PO nie ma żadnego programu, więc Tusk może przystąpić do debaty programowej z Kaczyńskim nieobciążony, na luzie.
Pan premier najpierw pojechał na pogrzeb dziecka, które umarło wskutek tragicznych zaniedbań w szpitalu. Przypadkowo w pobliżu przechodzili dziennikarze z kamerami, więc pan premier udzielił krótkiego wywiadu, mimo zasmucenia.
Potem w Opolu, na tle dymiących kominów, przeciął wstęgę.
W dalszej kolejności pan premier wspiął się do Zębu, najwyżej położonej wsi w Polsce i tam szalał z radości, świętując drugi już w tej wsi olimpijski złoty medal. Kamery były już tam wcześniej. Pan premier opowiadał, że świętował złoto razem z ojcem medalisty, ale przed kamerą był sam. Widocznie ojca nie udało się związać i zawlec, by asystował panu premierowi.
Pan premier brylował tego dnia i swoją, to zatroskaną, to znów radosną, obecnością, przykrył program PiS-u
Pan premier jeszcze bardziej przykrył program PiS-u, rzucając Kaczyńskiemu rękawicę i żądając debaty programowej.
Chytry plan. Kaczyński mając program, będzie się z niego tłumaczył, a bezprogramowy pan premier tłumaczyć się nie musi, do debaty może stanąć na luzie. nie ma bowiem żadnego programu, który by go obciążał. Tymczasem Kaczyński niestety ma program, i to ogromny, kilkusetstronicowy (prócz ogólnego programu jest jeszcze ponad stustronicowy program rolny), więc siłą rzeczy będzie go za co atakować.
Bezprogramowy premier będzie więc faworytem programowej debaty.
Inne tematy w dziale Polityka