Jeremiasz Paliwoda Jeremiasz Paliwoda
2282
BLOG

"Żyjesz skromnie?" wspomnienie Pawła Paliwody

Jeremiasz Paliwoda Jeremiasz Paliwoda Rozmaitości Obserwuj notkę 9

 

Po długiej i ciężkiej chorobie odszedł Paweł Paliwoda, dziennikarz, historyk i niepokorny myśliciel.

na S24 pojawiły się już notki na temat jego śmierci, bo kiedyś pisał również i tu, ale jego nietuzinkowa zdolność nazywania rzeczy po imieniu nie wszystkim się podobała...

Dziś chciałbym przypomnieć kilka jego tekstów, które są ponadczasowe i dotykają najbardziej istotnych bolączek współczesnej trzeciej RP.

"Żyjesz skromnie? Jesteś śmieciem

Trzecią RP rządzi głównie progenitura ubeków, biznesmeni dziwnej proweniencji, chciwi i klakierscy dziennikarze oraz polityczni cwaniacy. Im jest dobrze. Z czasem polubili jedni drugich. Wyobrażają sobie siebie jako ponadnarodową elitę. Całą resztą Polaków gardzą...
O pogardzie dla uczciwych i skromnych
Pogarda i nienawiść do ludzi uczciwych, skromnych, religijnych, przechowujących pamięć o przodkach – oto postępowa ideologia „młodych, wykształconych z dużych miast”. (...)
Tak myślą pozerzy, którzy ze swoich czarnych terenówek (średnia cena 150 tys. zł) z pogardą patrzą na mojego starego Fiata Uno. Często jadą 15 cm za tylnym zderzakiem mojego auta, manifestując swoją złość. Jakby chcieli powiedzieć: „co się tak wleczesz, pier...ny nieudaczniku! ”. Im się udało – w Polsce bezprawia, oligarchicznych synekur, postkomunistycznych powiązań i stronniczości wielu sądów. Półinteligenci, którzy od niedawna wskakują we włoskie buty i w eleganckie garnitury, muszą się bardzo pilnować, aby na jotę nie wykroczyć poza prościutki kurs neomarksistowsko-quasi-liberalny. Słoma wystaje im jeszcze tu i ówdzie. Och! Jakby się chciało przybić piątkę z jakimś celebrytą! (...)
Najpierw pozbądźmy się „blokowisk” i „blokersów”. Chociaż warszawski Ursynów z wyrosłymi od czasów PRL lasami między budynkami wygląda dziś o niebo lepiej niż nowy betonowy kołchoz na Kabatach (który upodobało sobie wielu wykształciuchów-Nadludzi), któryś z ferajny udeckich reżyserów nazwał Ursynów gettem. Przyjęło się. „Gdzie mieszkasz?” – to jedno z pytań sprawdzających, czy Nad ma do czynienia z równym sobie. Żyjesz skromnie? Jesteś śmieciem. Że onych fortuny to bardzo często skutek nepotyzmu, korupcji, spapranego prawa itp.? Bzdura. Zawiść. Przejaw retoryki w „wojnie polsko-polskiej”, którą – jak wie każde dziecko – rozpętał i nasycił kłamstwem i agresją Jarosław Kaczyński..."

[...]

"Pod wpływem propagandy nowych elit większość Polaków uznała, że powinniśmy usytuować się kilka kroków za Zachodem, pilnie go obserwując i naśladując. Przyjęliśmy strategię papugi."

Naród polski istnieje, choć wykazuje cechy, które nie wzbudzają szczególnego podziwu. To tak, jakby pan zapytał, czy istnieje Kowalski. Istnieje, ale nie bardzo stara się rozwinąć potencjał, który w nim tkwi. Przez dziesięciolecia byliśmy poddawani nie tylko pałowaniu świadomości, jak wyraził się jeden ze znanych polityków, ale także przemocy w sensie dosłownym. W rezultacie z naszą narodową duszą nie jest najlepiej. Nie mamy mocnego poczucia ani kim byliśmy, ani kim jesteśmy, ani co powinniśmy robić w przyszłości.

Kim innym jest Kowalski, a kim innym Kowalski jako świadomy obywatel narodowej wspólnoty. Ten pierwszy istnieje. Co z tym drugim?

W książce napisałem, że jesteśmy narodem nowym. W ogromnej mierze nasza obecna tożsamość wytworzyła się w okresie powojennym. Byliśmy świadomie poddawani procesowi rekonstrukcji i zmiany świadomości indywidualnej i zbiorowej. Zmiany te szły w kierunku destrukcji obyczajów i symboli przeszłości.

Czy i w czym nowy naród jest gorszy od dawnego?

Obawiam się, że jest gorszy. Jesteśmy dzisiaj nijacy. To jest niezmiernie smutne, wydawało się bowiem po 1989 roku, że stanowimy wspaniałą, pełną energii nację, której tylko zły system nie pozwalał się rozwijać. Nadejście wolności miało spowodować u Polaków eksplozję twórczości we wszystkich dziedzinach. Ale tej eksplozji nie było. Przestraszyliśmy się wolności i samodzielności. Dała o sobie znać propaganda komunistów, którzy wmawiali nam, że możemy sprawnie i kreatywnie funkcjonować tylko w wielkiej socjalistycznej rodzinie - ze Związkiem Radzieckim na czele. Po 1989 roku miejsce ZSRR zajęły rozwinięte demokracje europejskie. Pod wpływem propagandy nowych elit większość Polaków uznała, że powinniśmy usytuować się kilka kroków za Zachodem, pilnie go obserwując i naśladując. Przyjęliśmy strategię papugi.

Na czym miałaby polegać wspomniana eksplozja polskości?

We współczesnym świecie narody walczą o dominację i o to, aby zostać zauważonym i docenionym. Polska nie osiągnęła podobnego sukcesu ani w kulturze wysokiej, ani w kulturze masowej, ani w polityce, ani w sporcie. Dominuje u nas miernota imitacyjna. Nie widać specyficznie polskiej inwencji, polskiego wkładu we współczesność.

Po co współczesnemu Polakowi wiedza o kulturze i obyczajach praojców? Czy może ona pomóc w budowaniu nowoczesnych systemów informatycznych? Czy ułatwi modernizację kraju?

Historia Polski i polskie doświadczenie zbiorowe nie zaczęło się w 1945 roku. Kiedyś dokonywaliśmy rzeczy wielkich - wystarczy dokładnie poznać dawne polskie Kresy, aby się o tym przekonać - a motywacje i inspiracje dla tamtych działań nie są sprawą ulotną i bez wartości. W istotnym zakresie mają znaczenie i dzisiaj. Kiedyś byliśmy krajem liczącym się. Przykład kultury kresowej ma znaczenie symboliczne. Dlaczego nie ma w Polsce muzeum Kresów Wschodnich? Dlaczego boimy się wracać do tamtych czasów i tego tematu? Dlaczego choćby w edukacji niemieckiej tak wielki nacisk kładzie się na przeszłe dokonania w kulturze czy nauce, a w Polsce przemilcza wstydliwie osiągnięcia naszych poprzedników? Gdy przed paru laty na wystawie Expo w polskim pawilonie przedstawiono wiele materiałów historycznych i folklorystycznych nawiązujących do naszej dawnej kultury, w polskiej prasie rozpętało się piekło. Zaścianek, horrendum, wstyd, skandal - grzmiały postępowe media. Tymczasem polska wystawa okazała się dużym sukcesem, a nasz pawilon należał do najczęściej odwiedzanych.

Mówiąc potocznie, nie wozi się drewna do lasu. Dobrą promocją może być to co swojskie dla nas, ale dla innych zaskakująco odmienne.

Niestety, w Polsce dominuje myślenie niewolnicze. Przykładem jest nasze szkolnictwo wyższe. Od dwudziestu lat zastanawiamy się nad jego gruntowną reformą. Efekty są takie: nie stawia się pytania, jak stworzyć u nas uniwersytety dobre, ale co zrobić, aby w Polsce były uniwersytety stanowiące kopię amerykańskich. Tak myślą mentalni niewolnicy, którzy bezmyślnie powielają obce wzorce niepasujące do tu i teraz Polski.

Amerykanie produkują większość noblistów. Czy znajomość poezji romantycznej, szlacheckiej anegdoty w stylu "Pamiątek Soplicy", urokliwych dworków na Wileńszczyźnie czy urody dawnego Lwowa zbliży nas do tego wyniku? Czy obniży monstrualne ceny mieszkań, benzyny i żywności?

To jest myślenie krótkodystansowe. Choćbyśmy wybudowali wystarczającą liczbę mieszkań, będą one wciąż dość szpetnymi blokowiskami, w których mieszkać będą nijacy ludzie. Ci ludzie będą tworzyć nijakie, szpetne instytucje, które będą budować kolejne nijakie i pokraczne instytucje, domy czy prawo. I tak w kółko. Społeczeństwo, kultura, polityka, gospodarka to system naczyń połączonych. Imitacja jest strategią jałową, nierozwojową. Jest skazywaniem się na wieczne bycie w ogonie cywilizacji i permanentną frustrację.

Jak połączyć obietnicę wygodniejszego życia z postulatem budowy muzeum Kresów Wschodnich?

Nie interesuje mnie wierne kopiowanie przeszłości, ale krzewienie w społeczeństwie duchowej i materialnej urody, która wynika z pewnej wiedzy i doświadczenia historycznego. Szukam intelektualnych i estetycznych źródeł energii twórczej. Gdzie one są? Powinniśmy odnowić w sobie świadomość wielowiekowego trwania, odnaleźć w przeszłości specyficzne i niepowtarzalne formy inwencji i inspiracji, które nie powinny - a nawet nie mogą - skutkować wiernymi replikami, ale mogą powodować wzrost samodzielności Polaków. Twórcza energia wolnych ludzi czerpiących inspiracje z własnej tradycji może spowodować wzrost zainteresowania Polską na świecie, może skutkować dziełami oryginalnymi i prestiżowo docenionymi. Tego się zrobić nie uda, małpując często najgłupsze wzorce myślowe i estetyczne krajów zachodnich. Ponadto człowiek mający zakorzenienie w przeszłości jest bardziej ostrożny, jeśli chodzi o wszelkie rewolucje artystyczne czy obyczajowe. Zdaje sobie sprawę, że dokonywanie gwałtownych zmian w kulturze jest zabiegiem niebezpiecznym. Ta świadomość redukuje pychę, która niczym się nie przejmuje, wierząc bezgranicznie, że instytucje europejskie zawsze staną w obronie każdego kaprysu czy antytradycjonalistycznego ekscentryzmu. Nie widzę żadnego konfliktu między przeszłością a teraźniejszością i rozwojem. Bo taki konflikt nie istnieje. Dlatego nie jestem konsekwentnym pesymistą. Nadzieja na pełne odrodzenie narodu polskiego nie jest zupełnie bezpodstawna, choć dzisiaj trudno to jeszcze sobie wyobrazić..."

[...]

"

Po 1989 roku postępowe media oraz snobistyczne salony zdominowała pogarda wobec przeciętnego, niezamożnego obywatela. Niebywałe, jak się dzisiaj mówi o polskich chłopach i robotnikach. Jakby byli zużytymi robotami do kasacji.

 

„Boży prostaczek” to nie prostak. To ktoś wyzbyty pychy, egoizmu, wrażliwy na los innych. To nie były TW z UD, UW, PD czy PSL. To nie dawny funkcjonariusz WSI, który zarządza teraz bankiem i zarabia miliony. To osoba skromna, cicha, często bezradna. Czy ludzie skromni i niezamożni są z natury głupi? Czy są źli i brzydcy? Czy stanowią masę odpadową kapitalizmu? Tak przynajmniej sądzi większość ludzi uważających się w Polsce za liberałów. W dobrze działającej liberalnej demokracji na górze drabiny zamożności są ponoć jednostki najlepsze, na dole – najgorsze. W Polsce ci „najlepsi” także będą albo już są zamożni, potrafili bowiem odnaleźć się w nowym systemie („wolnorynkowym”), bo są pojętni, dynamiczni, ale i wrażliwi. Są ciekawi świata, chcą żyć pełnią życia. Człowiek skromny to zakompleksiony dureń, który zamiast interesować się paryską modą i walczyć o prawa orangutanów, albo strajkuje, albo wegetuje w jakiejś Mławie, gdzie urządza pogromy Cyganom. „Polskie piekło”, „katolicki ciemnogród” – tak mówią „liberałowie”.

 

Po 1989 roku postępowe media oraz snobistyczne salony zdominowała pogarda wobec przeciętnego, niezamożnego obywatela. Niebywałe, jak się dzisiaj mówi o polskich chłopach i robotnikach. Jakby byli zużytymi robotami do kasacji. Nawet u lewaków i socjalistów nie widzę wyraźnej obrony chłopów i robotników. Ludzi biednych, bez pracy i perspektyw. Lewacy toczą boje o sprawy obyczajowe, polityczne, o duperele. Mało kto przejmuje się polską wsią, czy mieszkańcami miast wybudowanych niegdyś wokół później upadłej fabryki.

 

„Nam się udało, a ta ciemnota ciągle jest niezadowolona”. Tej postawie towarzyszyła od 1989 roku szkodliwa polityka gospodarcza – błędnie i przewrotnie nazywana liberalną. W istocie była to mieszanina beztroski, socjalizmu i korupcji utrzymująca społeczeństwo w biedzie. Ale niby-liberałowie mają powody do dumy. Na tle większości udało im się upozować na ludzi sukcesu. Kumoterstwo czerwonej pajęczyny, w pełni zachowana i sprawnie działająca sieć dawnych WSI, sobiepaństwo, skorumpowane i źle działające sądy, prokuratury, a także promujące uznaniowość prawo – to im pozwoliło osiągnąć sukces.

 

Wszystko, co niezgodne z linią ekip Mazowieckiego, Bieleckiego, Suchockiej, Millera, Belki czy Tuska było i jest surowo piętnowane przez dyspozycyjne media i łapciuchów z niezdekomunizowanych szkół wyższych. Nie przeczę, że niejednokrotnie prawica postulowała rozwiązania jeszcze gorsze (jak choćby propozycje „ożywiania gospodarki” przez rozluźnianie dyscypliny budżetowej i zwiększanie podaży pieniądza). Faktem niemniej jest, że propaganda sukcesu uprawiana przez polityczne i intelektualne elity od początku III RP brutalnie knebluje krytyków lub ignoruje głosy prawdziwie liberalne – jak te z kręgów Centrum im. Adama Smitha. Nagradzany jest serwilizm i lizusostwo, premiowane w ramach plemiennych rytuałów (np. rozdawnictwo nagród typu „Nike”). Wzorem „młodego kapitalisty” stał się niegdyś polityk KLD, a potem UW i PO, Paweł Piskorski. Dynamiczny, kreatywny, twórczy? Tak?!

 

Od wieku XVIII socjalistom sen spędzała z oczu robotnicza bieda – tak mówili. Ale nawet to mówienie się skończyło, gdy robotnicy w krajach prawdziwe kapitalistycznych zaczęli przyjeżdżać do fabryk własnymi samochodami – w Ameryce od czasów upowszechnienia się Forda T, w Europie zachodniej w latach 60. ubiegłego wieku. Wtedy to właśnie lewaccy terroryści zaczęli szukać duchowego wsparcia nie u robotników, ale u wykształciuchów zwanych intelektualistami. Nie kto inny, jak pisarz, filozof i komunista Sartre mawiał, że woli żyć w dyktaturze Stalina niż w dyktaturze de Gaulle`a.

 

Postępowi intelektualiści i dziś mają się świetnie. Ci polscy odrabiają zaległości z czasów PRL. Wtedy musieli udawać dobrych wujów świata pracy. Teraz bez krępacji naśladują zachodnich kolegów. Robotników wymienili na lesbijki. Chłopów na pederastów. Zamiast biedą, martwią się „faszyzmem”. Zamiast liberalizować gospodarkę, od 1989 roku ich polityczni „liberalni” eksponenci podnoszą podatki, KTÓRE SAMI W DUŻEJ MIERZE MARNUJĄ I ROZKRADAJĄ. Za nasze pieniądze i z pomocą politycznych przyjaciół ideolodzy „liberalizmu” chcą organizować w szkołach akcje typu „załóż jemu, załóż sobie”. Zdumiewająca – tak powiem, żeby przyzwoicie brzmiało – ministrowa Hall kasuje w szkołach Gombrowicza, zapędza 6-letnie maluchy do szkół (państwo PO chce odbierać dzieci rodzicom jak najwcześniej, aby jak najszybciej przystąpić do ich indoktrynacji), zajmuje się pierdołami, zamiast uczyć dzieci historii Polski dawniejszej i dzisiejszej. DLACZEGO – W MORDĘ JEŻA !!! – NIE CZYTA SIĘ W LICEACH OBOWIĄZKOWO TAKICH KSIĄŻEK, JAK „INNY ŚWIAT”, „ARCHIPELAG GUŁAG” CZY „I POWRACA WIATR” BUKOWSKIEGO? A CHOĆBY I „WIERNĄ RZEKĘ” ŻEROMSKIEGO?"

 

 

 

Стукачам, чекистам и членам российской агентуры вход воспрещен. Szacun za postawę Znalezione w sieci Lista Wildsteina Pan polecił Jeremiaszowi, by udał się do Rekabitów i dał im pić wino, lecz oni nie pili wina i mieszkali w namiotach, będąc wiernymi nakazom ich praojca Jonadaba syna Rekaba. Wówczas Pan powiedział, że nie zabraknie im potomka, który by stał zawsze przed Panem. Niewierną zaś Judę, która nie usłuchała nakazów swego Pana Boga, Pan ukarze...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości