To nie jest żart. Zajrzałem na łamy internetowego wydania Gazety Wyborczej. Robię tak co jakiś czas w myśl zasady, że język wroga należy znać. Ciekaw byłem, jak się toczy tamtejsza wojna miedzy redakcją Wyborczej, a Zarządem Agory. Michnik i spółka zderzyli się oto z twardą rzeczywistością, bo uważali dotychczas, że prawa rynku, o których wielokrotnie pisali kwieciste artykuły, ich osobiście nie dotyczą. Nie patrząc na nic zabarykadowali się w swej twierdzy na Czerskiej i zamiast typowego dziennikarstwa uprawiają ideologiczną krucjatę przeciwko obecnym władzom i wszystkiemu co nie lewicowe.
Prawdopodobnie obecna polityka redakcji zaczęła przynosić wymierne straty ekonomiczne, a na to są szczególnie wyczuleni akcjonariusze, dla których ideologia jest dopiero na drugim miejscu. Wcześniejsze delikatne napomnienia były zbywane lekceważeniem, a nawet buńczucznymi stwierdzeniami, że "ogon nie będzie kręcił psem". Przyciśnięty przez akcjonariat Zarząd Agory przeszedł do bardziej drastycznych kroków, co wywołało swoisty bunt mającego poczucie wszechmocy Michnika i jego przybocznych. Nie wiem jak pan Adam do tego doszedł, ale nie zawahał się porównać metod stosowanych obecnie przez Agorę, do tych znanych z marca 68 roku. Innymi słowy oskarżył w domyśle Agorę o antysemityzm, co samo w sobie już brzmi komicznie.
Widocznie nie wszystko idzie po myśli redakcji i mimo zapewnień nie wszyscy czytelnicy podzielają obecną linię działania Michnikoidów, bo jak już wcześniej pisałem od jakiegoś czasu narastała redakcyjna cenzura, co jak na tą "świątynię wolności słowa" jest działaniem dość dwuznacznym. O ile kiedyś można było napisać komentarz, lub ocenić inne komentarze tylko po zalogowaniu, przez Facebooka, lub specjalnie założone konto na portalu gazety, to po czasie okazało się i to niewystarczające, więc ograniczono prawo do komentowania i oceny wyłącznie dla swoich prenumeratorów. Aby jeszcze bardziej postawić tamę "pisiorom", nazywanym tam tym, którzy mają inne zdanie niż "wszyscy", artykuły dotyczące obecnego konfliktu pisane choćby przez zastępcę naczelnego, Jarosława Kurskiego, zostały całkowicie wyłączone spod komentowania. Nie mniej udaje się z wielu zamieszczonych tam opinii czytelników dowiedzieć, że część z nich uważa za winnego całej wojny na linii redakcja GW zarząd Agory ...Jarosława Kaczyńskiego. Wpadłby ktoś normalny na to? Zawsze uważałem, że Wyborcza i jej środowisko to jest raczej stan umysłu i tu mamy potwierdzenie i najlepszy dowód.
Komentarze