Choć może się to wydawać bajkową teorią spiskową, czyli oszołomstwem i ciemnogrodem, przy odrobinie dobrej woli można sobie wyobrazić, że obecna afera podsłuchowa jest totalną ustawką, włącznie z odegraniem w niej ról przez panów Belkę i Sienkiewicza. Z powoli ale systematycznie wypuszczanych podszeptów dowiadujemy się, że w aferę zamieszani mogli być (są?) byli członkowie służb, a afera ma podtekst polityczny. Polityczny, a zatem wymierzony w PO i rząd. Bujając dalej w obłokach, można wyobrazić sobie następujący scenariusz: byli członkowie służb IV RP nie mogąc doczekać się jej powrotu, postanawiają obalić legalny rząd i przyspieszyć objęcie władzy przez PiS. W tym celu organizują podsłuch by skompromitować członków rządu. Przed odpaleniem taśm ta sama grupa szantażami lub przekupstwem przymusza sporą grupa parlamentarzystów z wszystkich partii do zagłosowania przeciwko odebraniu immunitetu jednemu z nich. Potrafię sobie wyobrazić również jakiegoś posła z PiSu przyznającego się do zorganizowania podsłuchu, może byłego posła ale ściśle kojarzonego z PiS („agenta”?). Ciągnąc tą fantazję dalej mogę sobie wyobrazić również wysoko postawionego członka zarządu PiS przyznającego się w celu ratowania państwa do błędu i udziału w spisku. Do odpowiedzi pozostanie pytanie czy Prezes wiedział i jeśli tak, to od którego momentu, czyli słynne"What did the President know, and when did he know it? z afery Watergate. Oczywiście odpowiedź na to pytanie nie ma żadnego znaczenia, jeśli wiedział to jest przestępcą, a jeśli nie, to nie kontroluje własnej partii, w każdym przypadku jest skończony i musi odejść. Jedyną obroną wydaje się natychmiastowe ogłoszenie, że ktokolwiek z PiSu zamieszany w aferę podsłuchową będzie natychmiast wyrzucony z partii. W przeciwnym wypadku czeka nas następny odcinek pt. All the President's Men,czyliWszyscy ludzie Prezesa.
Inne tematy w dziale Polityka