1. Był sobie sklep w moim pięknym mieście Rawa.
Chleb, masło, mydło i powidło - taki "ogólnozakupowy". Często robiłem w nim zakupy spożywcze, bo miałem blisko. Nie przeszkadzało mi wcale, że właściciel sklepu, dynamiczny rawski przedsiębiorca, jest sympatykiem PO, czemu dawał wyraz wyraz w każde wybory, obwieszając sklep plakatami kandydatów Platformy.
Gdy kandydowałem do Europarlamentu, ktoś z mojego sztabu nieopacznie zapytał, czy może tam zawiesić mój plakat. Właściciel kategorycznie odmówił wywieszenia plakatu swojego stałego klienta. Tylko Platforma i nikt więcej.
2. Kilka miesięcy temu zrobiłem w tym sklepie ostatnie zakupy. Nie, nie dlatego, żebym sie obraził. Nie mieszam polityki do zakupów, zwłaszcza spożywczych. Po prostu sklep niestety zbankrutował. Do Rawy dotarł wielki handel, stanęło kilka supermarketów i właściciel sklepu spożywczego poległ w nierównej konkurencji. Nie on jeden zresztą.
3. Dziś mój ulubiony sklep stoi pusty. Hula w nim wiatr i wspaniale powodzi się myszom. Zza brudnych szyb widać jeszcze puste półki, niegdyś uginające się od towaru.
Od kilku miesięcy na drzwiach pustego sklepu wisi kartka z napisem "Sprzedam". Kupić najwyraźniej nie chce nikt.
4. Od kilku dni na popadającym w ruinę dawnym sklepie znowu wiszą plakaty wyborcze Platformy Obywatelskiej.
Wyglądają te plakaty jak sztandary zatknięte na zgliszczach....
5. Tak sobie myślę - a może Polacy rzeczywiście zasługują na więcej, niż tylko cztery lata rządów PeO?
Węgrom do otwarcia oczu potrzeba było ośmiu lat...
Inne tematy w dziale Polityka