Jarosław Klimentowski Jarosław Klimentowski
1911
BLOG

Fakty i mity kontroli ruchu lotniczego

Jarosław Klimentowski Jarosław Klimentowski Hobby Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Dnia 20 października obchodzimy międzynarodowy dzień kontrolera ruchu lotniczego. Warto przy tej okazji rozprawić się z pewnymi mitami, które otaczają ten zawód. Udało mi się opisać 14 z nich, ale jest ich na pewno więcej i jeśli macie własne przemyślenia, możemy się z nimi rozprawić w komentarzach.

1. Kontrolerzy machają pałeczkami, by ustawić samolot na stanowisku

To nie kontrolerzy ruchu lotniczego ustawiają samoloty, lecz koordynatorzy ruchu naziemnego, czasem zwani z angielskiego marshallerami, bądź follow-me. Są to pracownicy poru lotniczego, którzy odpowiadają za ruch na płytach lotniskowych. Wprowadzają samolot na stanowisko, czasami wyprowadzają z płyty, bądź przez płytę. Kierują też samochodem z napisem follow-me, za którym samolot ma podążać w sytuacjach, gdy nie może tego zrobić samemu. To, co dzieje się na płytach, a więc w miejscach, gdzie samoloty parkują, wymieniają pasażerów i towary, tankują itp., w ogóle kontrolerów nie interesuje.

2. Wszyscy kontrolerzy pracują na wieżach kontroli ruchu lotniczego

Ten mit często rozpowszechniany jest przez filmy i popkulturę. Praktycznie zawsze, gdy w filmie pokazany jest kontroler, to pracuje on na wieży. W rzeczywistości na wieżach pracują tylko kontrolerzy kontroli lotniska, a więc dość wąska grupa. Znaczna większość kontrolerów pracuje w centrach kontroli ruchu lotniczego, pracując z samolotami na większych wysokościach, których i tak nie dałoby się dostrzec przez okno. Ich podstawowym narzędziem pracy jest zobrazowanie radarowe.

3. Kontrolerzy w całości polegają na nowoczesnej technologii

Ten mit bierze się stąd, że we wnętrzu nowoczesnej wieży pełno jest różnego rodzaju ekranów i to sprawia wrażenie, że kontroler w pełni polega na tym, co podpowiadają mu komputery. Owszem technologia trafiła na wieże i wspiera w podejmowaniu decyzji, nadal to jednak osąd kontrolera i jego własny wzrok pozostają podstawowymi narzędziami w pracy kontrolera wieżowego. Wszelkiego rodzaju radary lotniskowego i tego typu technologie są ciągle bardzo ułomne i ludzki wzrok jest najlepszym narzędziem. Gdy zaczyna go brakować, np. we mgle, przepustowość lotnisk znacząco spada. Kontrolerzy radarowi znacznie bardziej polegają na technologii, ale to nadal ich umiejętności i doświadczenie mają decydujące znaczenie.

4. Kontrolerzy to nadludzie, którzy nie popełniają błędów

Znów często ten obraz buduje popkultura. W rzeczywistości kontrolerzy to zwyczajni ludzie, którzy przeszli określony trening i mają kilka cech wymaganych w tym zawodzie. Nie każdy może zostać kontrolerem, ale gdy ktoś już nim zostaje, to nie przestaje być zwykłym człowiekiem. Jeśli chodzi o błędy ludzkie, to są one nieuniknione i to zarówno po stronie kontrolerów, jak i pilotów. Systemy zarządzania ruchem lotniczym buduje się tak, aby nie tylko zmniejszyć liczbę błędów, ale przede wszystkim zapobiegać ich konsekwencjom i minimalizować ewentualne negatywne skutki. Dobry kontroler potrafi w porę dostrzec swój błąd i go poprawić, choć rzadko się do niego przyzna.

5. Praca kontrolera jest niezwykle stresująca

Ten mit można podsumować dość popularnym stwierdzeniem: "Praca kontrolera to 99% nudy i 1% całkowitej paniki". W gruncie rzeczy nie jest to praca bardzo stresująca, choć czasami wykonywana pod dużym obciążeniem, przez co szybko prowadzi do zmęczenia. To jednak nie to samo. Jeśli człowiek stresuje się tym, co robi, to zwyczajnie nie nadaje się do pracy kontrolera i prędzej czy później odejdzie z tego zawodu. Prawdziwy stres przychodzi dopiero w tych rzadkich sytuacjach zagrożenia. Znane są przypadki kontrolerów, którzy po ekstremalnie stresującej sytuacji zwyczajnie osiwieli. Dlatego kontrolerom zapewnia się podstawowe wsparcie psychologiczne. Mogą to robić przeszkoleni koledzy tzw. peerowie, a także wykształceni psychologowie. W normalnej jednak pracy taka pomoc nie jest potrzebna i wystarczają proste techniki radzenia sobie z napięciem i rozładowywania tego normalnego stresu, związanego z pracą.

6. Kontroler jest panem i władcą przestworzy

Kolejny mit, który po części bierze się z nieco niefortunnego przetłumaczenia słowa kontroler. Po angielsku control ma trochę więcej znaczeń, niż kontrola, bardziej jest to nadzorowanie, doglądanie, zarządzanie i taką właśnie rolę pełni kontroler ruchu lotniczego. Dogląda tego ruchu, pilnuje, aby przebiegał on sprawnie i bezpiecznie, oraz aby samoloty się nie pozderzały. Kontroler po prostu zapewnia służby i każda instrukcja, która wydaje, jest w ramach tych służb. Kontroler nie ma mocy zamykania lotnisk czy przestrzeni ani podejmowania decyzji odnośnie tego, czy pilot będzie lądował, albo gdzie poleci. To jest rola odpowiednio nadzoru lotniczego, dyżurnego portu lotniczego i dowódcy statku powietrznego.

7. Aby zostać kontrolerem trzeba mieć dyplom uczelni wyższej i znać kilka języków obcych

To zupełna nieprawda. Aby w Polsce zostać kontrolerem, oprócz obywatelstwa, trzeba mieć maturę i dobrze znać język angielski (a także oczywiście język polski). Potrzeba też pewnych nieuchwytnych predyspozycji. Całej niezbędnej wiedzy do pracy kandydat uczy się na trwającym ok. dwóch lat szkoleniu i nie trzeba mieć wcześniej żadnego przygotowania lotniczego.

8. Wszystkie loty są kontrolowane

Stwierdzenie to jest prawdziwe tylko w odniesieniu do tzw. lotnictwa komunikacyjnego, choć też nie do końca. Przestrzeń powietrzna dzieli się na kontrolowaną, czyli taką, gdzie zarządzają kontrolerzy, oraz niekontrolowaną, gdzie niektóre służby zapewniają informatorzy. Lotnictwo komunikacyjne preferuje loty w przestrzeni kontrolowanej, ale już samoloty prywatne i sportowe najczęściej latają w przestrzeni niekontrolowanej, choć jeśli ich piloci chcą, to mogą także latać na lotniska kontrolowane i w kontrolowanej przestrzeni. Zwykle jednak się tego unika, gdyż traci się podstawową zaletę latania małymi samolotami tj. niczym nieograniczoną wolność.

9. Kontrolerzy i piloci posługują się tajemnym, niezrozumiałym dla nikogo językiem

To nie do końca prawda. W lotnictwie rzeczywiście obowiązuje specyficzna frazeologia niezależnie od tego, czy rozmawia się w języku angielskim (który jest językiem międzynarodowym) czy np. po polsku (co ma czasem miejsce podczas rozmów z polskimi pilotami). Przy czym frazeologia nie jest żadną mową tajemną, a jedynie zbiorem określonych, wyjętych z języka fraz, które służą nazywaniu rzeczy w konkretny i jednoznaczny sposób. Przykładowo, jeśli chcemy, aby samolot zwiększył wysokość, w języku potoczny moglibyśmy to powiedzieć na wiele sposobów, np. wchodź, nabieraj, wznoś itp., we frazeologii przyjęto frazę wznoś i tylko w ten sposób kontroler wyda tego typu instrukcję. Frazeologia lotnicza jest więc językiem bardzo uproszczonym, którego można pewnie nauczyć się w kilka godzin. Dobra znajomość języka angielskiego jest wymagana, aby radzić sobie w sytuacjach szczególnych, gdy rozmowa przechodzi na język potoczny. To co być może rzuca się we frazeologii w oczy, to specyficzne kodowanie liter. Podobnie jak w teleturnieju Koło Fortuny używano imion, aby wskazać, o jaką literę chodzi, tak i w lotnictwie stosuje się specyficzny alfabet, gdzie każdej literze przypisany jest wyraz np. A - Alfa, G - Golf, K - Kilo itp., doprawione jest to też kilkoma charakterystycznymi wyrazami i kodami, przez co instrukcja może brzmieć np. Sierra Papa Alfa Brawo Charlie po prostej na Golf Zulu Delta, skłok siedem tysięcy, ku-en-ha dziesięć dwadzieścia trzy, przez co dla laika brzmi to kosmicznie.

10. Kontrolerem można zostać tylko po znajomości

Ten mit krąży od lat i jest całkowicie nieprawdziwy. Oto kilka argumentów dlaczego. Po pierwsze proces rekrutacji jest wieloetapowy i polega m.in. na zdalnym rozwiązywaniu testów na komputerze w Eurocontroli (Luksemburg) i rozmowie z dużą komisją rekrutacyjną, gdzie m.in. są psychologowie, lektorzy, kontrolerzy. Nawet gdyby komuś udało się jakiegoś znajomego przepchnąć przez ten etap (co wcale łatwe by nie było), to osoba, która się nie nadaje, zwyczajnie nie ukończy szkolenia. Żaden z instruktorów by na to nie pozwolił, odpowiedzialność jest zbyt duża. Praktyka pokazuje wręcz, że dzieci kontrolerów (a takie osoby czasem trafiają się na szkoleniu), mają wręcz wyżej postawioną poprzeczkę i to z kilku powodów. Po pierwsze oczekuje się od nich, że udowodnią, że nadają się do tej pracy, a nie są tutaj dzięki wstawiennictwu, a po drugie często trafiają na instruktorów, którzy z jakiegoś powodu mogą nie przepadać za ich rodzicem, kontrolerem...

11. Na sali operacyjnej panuje zgiełk jak na Wall Street

Czasami taki obraz pokazują nam filmy, ale jest on nieprawdziwy. Na sali operacyjnej panuje cisza. Nikt nie biega po sali pomiędzy stanowiskami, nikt do nikogo nie krzyczy. Kontrolerzy skupieni są na swoim sektorze i rozmawiają z pilotami, a jeśli muszą coś skoordynować, to zwyczajnie dzwonią, nawet do kolegi na tej samej sali. Czasami, zwłaszcza na wieży, gdzie parę osób skupionych jest na małej przestrzeni, wytwarza się swoista burza mózgów, jeśli jest jakiś problem do rozwiązania, ale wszystko odbywa się w spokoju i bez podniesionych głosów i nerwowej atmosfery.

12. Kontrolerzy zarabiają niebotyczne pieniądze

To może być mit bądź fakt, zależy jak na to spojrzeć. Pensje kontrolerów są też bardzo zróżnicowane, w zależności od tego gdzie się pracuje, jakie ma się doświadczenie i ile uprawnień. Znana jest historia hiszpańskich kontrolerów, którzy rzeczywiście zarabiali kosmiczne pieniądze, jednak jakiś czas temu to ukrócono... W Polsce w czasach PRLu kontrolerzy zarabiali grosze, jednak w latach 90-tych pensje zaczęły rosnąć, zbliżając się do tych płaconych na zachodzie, przez co w porównaniu do średniej krajowej, wystrzeliły one w górę. Jednak od kilkunastu już lat brak podwyżek spowodował, że inflacja znacząco obniżyła siłę nabywczą płacy. W Unii Europejskiej jest nacisk na cięcie kosztów, aby lotnictwo mogło się nadal dynamicznie rozwijać, a np. w USA dąży się do całkowitego skomercjalizowania tej służby, przez co dzisiaj pensje kontrolerów nie są już tak rewelacyjne i nie odbiegają wielkością od tego, ile może zarobić programista, czy menadżer. Odpowiedzialność jest za to nieporównywalnie większa. Jeszcze gorzej zarabiają kontrolerzy wojskowi, choć mają też niedostępne dla kontrolerów cywilnych przywileje.

13. Kontroler sprowadza pilota na ziemię

W dawnych czasach kontrolerzy rzeczywiście sprowadzali samoloty na ziemię przy użyciu radarów precyzyjnego podejścia, poprzez podawanie poprawek kursowych i wysokościowych, jednak ten sposób został wyparty już dawno temu przez system precyzyjnego podejścia ILS, a także inne pomoce radionawigacyjne. Dzisiaj w ten sposób można wylądować właściwie już tylko na niektórych lotniskach wojskowych (gdzie radar ma tę zaletę, że można sprowadzić do lądowania samolot z np. zniszczoną awioniką i nie może z niego skorzystać wróg). Lecz nawet w czasach historycznych sprowadzanie samolotu było tylko jednym z zadań pobocznych, tak naprawdę kontroler ma inną rolę, którą jest zapobieganie kolizjom, układanie i uporządkowywanie ruchu lotniczego, a także przekazywanie na pokład istotnych informacji i w ogólności nie dysponuje technologią, która pozwoliłaby mu sprowadzić samolot na ziemię. Teoretycznie w sytuacji ekstremalnej, jak np. awaria awioniki na pokładzie, kontroler radarowy może nieco pomóc pilotowi, poprzez podawanie poprawek kursowych w oparciu o radar dozorowania, jest to jednak narzędzie zbyt niedokładne do tego typu zastosowania i pomoc ta nie będzie wielka.

14. Kontroler może pomóc pilotowi w procesie pilotażu

Ten mit także pojawia się w niektórych filmach, czy internetowych eksperymentach, gdzie jakoby kontroler mógł pomóc nawet laikowi wylądować samolotem, poprzez instrukcje, które przełączniki i w jakiej kolejności przełączyć albo wręcz przejąć kontrolę z ziemi. Nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością. Kontroler (o ile nie jest akurat pilotem, co jest rzadkością) nie ma bladego pojęcia na temat pilotażu, ani wyposażeniu kokpitu i raczej nie podjąłby się nawet małej sugestii, co należy i jak zrobić. Kontrolerzy w ogóle raczej unikają sugerowania czegokolwiek pilotowi, gdyż to on odpowiada za bezpieczeństwo na pokładzie i ma najlepszą wiedzę i ocenę sytuacji. Oczywiście zdarzają się przypadki, gdzie np. kontroler przy pomocy zobrazowania radarowego prowadzi zagubionego w chmurach pilota małego samolotu, ale wtedy jego rola sprowadza się raczej do sugerowania kursów i wysokości. Jeśli usłyszymy jakieś nagranie, gdzie kontroler rzeczywiście podpowiada coś na temat pilotażu, to szczęśliwie musiałby on sam być pilotem. Bo oczywiście latający kontrolerzy się zdarzają, ale raczej rzadko. Zdecydowana większość kontrolerów nie jest miłośnikami lotnictwa i po wyjściu z pracy oddają się innym pasjom.

Ikarus, MAN, Jelcz i Solaris

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości