Były premier wystąpił we wtorek z prelekcją pt. „Polska-Ukraina-Świat. Szanse i zagrożenia” na Uniwersytecie Rzeszowskim. Donald Tusk podczas spotkania ze studentami zaskoczył wieloma wypowiedziami. Lider PO próbował określić swoją polityczną osobowość, jednak jak wynika z jego wypowiedzi, sam nie był w stanie tego zrobić. Próbował odnieść się między innymi do sformułowania, że ktoś, kto nie jest konserwatystą chce dzisiaj silnej armii.
Jestem dość umiarkowanym konserwatystą o liberalnym sercu i socjaldemokratycznym sumieniu — przekonywał.
Wcale nie jestem pewien, że akurat ta konserwatywna część mojej politycznej osobowości jest najbardziej militarna — dodał lider PO. Konserwatysta, to osoba silnie przywiązana do tradycji i niechętna zmianom, to obrońca porządku społecznego, oraz umacniania tradycyjnych wartości, takich jak: religia, naród, państwo, rodzina, hierarchia, autorytet. Liberał to osobnik tolerancyjny wobec cudzych poglądów i zachowań, według którego wolność jest nadrzędną wartością. Socjaldemokrata zaś to lewicowiec opowiadający się za równowagą między rynkiem, a państwem, oraz między jednostką, a społeczeństwem, czyli za kompromisem między systemem kapitalistycznym, a dystrybucją bogactwa w sposób możliwie najbardziej sprawiedliwy, oraz troską o dobra i usługi publiczne.
Te trzy doktryny polityczne znajdują się na przeciwległych wierzchołkach tzw. trójkąta ideologicznego i są od siebie skrajnie oddalone. Stąd pytanie, jak Donaldowi Tuskowi udaje się je łączyć? Czy on w ogóle rozumie o czym mówi, czy to tylko takie pustosłowie, aby błysnąć, licząc na infantylizm słuchaczy? Mieć wszystkie poglądy polityczne, to tak naprawdę nie mieć żadnego i chyba z takim klasycznym przypadkiem mamy tu do czynienia? Jednego dnia, gdy Donald Tusk wstaje prawą nogą jest konserwatystą, drugiego, gdy lewą, staje się socjaldemokratą, a gdy uda mu się stanąć na obu, wtedy jest liberałem. To by było chyba na tyle w temacie jego poglądów politycznych.
