Na naszych oczach dokonuje się przemocą już druga zmiana granic w Europie.
W ostatnim ćwierćwieczu państwa powstawały i znikały, znikli na przykład wszyscy trzej nasi dotychczasowi sąsiedzi i dziś mamy za sąsiadów siedem zupełnie innych państw. Jedna zasada była wszak dotychczas żelazna – żadnych zmian granic w Europie!
Dla nas ta zasada ma znaczenie święte. Dobitnie to niegdyś wyraził Tadeusz Mazowiecki w słowach, że granice Polski mogłaby zmienić tylko wojna. Dlatego już tylko z tęsknotą patrzymy na Wilno i Lwów, a Niemcy tylko z tęsknotą i niczym więcej, mam nadzieję, spoglądają na Wrocław i Szczecin.
Ta żelazna zasada raz niestety doznała wyjątku – Kosowo. Ta serbska macierz została od niej oderwana wbrew woli Serbów, siłą, a Europa to w większości (bo nie wszyscy) zaakceptowała. Jednym z pierwszych rządów, które uznały niepodległość Kosowa, był niestety rząd Donalda Tuska.
Warto przypomnieć, że śp. Prezydent Lech Kaczyński uznaniu Kosowa był stanowczo przeciwny, mówił o tym między innymi podczas swojej wizyty w Serbii w 2008 roku.Prezydent Kaczyński swoją polityczną wyobraźnią sięgał dalej, niż do jutra...
Dziś, na naszych oczach, dokonuje się przemocą druga zmiana granic w Europie – Krym. Trafnie napisał mój kolega Kuźmiuk – Rosja zajmuje Krym, a Unia i NATO zajęły stanowisko.
Kosowo, Krym... gdzie będzie następna zmiana granic w Europie?
Ktoś powie – gdzie Kosowo, gdzie Krym, a gdzie Polska? Niedaleko...
Inne tematy w dziale Polityka