Mieli nas dopuścić do głównego stołu
Na własnym krześle posadzić
Mieliśmy tam siedzieć według protokołu
I słuchać, o czym będą radzić
Choć bez prawa głosu, bez udziału w menu
Znowu wielki sukces rząd ogłasza
Radość mamy wielką, proszę dżentelmenów
A tymczasem - nikt nas nie zaprasza...
I nie będzie krzesła, choćby na dostawkę
Drinków ani poczęstunku
Chcą nas posadzić gdzieś na boczną ławkę
i dopuścić tylko do rachunku...
1. No właśnie - idą święta, a tu jednak puste ma być nasze miejsce przy stole. Nie będziemy siedzieć przy głównym stole, bo Francja się nie zgadza
I wcale się Francji nie dziwię. Skoro polski minister jedzie do Berlina i tam prosi Niemców o przywództwo, to jasna sprawa, że Polska chce siedzieć przy głównym stole głównie po to, żeby basować Niemcom.
A Francja potrzebuje sobie czasem po męsku z Niemcami pogadać, wygarnąć coś prosto w oczy i nie chce, żeby Niemcy siadali do stołu z polskim adwokatem.
2. Jakby tak Polska raz Niemców poparła, drugi raz Francuzów, czasem coś z Brytyjczykami rozegrała, albo przynajmniej próbowała stanąć na czele nowych państw członkowskich i gardłowała o ich równe prawa...
Gdyby Polska chociaż raz gdzieś się postawiła i stworzyła jakis problem - wtedy może by się z nami trochę więcej liczyli i może nawet to krzesło przystawili.
No ale przecież nie przystawią go dla niemieckiej papugi...
3. Ale cieszmy się świątecznie, że choć przy głónym stole nie będziermy siedzieć, to w nagrodę za popieranie niemieckiehgo przywództwa możemy dorzucić parę miliardów euro do składki na fundusz stabilizacyjny...
Nie zaprosili nas do wspólnego obiadu, ale przynajmniej do wspólnego rachunku...
PS. Nie przyjmuje argumentu, który tu zaraz padnie, jaką to nam Niemcy łaskę robią świadczeniami z unijnej kasy. Taka ich łaska, jak i nasza, bo granicę wolnego rynku przesunęłi sobie z Odry na Bug, z osiemdziesięciu na osiemset kilometrów od Berlina.
Inne tematy w dziale Polityka