Jerzy789 Jerzy789
1439
BLOG

Donald Tusk: I have something to do!

Jerzy789 Jerzy789 Polityka Obserwuj notkę 38

Kiedy Donald Tusk ogłoszony został poważnym kandydatem na Przewodniczącego Rady Europy pod koniec sierpnia, przyjęte to zostało w Polsce we wszystkich kręgach ze sporym zaskoczeniem. Niewiele wcześniej po raz kolejny przecież zapewniał media i cały kraj, że nie ma zamiaru odchodzić do unii, że najważniejsze dla niego jest dokończenie kadencji rządowej. Prorządowi dziennikarze nie dawali uporczywie powtarzającym się plotkom żadnych szans, upatrując w Tusku męża opatrznościowego, jedynego zdolnego utrzymać przy władzy rządzącą koalicję i powstrzymać PiS przed przejęciem władzy, widzianym przez nich jako koniec świata. 

Niemniej kiedy wybór stał się faktem i został zaakceptowany przez Tuska, niemal z godziny na godzinę prorządowe media zmieniły kierunek o 180 stopni i uznały wybór za rzecz wspaniałą dla kraju, dla Europy, i dla samego Tuska, którego okrzyknięto wręcz królem kontynentu. Choć funkcja przewodniczącego rady nie daje dużo realnej władzy, nie ma on nawet prawa głosowania na posiedzeniach rady, ale daje duże możliwości wytyczania kierunku, gdyż to jego biuro przygotowywuje porządek obrad rady. W dodatku do dużego prestiżu należy dodać niebyle jakie pieniądze, przewyższające uposażenie prezydenta Stanów Zjednoczonych. W sumie razem nie sposób nie ocenić tej zmiany dla Polski i dla Donalda Tuska jako ogromnej. 

Jedynym problemem wydawał się brak znajomości angielskiego, co na eksponowanej funkcji unijnej jest warunkiem podstawowym, wręcz dyskwalifikującym. Już pierwsza konferencja przyszłego przewodniczącego zakończyła się małym dramatem gdy Tusk odpowiadał na pytania po polsku, a na koniec desperacko oświadczył że potrzebuje 3 miesięcy by podciągnąć angielski, mówiąc "I need to polish my English". Wielu niedowierzało w możliwość dotrzymania tej obietnicy, ale niedawny wywiad z reporterem Financial Times (którego omówienie opisuję osobno) wydaje się, iż rozwiał wątpliwości. Niestety tylko do dzisiaj, po posiedzeniu Rady Europy Tusk zagadywany przez reporterów odmówił odpowiedzi na pytania, wykręcił się niewiarygodnym, wręcz groteskowym stwierdzeniem, "I have something to do" (mam coś do roboty). Oznacza to, że nowy przewodniczący Rady Europy od ponad trzech miesięcy nie odpowiadał na pytania mediów, nie udzielił konferencji prasowej, co musi budzić niepokój. Wydaje się iż możnaby postawić tezę, że dopóki taka konferencja nie odbędzie się, funkcja pana Tuska nie jest rzeczywistą, pozostaje zawieszona w teorii.

 Jest jednak dobre wyjście z tej trudnej sytuacji. Zbliżające się święta stwarzają ciekawą możliwość. Otóż wszyscy powinni się złożyć i zafundować prezent panu Tuskowi. Tym prezentem byłaby konferencja prasowa w Brukseli, na którą zaproszeni byliby tylko polscy pracownicy medialni tak z gorącą wzajemnością zakochani w panu Tusku, a więc cała ekipa tokfm, TVN, etc z panem Lisem, panią Olejnik i panią Parandowską na czele. W ten sposób odbyłaby się pierwsza konferencja prasowa, a objęcie funkcji przewodniczącego Rady Europy stałoby się niezaprzeczalnym faktem. Czy ktoś wątpi, że konferencja taka byłaby wielkim sukcesem?

W przeciwnym wypadku nie pozostanie nic innego jak powiedziedzieć: Biedny, bogaty pan Tusk!

.

 

Jerzy789
O mnie Jerzy789

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka