Za dawnych czasów realnego socjalizmu podstawową umiejętnością kogoś, kto chciał się czegoś dowiedzieć o świecie, było czytanie między wierszami w partyjnych gazetach. To, że podobnie jest i we wpółczesnej Polsce, stanowi chyba dowód na to, że zbyt daleko od tego socjalizmu nie odeszliśmy.
Weźmy jedną z wielu podobnych w przekazie informacji: oto niektórzy posłowie w dziwny jakiś sposób usprawiedliwiali swą nieobecność w Sejmie, w związku z czym inni posłowie są na nich oburzeni.
Wiadomość na pozór prosta, ale ile niesie w sobie treści!
Na poziomie najbardziej powierzchownym odczytujemy, że politycy
raczej honoru nie mają. Cóż, wiadomo o tym nie od dziś, i trzeba
naprawdę sporej dozy naiwności, żeby się tym zadziwić. Można
powiedzieć, że politycy honoru nie mają, politycy honor miewają. Np.
poseł Ziobro wykazał się honorem oddając immunitet, ale z kolei brak mu
honoru, aby przyznać się do błędu w sprawie dr G.
Ale po co informować publikę o oczywistym fakcie? W tym celu
schodzimy poziom głębiej i odczytujemy, że rzecz dotyczy posłów PiS
i nikogo więcej. To pozwala nam zaklasyfikować wiadomość do
gatunku "dorzynamy watahy". Wcale bym się nie zdziwił, gdyby się
okazało, że zaraz po demonstracyjnym wyjściu PiS z sali obrad Sejmu
jakiś cwaniaczek zajarzył, że będzie można na tym pisiaków złapać. I
dali się złapać jak dzieci...
Pozostaje jeszcze wyjaśnić termin ukazania się tej wiadomości. Na
trop naprowadza marszałek Jamajka-Komorowski, z obrzydzeniem mówiący
o brudnym sumieniu posłów PiS. Jak raz, poprzednie dwa dni
przedstawiały pana marszałka w niezbyt korzystnym świetle w związku
z aferą aneksową. Przy okazji nie można nie wspomnieć, że to ten
właśnie osobnik prowadząc obrady w sposób stronniczy doprowadził do
protestu posłów PiS, a zamieszanie na komisji regulaminowej w
związku z immunitetem Ziobry to też jego dzieło. Czyli końcowy
wniosek jest taki, że wiadomość to po prostu okrzyk "łapaj
złodzieja!" wydany przez innego złodzieja.
Inne tematy w dziale Polityka
