jerzynowak jerzynowak
1057
BLOG

Przypowieść o synu marnotrawnym, co się kasą z reklamówki nie podzielił.

jerzynowak jerzynowak PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Tusk wszedł właśnie w buty Komorowskiego. Pamiętam, jak w roku 2010 w czasie kampanii prezydenckiej gotowało się między Komorowskim, a Tuskiem. Ten drugi miał pretensje, że marszałek fatalnie wypada w wystąpieniach publicznych i przez to traci wyborców. Donald Tusk miał powiedzieć Komorowskiemu wprost: "Powinieneś podszkolić się z dykcji, bo mówisz jak kaznodzieja" - informowała Gazeta Wyborcza. Słuchając ostatniego wystąpienia Tuska można odnieść wrażenie, że oto narodził się polski Luther King. Bawiąc się w pastora niczym Martin Luther King opowiadał… o miłości.


My jesteśmy razem dlatego, że naprawdę jesteśmy ludźmi, którzy wierzą i całe życie nam to pokazuje, że miłość jest silniejsza od nienawiści, że w polityce takie pozytywne uczucie, umiejętność przełożenia na życie publiczne miłości, którą przeżywamy w naszym życiu rodzinnym, że to jest coś, o czym wiemy, łączy wszystkich przyzwoitych ludzi; że umieć kochać, to znaczy także umieć robić dobrą politykę — opowiadał w swoich wywodach. Do całości zabrakło już tylko historycznego "I Have a Dream", bo w dalszej części wzorem amerykańskiego pastora i kaznodziei przeszedł do własnych dzieci. Chciałbym wam podziękować za wsparcie, kiedy po raz kolejny zaatakowano moja rodzinę, mojego syna - mówił nie wspominając jednak o tym, że nazwisko Michała Tuska pojawiło się ponownie w debacie publicznej… niejako na jego własne życzenie.


Zadzwonił do mnie mój syn i powiedział: „Tata, nie przejmuj się, nie damy się złamać, nie damy się zastraszyć” — powiedział Tusk, prezentując swój znany chwyt z przytaczaniem rozmów z bliskimi. Tym razem był to syn, a nie teściowa. Dramatyczności miały dodać bajki o rzekomej pierwszej ofierze „skromnego kierowcy seicento” i „dramacie kobiet” po „werdykcie” TK. To w ich imieniu chcemy dzisiaj mówić (…). Mówimy w imieniu nie pokrzywdzonej rodziny Tuska, ale tysięcy, dziesiątek tysięcy ludzi, którzy tracili pracę przez PiS. Mówimy w imieniu tych, którzy boją się zimy i ciemności. Głównym celem PiS-u jest dzisiaj podzielić Polskę i Polaków, zastraszyć Polskę i Polaków - zawyrokował ten, który sam ma obsesję na punkcie antyPiS-u. Po kolejnych takich frazesach trudno nie odnieść wrażenie, że wziął sobie do serca i uwierzył w słowa, które 12 lat temu kierował do Komorowskiego - "Bronek, dzisiaj polityka jest plastikowa. Dla ludzi często bardziej liczy się, jak wyglądasz i jak mówisz, niż to, co mówisz."


Marcin W. wspólnik Falenty dla PiSu, jak widać, był niewiarygodny, gdyby było inaczej zapewne już toczyłoby się postępowanie wyjaśniające sprawę opisywanej łapówki. Tusk wpadł w pułapkę niechcący zastawioną przez Newsweek i z uporem godnym większej sprawy zaczął żyrować wiarygodność tego świadka. Dziennikarze Newsweeka przyznali, że nie znali fragmentów zeznań, gdzie jest szczegółowy opis przekazania łapówki młodemu Tuskowi, ojciec zapewne dotąd też nie znał. Być może to prokuratura Ziobry popełniła błąd i zbyt lekceważąco podeszła do tych zeznań. Mowa była w nich przecież o kamerach, które zarejestrowały całe zdarzenie. Co będzie, gdy znajdzie się film z owego spotkania? Jak wtedy wypadną tłumaczenia Michała, który zaprzeczył znajomości obu panów? A jak się okaże, że kasę jednak przejął, tylko "zapomniał" przekazać ją ojcu, dla którego przy unijnych apanażach była to przecież w końcu mała sumka? Czy ciąg dalszy nastąpi?


jerzynowak
O mnie jerzynowak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka