Na przykładzie głośnej w kampanii sprawy szczepionek łatwo zrozumieć na czym polegają różnice w obu szczytnych ideach. Obecny prezydent zadeklarował, że jest za wolnością, co może dziwić przy głównym haśle często podnoszonym przez partię rządzącą "solidarności". Nie mniej dziwi jednak deklaracja kontrkandydata, który ogłosił, że jest za obowiązkowymi szczepionkami, co podobnie zgrzyta z hasłami "wolności i tolerancji" jego obozu politycznego.
Jak to rozumieć? Oczywiste jest, że politycy deklarują to, co przyniesie im polityczne punkty, a robią to, co uważają za słuszne, realne lub przynoszące korzyści biznesowe. Platforma Obywatelska deklarowała zawsze wolność, ale realizowała program opacznie, dając coraz większą wolność władzy nad obywatelem. Prawo i Sprawiedliwość deklarowała solidarność, ale skupiała się na programie "kto nie znami, ten przeciwko nam". Opacznie rozumiane hasła dają nam odpowiedź, co może kryć się za obecnymi deklaracjami kandydatów.
Obowiązkowe szczepienia Rafała Trzaskowskiego mogą oznaczać przymusowy zakup z pieniędzy obywatelskich, bo szkoda przepuścić taki deal, ale później już kto woli opłacić karę sanepidowi to odmówi obowiązkowych szczepień, jak obecnie wobec dzieci.
Wolność wyboru Andrzeja Dudy może oznaczać, że rząd ma wolność w decyzji i podejmie ją solidarnie z obywatelami, czyli większość zadecyduje... ta głosująca na prezydenta, a gdy już szczepionki będą i druga fala COVID to tylko się ogłosi wynik. Deklarowana wolność obywateli przecież będzie niczym wobec fali zgonów i potrzebie solidarności, by uratować każde życie za wszelką cenę. Znowu będzie solidarność: "kto nie znami, ten z koronawirusem".
Puszcone oczko do antyszczepionkowców jest tak niewiarygodne, jak obietnice obniżania podatków przez PO.
