jedrek27 jedrek27
354
BLOG

Made in Poland co o tym myśleć

jedrek27 jedrek27 Gospodarka Obserwuj notkę 6

 

Wśród rodaków utarło się przekonanie, że wszystkie produkty ze znaczkiem ‘’Made in Poland’’ to synonim tandety, chłamu, bubla i jakie tam jeszcze są możliwe pejoratywne określenia, i należy je omijać szerokim łukiem, i nawet kijem nie tykać. Ile jest w tym prawdy? Przekonajmy się.

 

Nie od dziś wiadomo, że nasz naród toczą kompleksy niczym rak względem Zachodu. Że wszystko co stamtąd pochodzi jest cacy, super, hiper i w ogóle nie z tej Ziemi, nawet jeśli trąci myszką. Zaś śmiałek, który zbierze się na odwagę by zdemaskować ten domniemany ósmy cud świata, zostanie wyśmiany, wyszydzony, bądź w najlepszym razie skwitowany stwierdzeniem ‘’nie znasz się’’. Z kolei gdy stanie w obronie polskich wyrobów, podpierając się nawet niezbitą argumentacją, że szczycą się wysoką jakością, to i tak nikt nie da mu wiary, zatoczy sugestywnie palcem koło wokół skroni, ewentualnie machnie lekceważąco ręką. Tutaj automatycznie sięgam pamięcią do początku lat 90, gdy nowo opracowane lokomotywy nie mogły znaleźć w Polsce nabywcy na zasadzie ‘’bo to polskie’’. Takich oporów nie mieli Włosi, i z chęcią zaopatrzyli się w te pojazdy.

 

Na dobry początek może zacznijmy od dziedziny, jaka najczęściej rzuca w tej drażliwej kwestii ‘’Made in Poland’’ czyli motoryzacji. ‘’Polacy nigdy nie stworzyli dobrego samochodu’’ – tak grzmią malkontenci. Czyżby? Sięgnijmy do czasów przedwojennych. Tu na myśl przychodzi przede wszystkim świetny CWS T-1, nawet na tle zagranicznych konstrukcji szczycił się wysokim poziomem, oraz limuzyna Lux Sport. Dodałbym do tego bardzo ciekawe koncepcje Państwowych Zakładów Inżynieryjnych ( np. samochód terenowy 303, o doskonałych właściwościach jezdnych). Nie sposób też nie wspomnieć o motocyklu Sokół, jednej z lepszych konstrukcji swego czasu na świecie, i pod pewnymi względami przewyższające np. Harley’e czy też Indiany.

Jeżeli chodzi o okres powojenny to na czoło wysuwają się tu głównie prototypy – Beskid, Wars, Syreny, Warszawy. Auta na wskroś nowoczesne, innowacyjne, wyprzedzające technologicznie swoje czasy. A to że z winy władz nie weszły do produkcji to inna sprawa. Paradoksalnie, nawet wyśmiewany Polonez był eksportowany np. do Holandii, albo Junak w niewielkich ilościach do USA.

Obecnie furorę głównie autobusy Solaria, eksportowane do krajów Europy Zachodniej, albo Autosan sprzedawany do Szwecji. W Mielcu produkowany jest samochód sportowy Leopard, a jeśli mnie pamięć nie myli firma Avira (nie wiem czy poprawnie napisałem nazwę) pracuje nad pierwszym super samochodem. Bodajże w Świdniku pracuje się nad niewielkimi elektrycznymi autami miejskimi, pokładając w nich szansę na przyszłość

 

Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał czegoś o lotnictwie. W międzywojniu szczyciliśmy się chociażby z samolotów sportowych RWD, no i do czasów z myśliwców konstrukcji Pułaskiego. PRL to okres głównie doskonałych maszyn rolniczych i gaśniczych typu Dromader, albo też chociażby Wilgi podbijającej cały praktycznie świat. Obecnie na myśl najbardziej mi przychodzą polskie szybowce, głównie akrobacyjne, dominujące globalne zawody.

 

Robotyka to dziedzina na ówczesne czasy będąca filarem nowoczesnej techniki. I tutaj nasi mają się czym pochwalić. Rodzime łaziki szykowane na Marsa dosłownie zmiażdżyły zachodnią konkurencję. Polskie roboty pomocne strażakom albo saperom stoją na najwyższym poziomie. Pozostając przy sferze astronautyki, to Polacy opracowali kilkadziesiąt urządzeń, wykorzystywanych przez różne sondy i misje kosmiczne.

 

W dziedzinie elektroniki też są pewne osiągnięcia np. w Bytomiu opracowano najlepszy na świecie procesor do urządzeń przemysłowych, wydajniejszych nawet niż produkt takiego giganta jakim jest IBM.

 

Dobrze nam idzie w produkcji sprzętu AGD, głównie tu wyróżnia się Amica, oferująca swoje urządzenia dla zachodniej klienteli.

 

Również w kolejnictwie rodzimi producenci (np. bydgoska PESA) radzą sobie dobrze.

 

Oczywiście takie chlubne przykłady mógłbym jeszcze długo wymieniać, ale nie o to chodzi. Chciałem tylko zarysować obraz tego, że my też jak chcemy, to umiemy. W tym artykule nie pisałem o wpadkach bo stwierdziłem, że poszedłbym po prostu na łatwiznę, drogą na skróty.

Sądzę, że jeśli polski produkt stoi na światowym poziomie, to krajan ma tak zakodowane w głowie, że to jest bzdura, że to nierealne. To mentalna blokada, jaką niezwykle trudno jest przełamać, o ile w ogóle to wykonalne.

 

W Polsce moim zdaniem nie docenia się ludzi sukcesu. Dajmy na to sport, zamiast wynosić pod niebiosa zwycięzców, triumfatorów, to trzymamy kciuki np. za piłkarzy, albo swego czasu za Gołotę chociaż powszechnie wiadomo, że z tej mąki chleba nie będzie. Jakby pasowało nam bycie gorszymi, przegranymi. Brakuje nam ducha zwycięzcy, sprecyzowanej, ustalonej i wykrystalizowanej pewności siebie.

 

Jeżeli chodzi o moje prywatne doświadczenia z polskim produktami, to są one różne. Kiedyś miałem zamrażarkę Mors, która szybko się zepsuła. Z drugiej strony chwalę sobie pralkę i kuchenkę Mastercooka – są proste w użytkowaniu, niezawodne, a jeśli coś ulegnie defektowi, to w łatwy sposób i samemu to się naprawi. W pamięci niegdyś utkwiła mi pasta Van, usuwająca takie zabrudzenia, jakich zagraniczne konkurencyjne produkty nawet nie tykały. Także starusieńki amplituner Unitry i kolumny Tonsila wiernie mi służą, zapewniając dźwięk co najmniej dobry. Ze ‘’staroci’’ również mocno leciwa wiertarka dalej jest na chodzie. Pewnie nowsze odpowiedniki nie podziałają niezawodnie tak długo, ale tak po prawdzie – jaki towar z któregokolwiek kraju na świecie obecnie posłuży równie długo, co np. japoński telewizor z lat 80? Zapomniałbym o pamięciach RAM firmy Wilk w moim komputerze – tanie, a solidne.

 

Jak widać, tematyka z cyklu ‘’Made in Poland’’ to szeroki zakres, i mógłbym jeszcze pisać tu długo i długo. Sumując ten długi wywód, sądzę, że siłą rzeczy warto wspierać te najlepsze towary, z korzyścią a to dla siebie, a to dla odbiorców poza krajem, by kształtować wizerunek niezwykle cennego i istotnego elementu świadczącego o państwie – a mianowicie jego ogólnej marki. Bo wódka (choć whisky sławi Szkotów, a piwo Irlandczyków, Czechów i Belgów) i żywność to nieco za mało. Z drugiej strony to jeżeli chociaż na gorszą rzecz są chętni to czemu jej nie sprzedawać? Czy np. Francuzi przejmują się pewnymi opiniami na temat ich samochodów? Nie! Sprzedają, gdzie się tylko da. A bo są miejsca pracy, jest jak rozwijać własną myśl techniczną itp. itd., no i zawsze jest nadzieja, że z czasem jakości towaru ulegnie poprawie (np. auta koreańskie kiedyś i dziś).

 

Krótko mówiąc, budowanie marki należy przeprowadzać skrupulatnie, rozważnie, konsekwentnie, ale i dynamicznie, aby wyczuwać trendy, nisze, potrzeby i zachcianki globalnego rynku, żeby się na nim zakotwiczyć na lata, i wyraźnie podkreślić swoje na nim istnienie.

 

jedrek27
O mnie jedrek27

Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Gospodarka