Prowokacja sie nie udałą. Brudziński powiedział nie to, czego pani redaktor oczekiwała
Idzie sobie człowiek brzegiem rzeki i widzi przed sobą łowiącego ryby wędkarza.
Myśli sobie człowiek – podejdę i zapytam, czy mu biorą? Jak odpowie, że biorą, to mu powiem – takiemu ch.... to zawsze biorą! A jak odpowie, że nie nie biorą, to mu powiem – takiemu ch... to nigdy nie biorą!
Podchodzi i pyta – biorą?
A wędkarz na to – sp....dalaj!
Monika Olejnik przesłuchuje Joachima Brudzińskiego. I w te i wefte, prawy do lewego, lewy do prawego, cztery ognie pytań, wybuchło – nie wybuchło, wierzy – nie wierzy, zamach – nie zamach.
Aż w końcu, sądząc że Brudziński jest już dostatecznie przysmażony i powie coś, co będzie można tygodniami rozciągać i rozprowadzać, wypaliła:
- To kto nam zabił prezydenta, ruscy?
A Brudziński ze spokojem – to idiotyczne pytanie....