Zamach na prezydenta Gdańska to ohydna próba morderstwa, która jeszcze może zakończyć się śmiercią ofiary (oby nie!) i wtedy będzie to morderstwo.
Jednocześnie to brutalny akt skierowany przeciwko wszystkim ludziom, którzy uczestniczyli tego dnia w szlachetnej, charytatywnej akcji, wierząc, że nikt atmosfery wzajemnego zaufania i życzliwości nie wykorzysta do czegoś tak potwornego, jak usiłowanie zamordowania człowieka.
Zasługuje tylko na jedno: CAŁKOWITE POTĘPIENIE.
Ktokolwiek i jakkolwiek chce wykorzystać ten akt przemocy do osiągnięcia swoich celów politycznych, wchodzi w spółkę z zamachowcem.
P.S.
Zapytano mnie: a "mowa nienawiści"?
W takiej WYJĄTKOWEJ chwili politycy powinni mówić wyłącznie O SWOJEJ WŁASNEJ mowie nienawiści, bo przecież żadna polityczna opcja nie jest bez winy, bo WSZYSTKIE polityczne opcje mają wiele na sumieniu. Natomiast gdy politycy mówią w kontekście tej próby morderstwa o mowie nienawiści u swoich politycznych przeciwników, to dają dowód, że kieruje nimi chęć wyciągnięcia korzyści politycznych z tej sytuacji.