Czy naprawdę nie da się prościej? Berlin deklaruje pomoc wojskową dla Ukrainy, jednak sam wszystko komplikuje… Minister obrony Christine Lambrecht (SPD) poinformowała bowiem, że Niemcy dostarczą Ukrainie czołgi i broń ciężką. Ale? Odbędzie się to jednak poprzez wymianę sprzętu w ramach partnerskich krajów UE i NATO. Nie milkną więc głosy krytyki pod adresem skandalicznej postawy Niemiec wobec wojny w Ukrainie. Berlin poza deklaracjami od wielu tygodni realnie nie robi nic, aby zatrzymać rosyjską agresję na suwerenny, niepodległy kraj. Blokują sankcje na handel rosyjskim gazem i ropą, nie chcą przekazywać Ukrainie sprzętu wojskowego. Niemcy otwarcie łamią solidarność UE i NATO.
Nie tylko w Polsce, ale i na Zachodzie coraz bardziej wyraźne staje się, że w kwestii sankcji na Rosję Niemcy przyjmują rolę hamulcowego. Podobnie sytuacja przedstawia się w sprawie pomocy Ukrainie, na przykład przekazywania jej sprzętu wojskowego. W kwestii rosyjskiej agresji na Ukrainę Niemcy wiele mówią. Czy jednak ich deklaracje przekładają się na realne działania? Mijają tygodnie, a Niemcy, mimo werbalnych deklaracji, nie zmieniają swojej polityki. Lambrecht podkreśla, że Niemcy nie mogą dostarczać Ukrainie ciężkiej broni z zapasów Bundeswehry, dlatego odbywa się to poprzez wymianę z krajami członkowskimi NATO i UE. A pamiętacie jaki był krzyk, gdy Polska chciała przekazać swoje MIG-29 poprzez natowską bazę w Rammstein? I to ma być mocarstwo europejskie? Popierdółka, a nie mocarstwo.
