Kończy się szopka „wyborów” prezydenckich. Jaki będzie wynik? Oczywisty. Wygra, jak od 10 lat, „układ” – o którym mówi Jarosław Kaczyński. Tak, układ, post-okrągłostołowy w dodatku, tylko Kaczyński zapomniał dodać, że jego PiS tego układu jest istotnym elementem. PO z resztą też. Z czym więc mamy do czynienia?
.:::::::::::.
W 2005 roku, po wyborach parlamentarnych miał powstać rząd POPiSu. Ugrupowania prące do zwycięstwa wyborczego to obiecywały. Społeczeństwo lubi zgodę, współpracę (wszak buduje, prawda?) i odpowiednio podsumowało dobrym wynikiem wyborczym te budzące nadzieje na stabilizację polityczną deklaracje. A czym się to zakończyło? ……??? Pojawia się pytanie – dlaczego. To oczywiste, widocznie wyraźnie, szczególnie z perspektywy dnia dzisiejszego. To nie brak porozumienia co do podziału tek ministerialnych był przyczyną rozpadu niedoszłej koalicji. Tu chodziło o rzecz fundamentalną, z premedytacją zaprogramowaną. Załóżmy, że powstała by jednak taka koalicja. Czy nie było by to odwzorowaniem sytuacji np. w Bundes Republik? Czy nie można by porównać jej do powstania związku partii a la CDU-CSU? Oczywiście, że tak. I do czego to musiało by w krótkim okresie czasu doprowadzić? Oczywiście do powstania konkurencji politycznej. Do przeciwwagi w postaci naszej wersji SPD. To było by nieuchronne. Przestrzeń, także polityczna, nie znosi próżni. Jeżeli nawet opozycja w chwili zakończenia wyborów była słaba, rozbita – to taka polska wersja SPD i tak by wkrótce powstała. To pewne na 100%. Bo władza zużywa, bo żadna koalicja nie może być jednocześnie opozycją. Dlatego, by zapewnić Polsce zarówno partię rządzącą jak i solidną opozycję – zerwano polityczny projekt pod nazwą POPiS. Obecny kształt sceny politycznej w największym stopniu przypomina to co można spotkać w wielu rozwiniętych tzw. „demokracjach parlamentarnych” – czyli system dwupartyjny - jak labourzyści i torysi w Anglii czy demokraci i republikanie w USA. I o to chodziło…. To w zamyśle miało „zabetonować” naszą scenę polityczną na lata…. Czy nie zabetonowało?
.::::::::::.
Role dla PO i PiSu nie są identycznie zarysowane. To tak jak w policyjnej „ustawce” pod nazwą „dobry i zły policjant”. Ktoś jest przewidziany do rządzenia a ktoś zaledwie dla przeciwwagi. Do roli wiecznej opozycji. Odpowiednio grając mediami, tuszując lub wyolbrzymiając błędy można taki stan ciągnąć w nieskończoność. Oczywiście – podstawowy warunek – ten chocholi taniec musi być akceptowany przez ścisłe kierownictwa obu partii. Natomiast doły partyjne nie mają nic o tym wiedzieć, inaczej prawda o „ustawce” wyszła by szybko na jaw. I z tym, moim zdaniem, mamy ewidentnie do czynienia.
.:::::::::::.
Ale są i tak przesłanki, które ten szkodliwy układ negliżują. To sprawy personalne. Proszę wspomnieć na okoliczności, w jakich np. Zyta Gilowska została ministrem finansów w rządzie Kaczyńskiego. Albo Kluzik-Rostkowska w rządzie PO. Ktoś powie – ale przecież one mogły wejść do rządu przeciwnika politycznego dlatego, że najpierw się ze swoim środowiskiem zantagonizowały i je opuściły. Doprawdy? A może to było jednak tak, że się „zantagonizowały” ponieważ taka była potrzeba? By właśnie mogły zająć te stanowiska? To jest szczególnie ewidentne właśnie w tych przykładach…. Jak można brać na poważnie taką woltę polityczną „siostry” Donalda Tuska czy szefowej kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego? Opuszczać swoje środowisko polityczne mogły – ale czy od razu w rządzie, i to dotychczasowego przeciwnika, musiało sie dla nich znaleźć miejsce? To zbyt grubymi nićmi szyte wszystko…. A przecież i Sikorski był i w rządzie PiS i PO....Można uznać, że partie są dwie - ale zaplecze personalne jakby jedno, "obrotowe"... Bierzemy tego co pasuje nam do układanki kadrowej, obojętne skąd....Takie "wolty" personalne są dlatego możliwe, że nie ma żadnych, istotnych różnic programowych między PO i PiS. Spór między ugrupowaniami ma sztuczny, werbalny głównie charakter. Wychodzi to co rusz na jaw. Różnice są celowo wyolbrzymiane by oszukiwać opinię publiczną. Ale gdy jeden z posłów PO przypomniał w Sejmie, że PiS, które akurat wspierało obywatelski projekt ustawy odrzucającej obowiązek szkolny od lat 6-ciu, samo ma wpisane w programie politycznym właśnie takie rozwiązanie – to jakoś ta sprawa dziwnie nie była eksploatowana przez media. Różnice między partiami kreowane są w sposób sztuczny. Ich znaczenie jest w istocie niewielkie, takie, jakie występują zazwyczaj w dużych projektach politycznych między poszczególnymi frakcjami. I dlatego tak łatwo „elektronom” zmieniać miejsca … Misiu Kamiński może być raz „spin –doktorem” Kaczyńskiego a obecnie pętać się wokół PO. Wrażenie różnic robi natomiast temperatura sporu. Moim zdaniem celowo, sztucznie podgrzewana. To ma wyglądać na walkę o śmierć i życie. Powody? Nieistotne. Ale tak to wygląda.
.::::::::::.
Nic tak nie negliżuje faszywości sporu między PO a PiSem jak sprawa katastrofy smoleńskiej. Przecież kierownictwo obu partii, podobnie jak rząd, jego odpowiedzialne służby - znają prawdę o wydarzeniach tamtego dnia. Od początku, od 10 kwietnia. Co wiecej - mają wystarczające dowody tego co tak naprawdę się wóczas wydarzyło. Dlaczego nie mówią prawdy? Ukrywają np. wszystkie okoliczności wylotu delegacji do Smoleńska? Jakimi samolotami 132 członków delegacji miało tam dotrzeć? To się ukrywa, nigdy na ten temat ani jednego słowa, zero badań. Z jakichś (dobrze wiadomo jakich) powodów okłamują społeczeństwo? A zamiast tego prowadzi sie jakiś fałszywy spór o "wybuchy"? O fałszywości tego sporu pisałem na swoim blogu wielokrotnie.
.::::::::::.
Minęło 10 lat chocholego tańca. Scena polityczna zabetonowana nadal. Ale pojawiły się pierwsze oznaki kryzysu. Oto w pierwszej turze wyborów prezydenckich 20 % społeczeństwa zagłosowało przeciwko rządzącemu „układowi” . Żeby była jasność – nie tylko przeciw PO ale i PiS. Głosowało na Kukiza, jakiegoś, proszę wybaczyć, piosenkarza - outsidera, o którym nawet można niczego nie wiedzieć, bo po co, wystarczy, że wiemy że jest człowiekiem „spoza układu”, przynajmniej tak to wygląda. To sygnał ostrzegawczy dla układu właśnie… Ciekawe, co z tym zrobią. Chociaż co do samego Kukiza, roli politycznej jaka może stać się jego udziałem…. To dla mnie podejrzana sprawa. Dlaczego? Otóż – z podręcznika czekisty – „Pytanie – ilu kandydatów powinna CZe-Ka przygotować do wyborów, w których do drugiej tury przechodzi dwóch? Prawidłowa odpowiedź – trzech. Na wypadek, gdyby jednemu z dwóch pierwszych przydarzyło się jakieś nieszczęście….Podejrzane jest eksploatowanie osoby Kukiza przez media. Nadawanie rangi jego słowom, poglądom. Czy to nie przypomina wyciąganie jak królika z kapelusza np. Korwina-Mikkego w swoim czasie? Albo Palikota? I jeszcze te jakieś "konszachty" Kukiza z Korwinem? Po co to? Ostatnie jego działania, zapowiedź "pracy" w sprawie referendum - pachnie to wkomponowywaniem się w układ rządzący.To może być projekt – rezerwa na trudne czasy…. Mogę się, oczywiście, mylić, chciałbym bardzo - czas pokaże. A wspomnijcie państwo…. Taki poseł Zawisza, środowisko narodowców w ogóle….tego w mediach nie uświadczysz…. A jak są marsze 11 listopada to się pojawiają „rozruchy” i się je właśnie pokazuje a nie transmituje przemówień narodowców…. Bo po co? Jeszcze by się ktoś z ich tezami zaczął identyfikować?
.::::::::::.
W przestrzeni publicznej, głównie w internecie, można spotkać pogląd, że spór między głównymi politycznymi protagonistami jest "ustawką", jest pozorowany. Ale nigdy w mainstreamie. Znawcy tematu, eksperci polityczni, także tutaj…. na „salonach”, tak ich 99,99% analizuje „walkę kandydatów”… Dlatego nie wierzę w możliwość jakichkolwiek zmian w Polsce w wyniku demokratycznych wyborów. Parlamentarna scena polityczna jest zacementowana, opozycja poza-parlamentarna wściekle zwalczana, zapewne infiltrowana. To nie rokuje żadnej nadziei. Trwa szkodliwy dla Polski „układ”. Pozostaje, oczywiście, „ulica”. Tyle, że by sytuacja ”ulicy” zaistniała - musiały by się drastycznie pogorszyć warunki życia u nas. A tego sobie, a przy okazji i Państwu, nie życzę. Ktoś powie – a mnie tam wszystko jedno kto rządzi – byle był spokój. POPiS to „ustawka”? Tym lepiej. Byle była przysłowiowa „ciepła woda w kranie”…. No ale idąc tym torem rozumowania…. to może oddajmy rząd w arendę firmie „Rappaport, Tessler &Cohn”? I będzie jeszcze lepiej?
Inne tematy w dziale Polityka