Niemcy zrobią wszystko, aby świat był przekonany, że za Holokaust odpowiadają Polacy i jacyś bezpaństwowi, niezidentyfikowani naziści. Na razie odnoszą sukcesy.
Fragment powstającej książki pod tytułem „Protokół rozbieżności” polskiego dyplomaty od lat pracującego w Niemczech, który publikuje na X jako „Anonimowy Dyplomata”, dokumentuje systematyczną kampanię niemieckich mediów zmierzającą do relatywizacji odpowiedzialności za Holocaust poprzez sugerowanie polskiego współudziału. Problem określenia „polskie obozy koncentracyjne” stanowi kluczowy element tej narracji.
Mechanizm manipulacji językowej
Autor, którego fragment książki opublikował portal Tysol.pl przedstawia konkretny przykład z gazety Süddeutsche Zeitung, która w 2017 roku opisała Auschwitz-Birkenau jako „największy obóz koncentracyjny na terenie Polski”. Pozornie neutralne określenie geograficzne jest jednak celowo mylące. W Polsce wszyscy wiemy, że rzeczywistości był to niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady założony przez Niemców na terenach wcielonych do III Rzeszy.
Różnica jest fundamentalna: określenie „na terenie Polski” sugeruje polską jurysdykcję lub odpowiedzialność, podczas gdy faktycznie te tereny były wówczas częścią Niemiec nazistowskich, a Polska jako państwo nie istniała. Proste? Jednak nie dla zagranicznego (nie tylko niemieckiego) czytelnika.
Kontrowersje wokół ustawy o IPN
To histeryczna reakcja niemieckich mediów na polski projekt ustawy z 2018 roku, która miała penalizować używanie określenia „polskie obozy śmierci”. Süddeutsche Zeitung przedstawiła tę inicjatywę jako przejaw „systemowego odpychania od siebie winy”, sugerując, że Polacy uciekają od odpowiedzialności za Holocaust.
Deutschlandfunkkultur wprost stwierdził: „Wiele organizacji w Polsce współdziałało w Holocauście”, co jest przykładem generalizacji obciążającej cały naród odpowiedzialnością za działania jednostek.
„Przepis na wysmażenie przekonania o winie Polaków”
Autor przytacza ironiczny „przepis”, jak niemieckie media konstruują narrację o polskiej współodpowiedzialności. Oto on:
- Z oceanu nazistowskich zbrodni popełnionych w Polsce i na Polakach wyabstrahuj kroplę polskiej podłości - mechanizm polegający na wyizolowaniu marginalnych przypadków polskiej zdrady.
- Napompuj ją do rozmiarów kuli ziemskiej, która przesłoni ocean - nadmierne eksponowanie tych przypadków przy jednoczesnym pomijaniu niemieckiej odpowiedzialności.
- Dorzuć dwie-trzy wypowiedzi polskich i międzynarodowych autorytetów - nadanie pozorów obiektywizmu.
- Dla dodania całości posmaku obiektywizmu dorzuć wzmiankę o tym, że zdarzali się także Polacy ratujący Żydów – taka pozorna równowaga narracyjna.
- Serwuj opinii publicznej jak najczęściej ze szczyptą moralnej wyższości - ton pouczający i osądzający.
Historyczny kontekst – plany Hitlera
„Anonimowy Dyplomata” przypomina wypowiedź Hitlera z sierpnia 1939 roku w Obersalzbergu, która jednoznacznie określała cele wobec Polski:
„Zniszczenie Polski wysuwa się na pierwszy plan. Celem jest eliminacja sił żywych (…) Brutalne postępowanie. 80 mln ludzi musi otrzymać swoje prawo (…) Najwyższa bezwzględność (…) Celem militarnym jest całkowite zniszczenie Polski (…) Prześladowanie aż do całkowitego zniszczenia.”
Ten cytat pokazuje, że Polacy - obok Żydów - byli głównymi ofiarami niemieckiej polityki eksterminacyjnej. Akt oskarżenia w procesie norymberskim wyraźnie wymienia „Żydów, Polaków, Cyganów” jako grupy podlegające systematycznej zagładzie.
Celowość niemieckiej polityki historycznej
Autor celnie ocenia, że używanie określeń typu „polskie obozy” czy sugerowanie polskiego współudziału w Holocauście służy kilku celom:
- Relatywizacji odpowiedzialności - rozmycie jednoznacznej niemieckiej winy poprzez wskazywanie na rzekomą polską współodpowiedzialność;
- Wpływu na opinię publiczną - kształtowanie przekonania, że Polacy byli nie tylko ofiarami, ale i sprawcami;
- To odpowiedź na polską politykę pamięci - przeciwdziałanie polskim próbom upamiętnienia ofiar i ujawniania prawdy historycznej (jak publikacja bazy sprawców z Auschwitz przez IPN);
- Presji politycznej - wywieranie wpływu na polską politykę wewnętrzną poprzez oskarżenia o „nacjonalizm” i „przepisywanie historii”;
Paradoks ochrony pamięci
Paradoks sytuacji, w której Niemcy krytykują Polskę za dbanie o pamięć obozów zagłady, które Niemcy na polskich ziemiach utworzyły, jest szokujący.
Subtelne manipulacje językowe - zastępowanie określenia „niemiecki nazistowski obóz” sformułowaniem „obóz na terenie Polski” - służą przesunięciu odpowiedzialności historycznej i budowaniu fałszywego obrazu współudziału polskiego w Holocauście.
Geneza określenia „polskie obozy koncentracyjne”
Określenie „polskie obozy koncentracyjne” nie ma jednego autora w tradycyjnym rozumieniu, ale jego powstanie i rozpowszechnienie było efektem celowej polityki historycznej RFN oraz działań związanych z zatrudnianiem byłych nazistów w strukturach wywiadu zachodnioeuropejskiego.
Pierwszy przypadek użycia – Jan Karski i manipulacja redakcyjna
Najwcześniejsze udokumentowane użycie zwrotu „Polish Death Camp” pochodzi z października 1944 roku, kiedy to amerykański magazyn „Collier's Weekly” opublikował artykuł słynnego polskiego emisariusza Jana Karskiego. Jednak to nie Karski był autorem tego określenia.
Badania archiwalne ujawniły, że oryginalny tytuł maszynopisu Karskiego brzmiał „In the Belzec Death Camp” (W obozie śmierci w Bełżcu). Redakcja „Collier's Weekly” samowolnie zmieniła tytuł na „Polish Death Camp”, prawdopodobnie z powodów edytorskich – w tym samym numerze ukazał się artykuł o amerykańskich obozach dla jeńców wojennych, więc redaktorzy chcieli wyraźnie odróżnić, że obóz opisywany przez Karskiego znajdował się w Polsce, a nie w USA.
Karski nie miał możliwości zaprotestowania przeciwko tej zmianie, gdyż zgodnie z ówczesną praktyką wydawniczą, każdy odbiorca fragmentów książki (którą przygotowywał Karski) miał prawo do zmian redakcyjnych.
Polityka historyczna kanclerza Adenauera
Według dr Anny Jagodzińskiej z IPN, określenie „polskie obozy koncentracyjne” pojawiło się po raz pierwszy w latach 50. XX wieku w jednej z niemieckich publikacji prasowych jako celowe testowanie reakcji opinii publicznej.
Historyk podkreśliła, że było to elementem zaplanowanej na lata polityki historycznej pierwszego kanclerza RFN Konrada Adenauera. Jak stwierdziła: „Taka była celowa polityka historyczna Konrada Adenauera, zaplanowana na lata". I oceniła: "To się udało Niemcom”. Trudno zaprzeczyć.
Rola Agencji 114 i BND w „czyszczeniu” niemieckiej historii
Kluczową rolę w rozpowszechnianiu mylących określeń odegrała Agencja 114 (Dienststelle 114) – tajna jednostka utworzona w ramach Organizacji Gehlena, a później Bundesnachrichtendienst (BND).
Czym była Agencja 114? Została utworzona tuż po zakończeniu II wojny światowej przez Reinharda Gehlena, byłego generała Wehrmachtu i szefa wywiadu wojskowego na Froncie Wschodnim. Miała oficjalną siedzibę w Karlsruhe, ukrytą pod przykrywką firmy produkującej rolety „Zimmerle & Co”. Agencja 114 służyła jako główne „wejście” do zachodnioeuropejskiego wywiadu dla byłych nazistów, w tym zbrodniarzy wojennych aktywnych w Holocauście.
Do połowy lat 60. XX wieku zatrudniała co najmniej 100 byłych oficerów Gestapo lub SS. Wśród nich byli m.in.:
• Karl Josef Silberbauer – oficer SS, który aresztował Annę Frank i jej rodzinę w 1944 roku;
• Alois Brunner – zastępca Adolfa Eichmanna, odpowiedzialny za deportację ponad 100 000 Żydów;
• Emil Augsburg – były major SS;
„Czyszczenie” akt niemieckich zbrodniarzy
Według artykułu w Times of Israel, w latach 50. i 60. XX wieku działała afilowana z wywiadem zachodnioniemieckim (BND) „Agencja 114”, która zajmowała się „czyszczeniem” akt byłych nazistów ubiegających się o pracę w wywiadzie. Jak napisano:
"Until the mid-1960s, West Germany's government declined to pursue Nazi war criminals. During these years, an intelligence-affiliated 'Agency 114' worked to 'clean' the records of such men who wanted to obtain intelligence work. A good deal of these job applicants had served at concentration and death camps, hence the need to 're-brand' them and implicate Poles".
Systematyczny charakter działań
Badania komisji historycznej BND ujawniły systematyczny charakter zatrudniania byłych nazistów. Według Süddeutsche Zeitung, Organizacja Gehlena była „najlepszym możliwym biurem pośrednictwa pracy dla byłych oficerów i starych nazistów”.
Gehlen rzekomo nie chciał znać przeszłości zatrudnianych ludzi, a w 1953 roku poinformował komisję obrony Bundestagu, że około 40 jego pracowników pochodziło z SS i SD. Rzeczywista liczba była znacznie wyższa – według badań około 200 byłych pracowników Reichssicherheitshauptamt (RSHA - Główny Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy) pracowało dla BND. Mimo że sędziowie w procesie norymberskim uznali obie organizacje za „zbrodnicze”, członkowie komisji Bundestagu stwierdzili anonimowo, że generał „zrobił doskonałe wrażenie”.
Parasol Adenauera
Konrad Adenauer, kanclerz RFN w latach 1949-1963, chronił tę politykę. Przez ponad 20 lat Niemcy Zachodnie nie ścigały wielu zbrodniarzy wojennych, którzy prowadzili normalne życie, często na prominentnych stanowiskach.
Jeśli była ignorancja w tej sprawie, to tylko dlatego, że nikt nie chciał wiedzieć – ani Gehlen, ani Adenauer.
Dr Jagodzińska zwróciła uwagę na stopniowe eliminowanie określenia „niemiecki” z opisów zbrodni II wojny światowej: „Od wielu lat spotykam się w publikacjach z nazewnictwem hitlerowskie, nazistowskie, właściwie jakby powoli zostało wyeliminowane określenie Niemcy, niemieckie”. Jak przypomniała, w tramwajach okupowanej Warszawy wisiały tabliczki „Nur für Deutsche” (tylko dla Niemców), a nie „Nur für Nazi” (tylko dla nazistów).
Rola Alfreda Benzigera w Dienstelle 114
To właśnie Alfred Benziger (przezywany „der Dicke” – „Gruby”) odegrał kluczową rolę w systematycznym fałszowaniu odpowiedzialności za Holocaust poprzez wprowadzenie do obiegu publicznego określenia „polskie obozy koncentracyjne”.
Podczas II wojny światowej Benziger służył jako sierżant w Geheime Feldpolizei (GFP) - tajnej policji wojskowej Wehrmachtu. Geheime Feldpolizei była formacją utworzoną 21 lipca 1939 roku przez szefa Oberkommando der Wehrmacht (OKW) generała Wilhelma Keitla. Choć formalnie należała do Wehrmachtu, jej kadra rekrutowała się głównie z Gestapo i Kripo (Kriminalpolizei).
GFP była znana z torturowania i zabijania więźniów. Funkcjonariusze tej formacji mieli nieograniczony dostęp do wszystkich obiektów militarnych i stref zamkniętych.
Po zakończeniu wojny Benziger naturalnie nie poniósł odpowiedzialności za swoje czyny. Zamiast tego został szefem Agencji 114 (Dienststelle 114) - tajnej jednostki kontrwywiadu działającej najpierw w ramach Organizacji Gehlena, a później Bundesnachrichtendienst (BND).
Działalność Agencji 114 pod kierownictwem Benzigera
Agencja 114 pod kierownictwem Alfreda Benzigera oficjalnie zajmowała się kontrwywiadem przeciwko Sowietom, ale również monitorowaniem krajowych lewicowców i pacyfistów.
Benziger „otwarcie rekrutował” byłych członków Gestapo, SS i SD, jak raportował agent CIA James Critchfield, który nadzorował rozwój niemieckiej służby wywiadowczej. Wśród zatrudnionych przez niego zbrodniarzy wojennych byli:
• Konrad Fiebig - oskarżony o morderstwo 11 000 Żydów na Białorusi
• Walter Kurreck - z oddziału śmierci SS Einsatzgruppe D, odpowiedzialny za dziesiątki tysięcy mordów
W 1956 roku to właśnie Alfred Benziger wymyślił i wprowadził skutecznie do obiegu publicznego określenie „polskie obozy śmierci”. Wybór momentu nie był przypadkowy. W 1956 roku Polska była w chaosie po wydarzeniach w Poznaniu i zmianach politycznych. Kraj był niestabilny po latach okupacji niemieckiej, sowieckiej i rządów zwolenników Stalina.
Sukces niemieckiej propagandy
Strategia Benzigera odniosła spektakularny sukces. W Niemczech grupa była tak skuteczna, że gdy w 1979 roku nadano amerykański serial „Holocaust”, panelowi historyków towarzyszył zalew pytań od Niemców, którzy wierzyli, że Polska była odpowiedzialna za ludobójstwo.
Alfred Benziger był kluczową postacią w systematycznej kampanii mającej na celu przesunięcie odpowiedzialności za Holocaust z Niemiec na Polskę poprzez celowe wprowadzenie mylącego określenia „polskie obozy koncentracyjne/śmierci”. Odpowiedzialny był za manipulację opinią publiczną poprzez wykorzystanie niemieckich mediów do rozpowszechniania fałszywej narracji historycznej, co trwa do dzisiaj.
Działalność Benzigera była częścią szerszej polityki historycznej kanclerza Adenauera, która miała odsunąć Niemcy od odpowiedzialności za zbrodnie nazistowskie. Był on byłym zbrodniarzem wojennym, który po wojnie nie tylko uniknął kary, ale został szefem jednostki wywiadu finansowanej przez Stany Zjednoczone i chronionej przez rząd RFN, z której pozycji prowadził systematyczną kampanię dezinformacyjną trwającą do dziś.
Inne tematy w dziale Polityka