Ja wiem Ja wiem
1741
BLOG

Ile "zarobiliśmy" na braku dzieci?

Ja wiem Ja wiem 800 plus Obserwuj temat Obserwuj notkę 117

Według szacunków Centrum Adama Smitha utrzymanie dziecka kosztuje prawie 10 tys. zł rocznie (176-200 tys. zł do 18 roku życia jedno dziecko w rodzinie, a 317-368 tys. zł dwójka potomków). Zakładając, że podatek zapłacony w tym wystarcza już na koszty ze strony państwa na pokrycie edukacji, sfinansowanie ulgowych cen i innych wydatków, z których korzysta młoda osoba, możemy obliczyć w przybliżeniu ile oszczędziliśmy/zarobiliśmy na zmniejszonej dzietności w ostatnim 25-leciu transformacji ustrojowej.

Od roku 1997 średnia ilość urodzeń jest ok. 5 dzieci na 1000 obywateli niższa od poziomu zastępowalności pokoleń, czyli o prawie 200 tys. urodzeń za mało. Wskaźnik nie powodujący wyludnianie się Polski ostatnim razem mieliśmy w 1991 r. W przedziale lat 1992-1997 spadek był niemal liniowy do poziomu 4 dzieci na 1000 obywateli mniej, niż w roku 1991, więc uśredniając, w tym okresie można policzyć 80 tys. dzieci rocznie mniej na naszym utrzymaniu. Zatem dodając oba okresy 80 tys. x6 lat + 200 tys. x20 lat = 480 tys. +4000 tys. = prawie 4,5 mln dzieci (w dokładniejszym podliczeniu w Excelu wyszło mi ok. 4,6 mln). O tyle obywateli jest nas teraz mniej, niż powinno być, aby zachować prawidłową strukturę pokoleniową. Wydłużenie wieku życia sprawiłoby, że ilość obywateli Polski by się zwiększyła, a nie jak obecnie ma miejsce zmniejszyła. 

Proste wyliczenie w Excelu przy oprocentowaniu oszczędności (z tytułu nie posiadania dzieci) na poziomie tylko 1% dało przez te 25 lat ponad 100 mld zł. Tyle Polska oszczędziła na stracie prawie 5 mln młodych Polaków, gwarantujących zastępowalność pokoleń i bezpieczne utrzymanie systemu emerytalnego w przyszłości. Dla uproszczenia rachunku doliczyłem również koszty (na tym samym poziomie, co wychowania) wykształcenia roczników, które przekroczyły wiek 18 lat. Oczywiście te pieniądze poszły na konsumpcję (bo przecież nie w oszczędności, skoro bardziej się zadłużamy, niż gromadzimy bogactwa), więc teoretycznie w jakiś sposób mogło to przyczynić się do większego wzrostu PKB i zwiększonych inwestycji w gospodarce, ale równie dobrze te pieniądze mogły zostać najzwyczajniej zmarnotrawione na zbytki i zrównywanie poziomu życia do zachodniego. Może kwota zaoszczędzona nie jest oszałamiająca biorąc pod uwagę 25 lat i prawie 40 milionowy naród, ale te zaniedbanie generuje 20 mld zł rocznie kosztów programu 500+, który mimo wielu innych funkcji poza demograficznej (chociażby zwalczanie ubóstwa), nie jest w stanie nawet w najbardziej optymistycznych przewidywaniach przywrócić dzietności gwarantującej zastępowalność pokoleń. Przez 5 lat programu demograficznego nawet jeśli skutecznie odwrócimy trend i cudem doprowadzimy do pożądanego poziomu dzietności, przy okazji zlikwidujemy niemal ubóstwo, poprawimy byt głównie na prowincji i podniesiemy wycenę najprostszych prac szczególnie dla kobiet, to roztrwonimy cały uzbierany (zaoszczędzony) dotąd kapitał, a dziura demograficzna w młodym pokoleniu jak była, tak będzie jeszcze przez kolejne 40 lat zanim roczniki z niżu demograficznego zaczną przechodzić na emeryturę (przy realistycznym założeniu, że wiek emerytalny przesunie się do tego czasu pod siedemdziesiątkę).

Ja wiem
O mnie Ja wiem

Piszę tylko, co wiem lub się domyślam. Więcej można przeczytać w książce "Wielki Bum... cyk, cyk - dialogi Geda" zainspirowanej obecnycnymi wydarzeniami na świecie. https://drive.google.com/file/d/1ohAGz8iWa0_i1NfWcQSBxobp2fLbOy8H/view?usp=sharing

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo