Jerzy Nowak Jerzy Nowak
676
BLOG

Jedwabne raz jeszcze

Jerzy Nowak Jerzy Nowak Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Czy Żydzi jedwabieńscy nie mieli powodów, żeby bać się polskich sąsiadów?
Dramat Jedwabnego polegał na tym, że Żydzi mieli takie same powody, żeby się bać Polaków, jak Polacy, żeby się bać Żydów. Była to wzajemna spirala niechęci i uprzędzeń, których apogeum przypadło po 17 września 1939 roku. Działalność Żydów po stronie sowieckiej jest coraz lepiej udokumentowana, wspomnę wiec tylko, że ci z nich, bo przecież nie wszyscy, którzy uwikłali się we flirty z Sowietami, posunęli się do budowy na głównym rynku Jedwabnego pomnika Lenina. Polacy, którzy nie zdejmowali przed obeliskiem czapki, byli denuncjowani. Wielu Polaków, często przy czynnym udziale części ich żydowskich sąsiadów, wywieziono na Syberię (wśród wywiezionych znalazł się tez proboszcz Jedwabnego), inni zaś padli ofiara komunistycznych represji w Łomży i w innych wiezieniach. Stan upokorzenia, zastraszenia i prześladowań Polaków trwał ponad półtora roku. To oczywiście na płaszczyźnie moralnej nie tłumaczy sprawców tragedii, do której potem doszło. Trzeba natomiast powiedzieć jedno, wywiad niemiecki doskonale wiedział, jakie antagonizmy narosły na tych terenach miedzy Polakami i Żydami. Niemcy zręcznie to wykorzystali. Nie jest sprawa przypadku obecność niemieckiej kroniki filmowej i niemieckich fotografów na miejscu pogromu. Później ten sam mechanizm uruchamiano wielokrotnie.

Czy i jak przy obecnym stanie wiedzy na temat Jedwabnego władze państwowe i kościelne powinny włączyć się w obchody rocznicy pogromu?
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Oczywiście dotyczy to także ówczesnych mieszkańców Jedwabnego. Daleko bardziej nie można obarczać winą za te zbrodnie Polaków urodzonych jedno, czy dwa pokolenia później. Przeciwne podejście przypomina formułowane niegdyś wobec Żydów oskarżenia o śmierć Jezusa Chrystusa. Jeżeli zatem celem pobytu w Jedwabnem prezydenta, premiera czy kogoś z przedstawicieli Kościoła miałoby być przepraszanie strony żydowskiej, to w moim przekonaniu taki gest nie ma żadnego sensu. W latach 90. odbyło się kilkanaście mniej czy bardziej widowiskowych przepraszań i niczego one w naszych stosunkach nie zmieniły. Odwrotnie - wytworzyły swoista modę na przepraszanie, a moda ma to do siebie, ze trywializuje sens poważnego przesłania. Widzieliśmy prezydenta Wałęsę pod Ścianą Płaczu, widzieliśmy przedstawicieli naszego życia publicznego, w tym także MSZ i Kościoła, którzy przepraszali. Proszę zwrócić uwagę, że w ten sposób można byłoby z historii koegzystencji Polaków i Żydów trwającej kilkaset lat wyodrębnić rozmaite tragiczne epizody i żądać, żebyśmy przepraszali za każdy z nich.

Celem nie powinno być jednostronne przepraszanie, ale obustronne, wypływające z dobrej woli, pojednanie.Bez wzajemności mamy do czynienia z głuchymi monologami, dla których dialog to tylko pretekst do powtarzania zastarzałych uprzędzeń i zgłaszania różnych żądań. Pojednanie jest trudne, bo wymaga uczciwego spojrzenia w przeszłość i rzetelnego zaangażowania także strony żydowskiej.

Jerzy Nowak
O mnie Jerzy Nowak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura