Ze wszystkich kłótni nowożytności, na czoło peletonu wysuwa się spór na linii ateiści – wierzący, o kwestię istnienia bądź nie, Boga. Głowiły się nad tym tytaniczne umysły, święty Tomasz podawał argumenty jego istnienia, zaś Nietsche go uśmiercił. Towarzyszy jej nierozerwalnie inna dyskusja, o życie pozagrobowe, wieczne. I tu również nikt nie odpuszcza, uparcie broni swojego. Ja nie będę opowiadał się za żadną ze stron, a powiem że… obie poniekąd mają rację.
Zależy w jakim ujęciu odbieramy ów nieśmiertelność, materialnym czy religijny? Weźmy pod rozwagę materialny, na początek. Z niego wynika, że Boga bądź bóstw jako takich nie ma, żadnego bytu wyższego. Co się wtedy z nami dzieje po śmierci? Ciało staje się znów częścią przyrody, środowiska, nieskończonego obiegu materii we wszechświecie. Dusza jeżeli nawet jest, to prędzej stanowi rodzaj skumulowanej energii, która również powraca do wspomnianego wyżej obiegu. I my dalej trwamy, w innej postaci, w innym stanie, ale jednak. Można to nazwać specyficznym życiem po życiu.
Teraz pod warsztat bierzemy aspekt religijny. Kres wędrówki na tym ziemskim padole ma miejsce u Stwórcy, jakkolwiek go nazywać, zależnie od czczonego wyznania. Trwamy tam w nieskończoność, na wieki wieków.
Czymś pośrednim jest moim zdaniem hinduizm i reinkarnacja. Otóż jego wyznawcy sądzą, że duszę mają ludzie, ale i rośliny, przedmioty. Po śmierci następuje reinkarnacja – dalsze życie, acz w innym wcieleniu, w innej postaci. Przyznam, że patrząc bezstronnie, brzmi to jak idealny kompromis, dobry i dla ateistów, i wierzących.
Wiem że moja teza jest bardzo karkołomna, acz sam świat taki jest, bardzo skomplikowany i niejednorodny. A żeby poznać prawdę, lub chociaż się do niej zbliżyć, winno się rozpatrywać każdą przesłankę, i punkt widzenia.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura