Jerzy K. Roch Jerzy K. Roch
102
BLOG

Wizja bakałarza Rostowskiego: Konstytucja

Jerzy K. Roch Jerzy K. Roch Polityka Obserwuj notkę 2

Zapoczątkowana przez żurnalistkę polskojęzycznego der Onet misja wtłaczania Polakom świadomości postkolonialnej i takichże zachowań wymaga powtarzania bodźców. Oto kolejny zbaffca prawa unijnego, chcący przekonać nas, że polska Konstytucja nie ma żadnego znaczenia.

Znany z zawołania piniendzy ni ma i nie byndzie były wicepremier z czasów Tuska, niejaki Jan Antoni Vincent – Rostowski przejął pałeczkę. Otóż wg tego angielskiego Żyda (rodzina wyemigrowała z Polski jeszcze przed wojną) tak oto skomentował środowy wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego:

- To absurdalna opinia grupy prawników zwana ograniczonym składem Trybunału Konstytucyjnego. W traktatach jest jasno napisane, że prawo unijne ma pierwszeństwo nad prawem krajów członkowskich. Polska się na to się zgodziła i Polacy w olbrzymiej większości to zaaprobowali w referendum. UE nie mogłaby funkcjonować, gdyby sądy każdego kraju interpretowały prawo unijne według własnego widzimisię.
tu:

Ba, żeby tylko ograniczało się do absurdu… Zdaniem Rostowskiego (właśc. Rothfeld – po polsku czerwone pole) grozi nam Polbrexit oraz pozbawienie nas środków finansowych z europejskiego Funduszu Odbudowy.

Na dodatek były Główny Księgowy RP zapowiada czystkę w Trybunale Konstytucyjnym, o ile rzecz jasna PO wróci do władzy:

- Jest ewidentne, że przy zmianie większości sejmowej, znacząca część tzw. członków Trybunału Konstytucyjnego, przestanie nimi być, drogą ustawy reformującej tę instytucję.

(op. cit.)


Nic to, że zgodnie z Konstytucją obowiązuje kadencyjność, co nawet PiS uszanował. Rostowski bezczelnie powiada, że to, co budziło oburzenie na PiS wszystkich unijnych POstępowców (w przypadku KRS) bezkarnie przejdzie w wykonaniu partii Tuska. Ba, niewątpliwie spotka się z aplauzem reszty Europy.

To jednak didaskalia, istotne jednak o tyle, że demaskują prawdziwe zamiary totalitarnej oPOzycji – powrót do koryta za wszelką cenę i takie spacyfikowanie instytucji, które mogłyby choć trochę przeszkadzać w dalszym procesie „wygaszania” Polski, by nikt nigdy przynajmniej oficjalnie nie mógł uchylić nawet najbzdurniejszej ustawy czy rozporządzenia.

Wróćmy jednak do kwestii podstawowej. Pan bakałarz Jan Vincent (ksywa Jacek) jako pewnik powtarza, że w traktatach jest jasno napisane, że prawo unijne ma pierwszeństwo nad prawem krajów członkowskich.

Przy czym przez prawo krajów członkowskich uważa on cały system prawny, nie wyłączając z niego Konstytucji/Ustawy zasadniczej!

Warto zatem sięgnąć do dostępnego powszechnie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z… 11 maja 2005 roku sgn K 18/04 (prezydentem wówczas był Aleksander Kwaśniewski, premierem Marek Belka – obaj baaaardzo dalewko od PiS). Pod przewodnictwem sędziego TK prof. Marka Safjana (obecnie sędzia TSUE!) stwierdzono m.in.:

Zagwarantowane w art. 91 ust. 2 Konstytucji pierwszeństwo stosowania umów międzynarodowych, ratyfikowanych na podstawie upoważnienia ustawowego lub podjętego w trybie ogólnokrajowego referendum upoważniającego (zgodnie z art. 90 ust. 3), w tym: umów o przekazaniu kompetencji „w niektórych sprawach” – przed postanowieniami ustaw niedających się współstosować – nie prowadzi wprost (i to w żadnym zakresie) do uznania analogicznego pierwszeństwa tychże umów przed postanowieniami Konstytucji. Konstytucja pozostaje zatem – z racji swej szczególnej mocy – „prawem najwyższym Rzeczypospolitej Polskiej” w stosunku do wszystkich wiążących Rzeczpospolitą Polską umów międzynarodowych. Dotyczy to także ratyfikowanych umów międzynarodowych o przekazaniu kompetencji „w niektórych sprawach”. Z racji wynikającej z art. 8 ust. 1 Konstytucji nadrzędności mocy prawnej korzysta ona na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej z pierwszeństwa obowiązywania i stosowania.
(…)
Trybunał Konstytucyjny stoi na stanowisku, że ani art. 90 ust. 1, ani też art. 91 ust. 3 nie mogą stanowić podstawy do przekazania organizacji międzynarodowej (czy też jej organowi) upoważnienia do stanowienia aktów prawnych lub podejmowania decyzji, które byłyby sprzeczne z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. W szczególności wskazane tu unormowania nie mogą posłużyć do przekazania kompetencji w zakresie, który powodowałby, iż Rzeczpospolita Polska nie może funkcjonować jako państwo suwerenne i demokratyczne.

W tej kwestii pogląd Trybunału Konstytucyjnego pozostaje zbieżny, co do zasady, ze stanowiskiem Federalnego Sądu Konstytucyjnego Niemiec (por. wyrok z 12 października 1993 r. w sprawie 2BvR 2134, 2159/92 Maastricht) oraz Sądu Najwyższego Królestwa Danii (por. wyrok z 6 kwietnia 1998 r. w sprawie I 361/1997 Carlsen przeciwko premierowi Danii).


No dobrze, ale co zrobić, gdy któryś unijny Organ (jak TSUE ostatnio) zwyczajnie się zbiesi i zacznie nadużywać swoich prerogatyw?

Państwa członkowskie zachowują prawo do oceny, czy prawodawcze organy wspólnotowe (unijne), wydając określony akt (przepis prawa), działały w ramach kompetencji przekazanych i czy wykonywały swe uprawnienia zgodnie z zasadami subsydiarności i proporcjonalności. Przekroczenie tych ram powoduje, że wydane poza nimi akty (przepisy) nie są objęte zasadą pierwszeństwa prawa wspólnotowego (por. W. Czapliński, Członkostwo w Unii Europejskiej a suwerenność państwowa, [w:] Konstytucja dla rozszerzającej się Europy, red. E. Popławska, Warszawa 2000, s. 131 i n.; S. Biernat, Prawo Unii Europejskiej a prawo państw członkowskich, [w:] Prawo Unii Europejskiej. Zagadnienia systemowe, red. J. Barcz, Warszawa 2002, s. 236).

Proszę Państwa, to nie jest wypowiedź Ziobry, „sędziego dublera”, dziennikarza z TVPINFO, Prezydenta czy Premiera.

To jest wypowiedź grupy prawników, uznawanych przez środowisko Rothfelda za autorytatywne. W skład orzekający wchodzili bowiem Marek Safjan, Jerzy Ciemniewski, Teresa Dębowska-Romanowska, Marian Grzybowski, Adam Jamróz, Wiesław Johann, Biruta Lewaszkiewicz-Petrykowska, Ewa Łętowska, Marek Mazurkiewicz, Andrzej Mączyński, Janusz Niemcewicz, Jerzy Stępień, Mirosław Wyrzykowski, Marian Zdyb i Bohdan Zdziennicki.

Jan Vincent uważa jednak inaczej. Czy tylko dlatego, że z poziomu bakałarza, i to na dodatek sprzed blisko pół wieku, generalnie mało widać?
Czy też Rothfeld po prostu gardzi Polakami uważając nas wyłącznie za rezerwuar taniej siły roboczej, mający słuchać starszych w Unii i któremu PiS na chwilę tylko zamącił w głowie?


Bo przecież szparagi w Niemczech czekają…


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka