Prokuratorzy z biegłymi już jadą na Dominikanę. Do Smoleńska było im mniej pilno, GW nie ponaglała...
1. Polscy prokuratorzy już jadą na Dominikanę, badać sprawę pedofilską. I to nie sami jadą, lecz z zespołem biegłych.
Wiadomość z siecI:
Prokuratorzy chcą, aby w czasie wyjazdu na Dominikanę towarzyszyli im polscy biegli: psycholog i tłumacz – dowiedział się portal tvp.info. Warszawscy śledczy już wcześniej przyznali, że chcieliby, aby w składzie tej ekipy znalazły się biegły informatyk, który zbadałby komputery zabezpieczone przez dominikańskich śledczych w domu ks. Wojciecha Gila (powinno być chyba Wojciecha G. - nieprawdaż, wysoka prokuraturo? - dopisek mój, JW).
2. Chwała prokuratorom, że z kopyta ruszają na Dominikanę. Nie wolno zwlekać, bo pedofilia to poważna sprawa.
Ale katastrofa lotnicza, w której zginął Prezydent Rzeczypospolitej i 95 innych osób, to wydawać by się mogło, też raczej poważna sprawa. A jednak na miejsce tej katastrofy prokuratorzy nie pędzili tak, żeby nogi sobie łamali. Wybrali się tam dopiero w drugim, a potem jeszcze w trzecim roku śledztwa.
Wcześniej zaś zapomnieli uczestniczyć w sekcjach zwłok...
3. Na posiedzeniu Senatu 9 listopada 2012 roku senatorowie Prawa i Sprawiedliwości zapytali Prokuratora Generalnego Seremeta - kiedy prokuratorzy dokonywali w Smoleńsku oględzin miejsca katastrofy i wraku?
Z odpowiedzi Seremeta wynika, że pierwszy raz prokuratorzy z biegłymi pofatygowali się do Smoleńska we wrześniu 2011 roku, a więc prawie półtora roku po katastrofie!
A potem jeszcze pojechali tam dwa razy - we wrześniu i w październiku 2012 roku.
Wtedy dopiero odkryli trotyl-nietrotyl oraz drobny, dwumetrowy błąd w pomiarze brzozy.
4. Choć Smoleńsk znacznie bliżej – nie śpieszyli się panowie prokuratorzy do Smoleńska tak, jak dziś, silnym zespołem, pełni śledczego zapału, śpieszą na Dominikanę.
No cóż, Gazeta Wyborcza do Smoleńska nie ponaglała...
Inne tematy w dziale Polityka