Oficjalna wersja "katastrofy", jaka wydarzyła się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku, mówi, że samolot po zderzeniu z brzozą wykonał figurę akrobatyczną zwaną "smoleńską beczką" i w pozycji odwróconej uderzył w miękkie smoleńskie błoto, co doprowadziło do powstania przeciążeń ponad 100g i rozerwania samolotu na milion mniejszych bądź większych fragmentów...
Przez ponad 6 lat jesteśmy świadkami dosłownie festiwalu bredni zapodawanych nam przez członków zespołu Laska oraz różnych trolli internetowych zajadle broniących tej absurdalnej tezy.
Pominę dziś te ich "wygibusy" i nawet słowem nie wspomnę o bredniach, którymi próbowali tłumaczyć brak potwierdzenia obrócenia się samolotu w zapisach roll, zapisach przyspieszenia poprzecznego, czy w zeznaniach świadków, z których ani jeden nie wspomina by widział samolot lecący z "ogonem" w dół. Zajmę się jedynie raportem MAK...
Na stronie 97 rosyjskiej wersji raportu pokazane zostało, że pozycja samolotu została ustalona przez makowych "ekspertów" nie w oparciu o analizę parametrów lotu zapisanych w rejestratorach (sic!!!), a jedynie na podstawie zamrożonego wskazania pomocniczego sztucznego horyzontu I pilota AGR-72A:
Mamy tu do czynienia z następnym ewidentnym strzałem w kolano komisji Anodiny, gdyż nie wiedzieli biedacy, że w marcu 2010 roku znany polski spotter Tomasz Karasiński wykonał zdjęcie kokpitu wyremontowanej już sto jedynki:
Na zdjęciu tym jest również bardzo dobrze widoczny rezerwowy sztuczny horyzont I pilota i co od razu rzuca się w oczy, to zupełnie inne śruby mocujące przyrząd AGR-72A niż na zdjęciu ze strony 97 rosyjskiej wersji raportu MAK:
Pomijając już aspekt zupełnie nielogicznego wyrwania śrub z metalowego poszycia przedniego panela kokpitu, to fakt, że na zdjęciu Karasińskiego horyzont AGR-72A jest umocowany w kokpicie takimi wkrętami:
a na zdjęciu z raportu MAK takimi:
zakrawałby na żart, gdyby nie był dowodem na fałszerstwo raportu.
O tym, że w raporcie MAK użyto zdjęcia sztucznego horyzontu nie pochodzącego z naszego tupolewa świadczy również różnica w wyglądzie pokrętła nastawy umieszczonego w prawym dolnym rogu tego przyrządu.
Więc jak widzimy, beczka nie znajduje żadnego uzasadnienia, a posłużenie się przez komisję Anodiny ewidentnym fałszerstwem w raporcie, które miało być koronnym dowodem na wystąpienie tej afizycznej beczki, wskazuje, że do takowego piruetu nigdy nie doszło.