1. Na moim blogu kilku gości uparcie tropi i rozlicza moją komunistyczną przeszłość. No cóż, tej zaszarganej karty mojego życiorysu dłużej ukryć się nie da, wiec trudno, ujawniam moja kompromitujacą, komunistyczną przeszłość.
2. Autorozliczenie wypada zacząć od tego, że urodziłem się w państwie komunistycznym, o nazwie PRL. Dziś przyznaję, że to poważny bład. Mogłem przecież wybrać sobie inne miejsce urodzenia, jakieś państwo nieskażone komunizmem. Mogłem też wybrać sobie inna epokę historyczną, bardziej przyjazną, zmiast pchać się na świat w PRL-u.
Mało w PRL-u - ja się niestety urodziłem jeszcze w czasach stalinizmu, chociaż 6 grudnia 1954 roku był to już stalinizm bez Stalina, w wersji lajt.
3. Błędem było również to, że ubzdurałem sobie przyjść na świat w rodzinie chłopskiej, z natury podejrzanej o prokomunistyczne sympatie z uwagi na sojusz robotniczo-chłopski. Co prawda mój ojciec był chłopem średniorolnym, na pograniczu tak zwanego kułactwa i oddawał komunistycznemu państwu za darmo całkiem spore obowiązkowe dostawy, które w PRL-u były większe od niemieckich kontyngentów w GG za okupacji, poza tym gospodarstwo miał po swoim ojcu, a nie z reformy rolnej, ale mimo wszystko chłop, czyli komuna.
4. W moim rodzinnym gospodarstwie były krowy. Wstyd powiedzieć – czerwone. Rasa czerwona polska – tak się to oficjalnie nazywało. Nie była to co prawda czerwień jak na sztandarach PZPR, sierść tychy krów była buroceglasta, ale z nazwy były czerwone, czyli komunistyczne niestety, z tym, że mleko mimo wszystko dawały białe.
Krowy jak krowy, ale w gospodarstwie był też czerwony byk! Powiedzmy wprost – czerwony buhaj!
Ze względu na wrażliwość moich Czytelniczek pominę drastyczne szczegóły, co taki byk nie raz wyprawiał, gdy się zerwał z uwięzi, w każdym razie nie tylko krowy przed nim uciekały. Dobrze, że był Łatek, genialny pies, który takiego czerwonego komunistycznego byka potrafił osadzić w miejscu, chwytając go zębami za nos. Chyba już kiedyś pisałem o tym, jak Łatek uratował mojego dziadka, którego czerwony byk kombinował wziąć na rogi. Byk był komunistyczny, a dziadek przedwojenny i to bardziej sprzed pierwszej wojny, niż sprzed drugiej. I Łatek dziadka obronił.
5. W rodzinnym gospodarstwie bywała też czerwona, komunistyczna koniczyna. Przypomina mi sie taka głupia piosenka - przewróć mnie w tej koniczynie...przepraszam...
Były dwa rodzaje koniczyny – biała i czerwona – ale ojciec wyraźnie preferował czerwoną, która uprawiał w celach pastewnych, a także w ramach rozwoju nasiennictwa polskiego.
Tez chyba opisywałem problem, jak czerwone krowy lubiły się najeść czerwonej koniczyny, choć było to dla nich zabronione, z przyczyn prawnych (wyrządzenie szkody) i weterynaryjno-medycznych (najedzona świeżą koniczyną krowa potrafiła pęknąć niczym balon i wyzionąć krowiego ducha).
Kombinowały te krowy tak, że jedna mi uciekała gdzieś w sąsiedzkie pola, ja ją goniłem, a dwie pozostałe obżerały się w tym czasie czerwoną koniczyną. I codziennie była zmiana, co raz to inna krowa podejmowała dla zmyłki ucieczkę, a dwie pozostałe żarły czerwona koniczynę, aż im się uszy trzęsły i wymiona.
Takie podstępne były te czerwone, komunistyczne krowy.
A potem przyszedł kapitalizm i w moich rodzinnych stronach krów już nie ma. Ani czerwonych, ani żadnych.
6. Czerwone były też kury. Czerwone, a ściślej karmazynowe. Karmazyn, taka była nazwa kurzej rasy, dominującej na naszym podwórku. Białe kury też były, ale w wyraźnej mniejszości.
No i piękne były też czerwone, a właściwie karmazynowe koguty, tylko z grzebieniami czerwonymi jak krawaty ZMS-u.
Taka mi się piosenka przypomniała, na melodię kujawiaka – wpadła mi do sedesu odznaka ZMS-u, wpadła mi do sedesu...
7. Świnie też mi się kojarzą z komunizmem, a może bardziej z postkomunizmem.
Świnie były zasadniczo białe, ale ryje miały różowe. Proszę się nie śmiać, ani nie denerwować, nie ma tu żadnych ukrytych podtekstów ani aluzji. Chodzi o chlew, a nie o żaden salon. Świńskie ryje są różowe, po prostu takie są....
8. W gospodarstwie znajdowały sie też ewidentne symblole komunizmu - sierp oraz młot, przy czym sierp był uzywany rzadko w okresie żniw do tak zwanego podbierania (podbierania, nie podkradania), my młodizeż wiejska wiemy o co chodzi, natomiast młot służył do rozbijania polnych kamieni. Cięzka robota, nie przypadkiem zachowało się przekleństwo - bodajbys kamienie tłukł...
9. Poza tym chodziłem do komunistycznej szkoły, w której wisiały portrety Gomułki, Cyrankiewicza i Mariana Spychalskiego. A na akademii szkolnej recytowałem wiersz Broniewskiego „Bagnet na broń” - Kiedy przyjdą podpalić dom, ten w którym mieszkasz, Polskę, kiedy rzucą przed siebie grom, kiedy runą żelaznym wojskiem, ty ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi, bagnet na broń, trzeba krwi....... cholera, nic nie poradzę, ale ten wiersz podoba mi się do dziś. Bardzo mi się podoba!
10. Potem skończyłem komunistyczne studia, na których uczyłem się komunistycznego prawa oraz ekonomii politycznej komunizmu, czy też socjalizmu, nieważne, następnie, nie mając stosownych pleców w wojskowej komendzie uzupełnień oraz ciesząc się niepotrzebnie stanem zdrowia kategorii A, odsłużyłem niestety rok w komunistycznym wojsku, strzelałem (nawet nieźle) z komunistycznego kałasznikowa AK-47.
Potem, po odbyciu stosownej komunistycznej aplikacji i zdaniu komunistycznych egzaminów zostałem komunistycznym sędzią.
Jako ów komunistyczny sędzia uniewinniłem co niektórych, ale też niestety, wstyd się przyznać, skazałem na więzienie kilka tysięcy zabójców, złodziei, bandytów, gwałcicieli, rozbójników, oszustów, pedofilów, sprawców wypadków drogowych po pijaku i innych przestępców, chociaż – i tu ma rację mój wytrwały krytyk Jan Pradera – w PRL-u przestępców powinno się nagradzać, a nie sądzić.
11. Po co to piszę?
Żebyście mieli państwo świadomość, że czytacie blog łobuza, do szpiku kości przesiąkniętego komunizmem.
Ech, ta nasza młodość, ten tęskny czas...
PS. Informacja dla wykształconych Czytelników, statystycznych mieszkańców wielkich miast, zwolenników PO i Ruchu Palikota - w niektórych fragmentach powyższego tekstu zawarta jest ironia, w związku z czym nie należy ich odczytywać dosłownie i wprost.
Inne tematy w dziale Polityka