W ostatnich dniach Jarosław Kaczyński sformułował kilka myśli, które nieco zdumiały jego elektorat, a niektórych wręcz zszokowały. Jedni potraktowali je jako umizgi do lewicy w celu pozyskania głosów Napieralskiego, inni widzą w tym dłuższą strategię izolacji i dekonstrukcji PO.
Mnie jednak, szczególnie w kontekście dywagacji na temat Edwarda Gierka, wydaje się, że chodzi o coś znacznie więcej, niż o wojnę na górze. Chodzi o odwołanie się do zwykłych ludzi, Polaków z prawa i Polaków z lewa, katolików i sierot po komunie, odwołanie ponad głowami polityków. Przesłanie jest jasne: Jarosław Kaczyński chce być prezydentem wszystkich Polaków. Bo to Polacy są najważniejsi.
A skoro tak, to po wygranych wyborach "projekt PiS" stanie się zamkniętą kartą w życiu Prezesa. Konserwatywna i solidarystyczna polityka będzie potrzebowała nowego charyzmatycznego lidera. Wśród obecnych działaczy PiS nie bardzo widzę tego, który by zdołał taką rolę udźwignąć. Wierzę jednak, że wieloletni wysiłek intelektualny środowisk konserwatywnych nie pójdzie na marne. Być może nowy lider wyłoni się spośród blogerów!
Inne tematy w dziale Polityka