O czym najgłośniej w 90. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę? O uniwersalizmie niepodległościowych bojowników PPS? O ich nadziejach i dążeniach? O wolności, równości i sprawiedliwości dziejowej? Nie. Najgłośniej o awanturach i rasistowskim wybryku posła opluwającego prezydenta elekta Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Washington Post donosi o rasistowskiej wypowiedzi, która miała miejsce w polskim parlamencie niecały tydzień temu. Zamiast dyskusji o polskim wkładzie w historię świata, zamiast dyskusji o wartościach przyswiecajacych bojownikom o wolność i niepodległość mamy dyplomatyczny skandal.
Poseł Górski nazywa swoją wypowiedź "polityczną" zamiast uderzyć się w pierś i określić ją idiotyczną paplaniną, spowodowaną jakimś nieokreślonym wstrząsem. Parlamentarzyści PiS wraz ze swoimi historycznymi koalicjantami: Samoobroną i LPR-em przyzwyczaili nas do różnych skandali, od afer korupcyjnych po skrajne nienawistne wystąpienia przeciwko bohaterom opozycji demokratycznej.Jednak "koniec cywilizacji białego człowieka" uznać należy za przekroczenie pewnej symbolicznej granicy, której nawet politycy LPR nie zdołali przekroczyć.
Niechęć polityków PiS wobec Baracka Obamy, ten niespotykany dotąd wcześniej ultraantyamerykanizm brać się może z endeckiej spuścizny ideowej. To ważne, żeby w takim dniu, jak dziś pamiętać o dystansie tego środowiska do idei niepodległościowych i jego powiazaniach z caratem. Antysemityzmie,który dziś każe atakować USA jako najbliższego sojusznika militarnego państwa Izrael.
Polska nie zasługuje na takich posłów, nikt z nas nie powinien musieć patrzyć na tak żałosne zachowania. Sprawą ma się zająć prokuratura, jednak o ewentualnym skazaniu posła na odpowiednią karę, Washington Post już nie będzie chciał napisać. Jednym skandalicznym zachowaniem można zburzyć działo życia milionów ludzi. Niech będzie to dla nas memento: uważajmy, kogo wybieramy, nasz głos ma bowiem potężną moc niszczenia.
