Platforma zrozumiałą, że wiatr od wschodu może być niebezpieczny. A na przestrogi Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi – rechotali.
Rostowski przez kilka minut cedził słowa, a zasłuchany Kajdanowicz nie przerywał.
Rostowski łajał, tumanił i przestraszał PiS-em, ale zdobył się też na odrobinę samokrytycznej refleksji.
- Otrzymaliśmy wszyscy zimny prysznic. Okazało się, że w tej części Europy wcale nie jest tak bezpiecznie, jak nam się wydawało – oznajmił Jan Vincent , dwojga imion i trojga paszportów, Rostowski.
Cóż za olśnienie!
Trzeba im było kubła zimnej wody, żeby zrozumieć sprawę oczywistą.
Warto wspomnieć, że gdy Prezydent Lech Kaczyński mówił w Tbilisi – dziś Gruzja, jutro Ukraina, potem państwa bałtyckie, a w końcu i Polska – to ich reakcją był rechot. Jaka wizyta taki zamach, ślepy snajper trafiłby lepiej...
A potem były spacery po molo, współpraca z Rosją, żeby rozdzielić katyńskie wizyty, kompletne niezabezpieczenie wizyty Prezydenta, uściski i żółwiki po katastrofie. I było – dziękujemy, premierze Putin. I było grzeczne oddanie Rosji badania katastrofy, i upominanie się o wrak tak ciche, żeby nikt nie słyszał. I żyrowanie w ciemno rosyjskiego raportu, razem z bzdurami w nim zawartymi, jak choćby o pancernej brzozie. I nazywanie głupcami wszystkich, którzy zadaja pytania i podnoszą jakiekolwiek wątpliwości. No bo w Rosji zamach? Ależ skądże, w tak przyjaznym i życzliwym kraju.
A teraz, gdy widać jak na dłoni rosyjskie gry na Ukrainie, uświadamia sobie pan Rostowski, że wiatr od wschodu może być niebezpieczny. Gdy widać, jak Putin bezwzględnie odbudowuje rosyjskie imperium – Rostowski przyznaje się, że wziął prysznic.
Ale co z tego, że wzięli ten prysznic, skoro polityka prorosyjska trwa w najlepsze. Putin straszył Janukowycza, a Sikorski Majdan, żeby podpisać wygodne dla Rosji porozumienie.
Wzięli prysznic i tyż nic...
Inne tematy w dziale Polityka