Normalnie premier wygłasza expose na początku kadencji, przed głosowaniem przez Sejm wotum zaufania, co jest konstytucyjnym warunkiem, aby gabinet mógł działać. W takim wystąpieniu premier rozpoczynający wraz ze swoim rządem pracę przestawia program i koncepcję jego działania. Donald Tusk wygłaszał swoje expose już dwa razy, jedno pięć lat temu, a drugie przed rokiem. Dzisiaj, mimo że to nie jest początek kadencji, tylko rok po wyborach postanowił wygłosić je znowu. Dwukrotnie okłamał Polaków obiecując to, czego nie spełnił, a jak się później okazało, nawet nie zamierzał spełnić. Niespełnione obietnice, a było ich dużo (dla każdego coś miłego), stanowią dzisiaj długą listę bolesnych, społecznych zawodów. Po pierwszym, a nawet jeszcze po drugim expose Donalda Tuska mieliśmy do niego wiele pytań i je zadawaliśmy traktując to wszystko poważnie i oczekując, że kto jak kto, ale zagrywką premier, ktokolwiek by nim nie był, nawet Donald Tusk, swoje słowa i zapowiedzi również będzie traktował poważnie. Okazało się, że słowa i obietnice premiera Tuska są rzucane na wiatr, mają tylko i wyłącznie wydźwięk propagandowy, czy jak się dzisiaj mówi PR-owski. Wobec tego ta zabawa po raz trzeci zakrawa już na kpinę. Nie ma sensu o cokolwiek pytać Donalda Tuska nie tylko dlatego, że samo to jego expose jest li tylko kolejną wizerunkową zagrywką, ale i dlatego, że jego wiarygodność jest zwyczajnie równa zeru. Niech więc sobie opowiada kolejne bajki w Sejmie, w którym jeszcze ma większość. Na zadawanie mu pytań po prostu szkoda czasu. A prawdziwej debaty przecież i tak nie będzie, bo tak to wszystko zostało ustawione.
