Jerzy K. Roch Jerzy K. Roch
164
BLOG

Świńska sprawa. Polska przeciw migrantom

Jerzy K. Roch Jerzy K. Roch Polityka Obserwuj notkę 2


W Polsce od lat nie brakuje cudotwórców. Szczególnie werbalnych.

Oto na portalu Fronda przed laty pojawiła się cudowna recepta na powstrzymanie migrantów zasiłkowych*.

Grecy znaleźli sposób na migrantów. Skropili ogrodzenie świńskim moczem
(…)
Grecy, jak się wydaje, mogli jednak znaleźć sposób na tzw. uchodźców. Na pomysł wpadli greccy rolnicy, którzy spryskali ogrodzenie na granicy grecko-tureckiej świńskim moczem.
Czy to pomoże? Bo jak wiadomo w islamie świnia jest zwierzęciem brudnym, a muzułmanom nie wolno spożywać jej mięsa.
https://www.fronda.pl/a/grecy-znalezli-sposob-na-migrantow-skropili-ogrodzenie-swinskim-moczem,141477.html


Tego typu legendy kursują na całym świecie. Ba, nawet prezydent Trump dał się złapać na podobną przypowieść.

Wg mocno zakorzenionych w USA wierzeń generał Pershing, kiedy jako gubernator Filipin zetknął się z muzułmańskim powstaniem (Moro), dość szybko położył kres walkom. Otóż 49 schwytanych powstańców zostało rozstrzelanych, lecz zanim pluton egzekucyjny oddał salwę kule zostały unurzane w świńskiej krwi.

Trafieni nieczystymi kulami zamiast do Raju trafili do piekieł, czy jak się nazywa to miejsce w Islamie.

Kiedy informacja rozeszła się pośród muzułmańskiej ludności pokój na Filipinach zapanował na wiele lat.

Ba, gdyby to było takie proste Izrael zamiast potężnego muru odgradzającego tzw. Autonomię Palestyńską od żydowskiej części Izraela zamontowali by zraszalnice, na okrągło 24/7 tryskające świńską krwią wzdłuż całej granicy.

Tymczasem szereg znajomych mówi mi, że rząd zamiast polewania wodą atakujących naszą granicę islamskich potencjalnych migrantów zasiłkowych powinien użyć świńskiego moczu.

Wszak świń u nas dostatek…

Zdroworozsądkowo patrząc na wtorkowy atak – polewanie wodą w temperaturze bliskiej zeru powinno ostudzić emocje.

Oczywiście przy założeniu, że migranci zasiłkowi koczują w lesie.

Nic z tego.

I tak byłoby również w przypadku świńskich odchodów.

Atakuje nas bowiem nie islamska tłuszcza, ale ludzie, którzy lata spędzili w Rosji. I raczej nie jako lektorzy języka arabskiego czy też zamiatacze metra.

Zaś i, którzy zapłacili Łukaszence kwoty niewyobrażalnie wielkie dla białoruskich obywateli stanowią tylko dopełnienie. Tło.

Tymczasem polski parlamentaryzm przeżywa trudne chwile. Histeryczne wrzaski Jahiry, patologicznie otyłej tramwajarki z Trójmiasta czy też bieguna z KO jakoś dziwnie ucichły, gdy zamiast 17 osób na granicy stanęło kilkanaście tysięcy.

A przecież są ponoć tak samo głodni, jak tamci, panie szybkobiegacz…

Wróćmy jednak na zagrożoną granicę.

Telewizja polska pokazała niepokojący obraz. Oto obok pograniczników musiały być użyte siły policyjne.

Podkreślam – nie wojsko, ale policja.

Co to oznacza?


Ano to, że polskie siły zbrojne w razie napływu emigrantów zasiłkowych są zbyt małe, by powstrzymać falę migracyjną. Przecież łatwo sobie wyobrazić, że zamiast akcji dywersyjnej b. dyrektora kołchozu dojdzie do faktycznej wędrówki ludów.

I wtedy nie jakiś odcinek granicy ze ZBiR-em, ale również z Ukrainą, zaroi się od przybyszy.

Co wtedy? Europa po 1989 roku „się rozbroiła”. Bundeswehra, ongiś najsilniejsza armia NATO (po USArmy ma się rozumieć) zamieniła się w „pizdy w rurkach”, jak zgodnie określają to wojsko kanzlerin Merkel nasi Niemcy.

Więcej niż połowa sprzętu Luftwaffe jest uziemiona; część służy jako rezerwuar części zamiennych. Za Odrą brakuje nawet policjantów.

Pamiętamy wszak akcję werbowania funkcjonariuszy poza granicami Niemiec - w Polsce i w Czechach.

Resztki instynktu samozachowawczego nie pozwoliły na szczęście zaciągać do Policji inżynierów, lekarzy i architektów przybyłych w 2015 roku na zaproszenie Merkel.

Teraz widać, jak bardzo potrzebna jest Polsce rozbudowa armii. I nie chodzi o zakup nawet najnowocześniejszych czołgów czy samolotów. Nie mają znaczenia środki obrony p/lot.

Znowu, jak podczas I wojny światowej liczą się ludzie. Uzbrojeni w tarcze i pałki bojowe oraz umiejący utrzymać szyk. Zupełnie jak ongiś rzymskie legiony.

Albo... ZOMO za Jaruzelskiego.

Tymczasem Europa przygotowywała się do wojny takiej, jak ostatnia. Co prawda toczonej za pomocą o wiele bardziej wyrafinowanego sprzętu.

Do dzisiaj pamiętam porównanie ceny jednego z najdoskonalszych myśliwców II wojny światowej P-51 Mustang i celownika bombowego samolotu szturmowego z lat 1970-tych. Otóż celownik kosztował tyle, co pięć Mustangów.

Z kolei za cenę paliwa spalonego podczas godzinnego lotu naddźwiękowego myśliwca można by sobie kupić mieszkanie.

Tyle tylko, że aby zatrzymać tłum wyrafinowane środki walki są niepotrzebne. By zagrodzić ludziom drogę Abrams (cena ok. 92 mln zł za sztukę) jest tak samo użyteczny, jak stareńki T-34 (cena złomu – ok. 3 zł/kg, czyli 90 tys. zł – 1000 razy mniej).

To właśnie jest największe wyzwanie XXI wieku. Zamiast wojen o (wpisać co trzeba) będziemy mieli do czynienia z coraz większymi migracjami.

Trudno się dziwić. Europa rozumiana jako kontynent białego człowieka po prostu się wyludnia.

Dowcipy o typowej niemieckiej rodzinie (On, Ona i piesek) spotykającej na spacerze turecką (On, Ona i pięcioro dzieci) przestały śmieszyć już dawno.

Strach się bać… Oto jeden z ideologicznych ojców- założycieli Unii Europejskiej hr. Richard Coudenhove-Kalergi pisał jeszcze przed wojną:

„Człowiek przyszłości będzie rasy mieszanej. Dzisiejsze rasy i klasy będą stopniowo znikać ze względu na eliminację przestrzeni, czasu i uprzedzeń. Eurazjatycko-negroidalna rasa przyszłości, podobna z wyglądu do starożytnych Egipcjan, zastąpi różnorodność narodów i różnorodność jednostek. Zamiast niszczyć europejski judaizm, Europa, wbrew jej woli, uszlachetniła i wykształciła tych ludzi, popędzając ich do przyszłego statusu wiodącego narodu poprzez ten sztuczny proces ewolucyjny. Nic dziwnego w tym, że naród który uciekł z getta-więzienia, stał się duchową szlachtą Europy. Tym sposobem litościwa troskliwa Europa stworzyła nową rasę arystokratów. To się wydarzyło, gdy upadła europejska arystokracja feudalna z powodu emancypacji Żydów [z powodu działań podjętych przez rewolucję francuską].”

Nikt się nie odciął od tego poglądu. Co więcej, Kalergi jest pierwszym laureatem nagrody im. Karola Wielkiego – jeszcze w 1950 roku. Inni laureaci to np. Bronisław Geremek (1998), Jean-Claude Juncker (2006), Angela Merkel (2008) czy Donald Tusk (2010).

W innym miejscu Coudenhove-Kalergi mówi coś, co mogłoby pochodzić od Sorosa czy też innych orędowników globalizacji:

„Wszystko co ludzie wszędzie mają zrobić, to ograniczać wskaźnik urodzeń i promować małżeństwa mieszane (między różnymi rasami), to ma na celu stworzenie jednej rasy na świecie, która będzie kierowana przez władzę centralną”.

Wydarzenia na granicy powinny uświadomić nam jeszcze jedno. Pamiętamy burzliwą dyskusję w Sejmie dotyczącą Wojsk Obrony Terytorialnej (2016). Głównymi przeciwnikami byli posłowie dzisiejszego KO  oraz powiązana ze starym układem generalicja (Koziej, Skrzypczak).

Dzisiaj widać już wyraźnie, że WOT może i powinno wspomóc SG w blokowaniu tłumu emigrantów zasiłkowych.

Każdy powinien sobie zatem sam odpowiedzieć, na ile mogą zaszkodzić w realizacji mrzonek hr. Richard Coudenhove-Kalergi i utopijnych planów 91-letniego George’a Sorosa i dlatego tam mocno są od początku krytykowane.

Polska kolejny raz stanęła na drodze Nowemu Wspaniałemu Światu.


________________________
* wszelkie prawa do tego określenia udostępniam innym bezpłatnie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka