił samobójstwo...
6. Spróbuję pomóc jego żonie w dochodzeniu sprawiedliwości, chociaż żadna sprawiedliwość życia panu Kazimierzowi nie przywróci.
ZUS go nie wskrzesi.
ZUS tylko uzdrawia...
Inne tematy w dziale Polityka