1. Brawo Mariusz Błaszczak! Jego wyjście ze studia było najlepszym wyjściem z sytuacji. Cały ten zgiełk przeciw niemu i przeciw PiS-wi był już nie do zniesienia. Wszyscy na jednego, z niezmordowaną Panią Redaktor na czele. Pani Redaktor nie prowadziła tej audycji, nie moderowała dyskusji, lecz była jej najbardziej aktywną stroną, atakującą PiS. Przerywała Błaszczakowi, nie pozwalała dokończyć zdania, a gdy dobijał się o głos, atakowała go za przerywanie.
Bloger Mieszczuch trafnie nazwał to kiedyś "coniedzielnym skakaniem po Błaszczaku"
Udział w takich debatach nie miał sensu.
2. Przez kilka lat chodziłem do niedzielnego programu Pani Redaktor, razem ze śp. pamięci Lechem Kaczyńskim, Józefem Oleksym. Janem Rokitą, Romanem Giertychem, czasem bywał Ludwik Dorn oraz Dariusz Szymczycha z kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego. Wtedy Pani Redaktor zachowywała sie inaczej, zachowywała pozory obiektywizmu. Mam wrażenie, że i te dyskusje były inne, rozmawiało sie o ważnych sprawach, bez agresji czy szyderstwa. To była opoiniotwórcza audycja, kwestie tam wypowiedziane były dniami całymi rozstrząsane w innych mediach, jak choćby wypowiedź Rokity o konieczności szarpnięcia cugli.
Tam się nie tylko omawiało politykę, ale również ją kreowało.
Dziś Lech Kaczyński nie żyje, Oleksy, Rokita i Giertych uwierzyli w życie pozapolityczne, ja latam do Brukseli. Z dawnego grona została tylko Pani Redaktor, która najwyraźniej wyszła z roli i zapomniała, czym jest dziennikarstwo polityczne. Agresywność pytań jest na miejscu podczas wywiadu w cztery oczy, ale w dyskusji kilku polityków dziennikarz musi baczyć, aby nie stawać się strona sporu. Pani Redaktor stawała się stroną nieustannie, stroną anty-PiS-owską oczywiście.
3. Wiadomo nie od wczoraj, że media są stronnicze, a dziennikarze są owszem niezależni, ale przecież nie od tych, którzy im płacą. Ale jakoś Rymanowski potrafi moderować rozmowę tak, że u niego brak obiektywizmu nie razi, a u Pani Redaktor razi jak diabli.
4. Szkoda audycji, która była kiedyś i mogła być nadal ważnym miejscem publicznej debaty. Stała się jednak miejscem publicznej pyskówki, skierowanej przeciw PiS. W takim razie nie warto tam chodzić. Niech sobie dyskutują w niedzielne poranki sami. Niech sobie z Panią Redaktor roztrząsają każde słowo, każdy gest Kaczyńskiego, niech zamulają rzeczywistość i odwracają uwagę od prawdziwych problemów i spraw. Media są wolne, redaktorzy też. Ale PiS też jest wolną partią w wolnym kraju i nie musi pomagać w poniżaniu samego siebie.
5. I jeszcze to aroganckie - jak się panu nie podoba, to może pan nie przychodzić...
Błaszczak wybrał najlepsze wyjście, czyli wyjście.
Inne tematy w dziale Polityka