fot. Frank Fournie, November 1985: Omayra Sanchez, 13 year-old victim of the eruption of the Nevado del Ruiz volcano in Armero, Colombia/Wikipedia, prawa zastrzeżone
fot. Frank Fournie, November 1985: Omayra Sanchez, 13 year-old victim of the eruption of the Nevado del Ruiz volcano in Armero, Colombia/Wikipedia, prawa zastrzeżone
Sławomir Jastrzębowski Sławomir Jastrzębowski
6873
BLOG

Publikowałbym. Ta dziewczynka umiera

Sławomir Jastrzębowski Sławomir Jastrzębowski Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 144
Piękna, prawda? Ta dziewczynka jest piękna. Ma głębokie oczy i, przyznacie Państwo, jest leciutko demoniczna. Ma 13-lat i właśnie umiera. Na naszych oczach, na oczach świata. Jej agonia w wodzie będzie trwać 60 godzin. Śmierć dziecka fotografować będzie pewien francuski fotograf. Dziewczynka umrze po kilku godzinach od zrobienia przez niego zdjęcia, które właśnie Państwo oglądają.

Trzeba być skończoną hieną, żeby fotografować śmierć dziecka zamiast mu pomagać? Prawda? Nic podobnego, świat uzna, że Frank Fournier nie jest żadną hieną, tylko wrażliwym artystą i nagrodzi go za to zdjęcie najbardziej prestiżową nagrodą na świecie, World Press Photo 1986. Tak, tak, fotografowanie umierającego dziecka zostało docenione i suto nagrodzone. Jak więc odróżnić hienę od wrażliwego artysty? Nijak. Świat to zakłamany głupiec.  

Dokładnie 13 listopada 1985 roku tuż przed północą wybuchł w Kolumbii wulkan Nevado del Ruiz. W pobliżu znajdowało się miasteczko Armero. Żyło w nim około 29 tysięcy ludzi, w tym Omayra Sanchez, którą widzicie Państwo na zdjęciu. Jej mama akurat wyjechała w związku z pracą, a nasza Omayra z cudownymi loczkami na głowie została w domu z ojcem i rodziną. Wybuch lawy był tak gwałtowny, że stopił lodowiec na szczycie wulkanu i masy lepkiego błota błyskawicznie zalały śpiące miasteczko grzebiąc ponad 20 tysięcy ludzi. Armaro w zasadzie przestało istnieć. Takie trochę Pompeje. Omayra Sanchez przeżyła, ale…

Jej nogi zostały przygniecione betonową konstrukcją domu uniemożliwiając wyswobodzenie się. Stała w zimnej wodzie po szyję. Kiedy jeden z ratowników zanurkował, żeby sprawdzić czy, a jeśli tak to jak można oswobodzić nogi dziewczynki natknął się na ciało ciotki przy nogach Omayry, która próbując uwolnić dziecko sama utonęła wciąż trzymając kostki dziewczynki.

Zleciało się sporo gapiów, w tym fotograf Frank Fournier, lat 37, syn lekarza. Przyleciał specjalnie fotografować tę tragedię. Czy widząc uwięzioną w śmiertelnej pułapce dziewczynce myślał o karierze i zdjęciu swojego życia? Z jego ust padło wiele patetycznych słów, a ja we wszystkie wierzę. O tym, że dziewczynka była bardzo dzielna, umierała z wielką godnością, że modląc się zachęcała do modlitwy i takie tam. W każdym razie zrobił naprawdę sporo zdjęć Omayrze…

Z powodu nieudolności służb kolumbijskich nie można było dziewczynce pomóc. Nie znaleziono pompy, która wypompowałaby wodę, ludzi i sprzętu, który mógłby podnieść betonową konstrukcję, wreszcie nie znalazł się nikt, kto byłby w stanie połamać dziewczynce nogi, albo amputować je, żeby ją ocalić. Gasła. Fournier robił zdjęcia. Dziewczynka zmarła 16 listopada o godzinie 9.50 z powodu wyziębienia i gangreny.

Zdjęcia zostały wydrukowane we francuskim tygodniku „Paris Match”. Tygodnik miał renomę, ale publikował też zdjęcia paparazzi znanych osób, więc taki święty i nieskazitelnie niekontrowersyjny jednak nie był. Nie był to jednak tabloid, któremu można by automatycznie przypisać wyłącznie złe intencje i pogoń za zyskiem za opublikowanie tego samego zdjęcia.

Zaczęła się więc światowa, jałowa dyskusja o tym, czy zdjęcie wolno było zrobić i publikować czy też nie? Gdzie są etyczne granice dokumentowania tragedii? Poruszono inne standardowe, ograne nieco kwestie pojawiające się zawsze przy takich okazjach, w których oburzenie mieszało się uzasadnieniami mniej lub bardziej prawdziwymi i zgrabnymi. W tym przypadku świat uradził, całkiem arbitralnie, że zdjęcie szokujące zdjęcie było i jest potrzebne, że pomogło innym ofiarom tragedii i tak dalej. World Press Photo 1986. Fanfary proszę!

Oczywiście każdy z Państwa sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie czy doszło do wykorzystania tragedii dziecka dla zysku, czy też był to niezbędny szok, aby naprawiać świat przez zwrócenie uwagi na konieczność zapobieganie tragediom i pomoc ofiarom i takie tam.

Byłem przez ponad dekadę naczelnym tabloidu i opublikowałbym to zdjęcie. Dlaczego? Bo jest piękne, a my jesteśmy tu tylko przez chwilę. Tyle tylko, że mnie świat by opluł.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura