Z filmami zazwyczaj jest tak, że dostrzega się tylko ambitne kino, traktujące o rzeczach trudnych, życiowych rozterkach, niewygodnych tabu. Gdzie bohaterami są ludzie zmagający się często z problemami ponad ich miarę, przytłaczającymi i dobijającymi. A na komedie patrzy się z przymrużeniem oka, drwiną. A niesłusznie, niesłusznie. Nakręcić dobry film w tym gatunku, to wielka sztuka, bo stąpa się po cienkim lodzie, oddzielającym ubaw od zażenowania.
Osobiście z sentymentem wracam do starych klasyków, seriali: ,,Świat według Bundych’’, ,, Alf’’ i innych. I za każdym razem perypetie tychże postaci bawią mnie do łez, mimo że często znam je na pamięć. Ileż ciężkiej pracy włożyli aktorzy, reżyserzy i reszta by powstał produkt dowcipny, błyskotliwy a do tego wielokrotnie inteligentny. By każdy odcinek – a cały serial nie raz składa się z ich setki albo i więcej – nie nudził, nie dłużył, przykuwał uwagę. By dialogi i gagi rozbrajały, a nie irytowały.
Czyż do kanonów Dużego Ekranu nie przeszedł Charlie Chaplin, Flip i Flap i im podobni? Czy nie byli takimi samymi geniuszami, co ich koledzy po fachu grający ,, ambitne’’ role? Umiejętność rozśmieszania to wielki dar, a jak wiadomo, śmiech to zdrowie.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura