jerzynowak jerzynowak
132
BLOG

Przy takich mediach do dziś byśmy nie wiedzieli, że Polak był papieżem...

jerzynowak jerzynowak Polityka Obserwuj notkę 4
TVN24 od kilku dni miele temat o menadżerach sympatyzujących z PiS, którzy dokonują wpłat na konto partii rządzącej. Padają nawiązania do putinowskiej Rosji. Z kolei dziennikarze „Gazety Wyborczej” z wypiekami relacjonowali, że we władzach spółek podległych Skarbowi Państwa zasiadają ludzie związani z politykami rządzącymi państwem. Tymczasem „Dziennik Gazeta Prawna” już w 2012 roku informował, że działacze PO i PSL kontrolowali wspólnie prawie 600 spółek Skarbu Państwa. Żaden z dziennikarzy nie zająknie się też, że już w 2007 r. PO podjęła uchwałę, podpisaną przez Donalda Tuska, mówiącą, że „członkowie PO sprawujący funkcje publiczne z ramienia PO zobowiązani są do płacenia na rzecz partii do 10 proc. miesięcznego wynagrodzenia z tytułu sprawowanych funkcji”.

Są podstawowe różnice w wystąpieniach Tuska i Kaczyńskiego. Język tego pierwszego, mimo europejskiej ogłady, jest niczym mowa podwórkowego cwaniaczka i możemy nauczyć się od niego, bezczelności, cwaniactwa, czy obłudy. Słowa są proste, jak u absolwenta podstawówki i nie ma w nich nic z zasobów przeciętnego inteligenta. Być może Tusk nie jest aż takim prostakiem, lecz za takich uważa swoich odbiorców i używa takiego języka, aby być lepiej zrozumianym? Z kolei przekaz Kaczyńskiego, mimo że jest prosty, zawiera często słowa, po których nie sposób nie zajrzeć do słownika. Do tych, które zapadły w pamięć należy choćby sławna już ojkofobia. Ciekawe, kto znał znaczenie tego słowa, lub używał go wcześniej?


Wczoraj znów z ust Kaczyńskiego padło takie słowo, po którym musiałem skorzystać ze słownika, mianowicie oligofrenia. Prezes dla określenia jakiejś nowej sytuacji używa bardzo celnie słów pochodzenia greckiego. Ojkofobia, to przeciwieństwo ksenofobi i oznacza odrzucenie rodzimej kultury i wartości, wypisz wymaluj postawa naszej totalnej opozycji. Oligofrenia, to nic innego, jak spowolnienie, lub opóźnienie rozwoju poznawczego, skutkujące niższym, niż przeciętny, potencjałem poznawczym. Słowo to idealnie charakteryzuje tych, którzy krzyczą dziś o istniejącej w Polsce dyktaturze i zapominają jednocześnie, że to właśnie opozycja ma zdecydowaną przewagę w mediach, a bardzo duża część władzy w samorządach należy właśnie do niej. I o te media w tym momencie mi chodzi.


TVN24 epatuje swoich widzów materiałami o wysoko postawionych menadżerach sympatyzujących z PiS, którzy dokonują wpłat na konto partii rządzącej. Dziennikarze stacji przy ul. Wiertniczej chętnie powołują się na relacje byłego skarbnika PiS Stanisława Kostrzewskiego (prywatnie ojca Małgorzaty Rozenek prowadzącej program… „Dzień Dobry TVN”). Padają nawiązania do putinowskiej Rosji. Z kolei dziennikarze „Gazety Wyborczej” z wypiekami relacjonowali, że we władzach spółek podległych Skarbowi Państwa zasiadają ludzie związani z politykami rządzącymi państwem, co wywołało uśmiech politowania nawet ze strony osób wypowiadających się krytycznie na temat PiS. Tymczasem „Dziennik Gazeta Prawna” już w 2012 roku informował, że działacze PO i PSL kontrolowali wspólnie prawie 600 spółek Skarbu Państwa, przedsiębiorstw państwowych, agencji oraz państwowych jednostek budżetowych.


Dziennikarze nie zająkną się jednocześnie także na temat uchwały podjętej w 2007 roku przez Platformę Obywatelską. W czasie rządów PO-PSL osoby sprawujące funkcje publiczne z ramienia Platformy były zobligowane do zasilania budżetu partii. 4 kwietnia 2007 r. PO podjęła uchwałę, podpisaną przez ówczesnego szefa ugrupowania Donalda Tuska, w której znalazła się instrukcja finansowa Mirosława Drzewieckiego. W punkcie 14 zaordynowano, że „członkowie PO sprawujący funkcje publiczne z ramienia PO zobowiązani są do płacenia na rzecz partii do 10 proc. miesięcznego wynagrodzenia z tytułu sprawowanych funkcji”. „Środki te są traktowane jako darowizny na rzecz PO w regionie, na terenie którego członek PO sprawuje funkcję publiczną”, a „wpłaty członków PO sprawujących funkcje publiczne z ramienia PO w Radach Dzielnic Miasta Stołecznego Warszawy traktowane są jako darowizny na rzecz macierzystego koła PO w Warszawie” - można przeczytać w uchwale Zarządu Krajowego Platformy Obywatelskiej.


Jak to się nazywa? Widzieć drzazgę w oku oponenta politycznego? No i te "niezależne i obiektywne media" będące dla fanów opozycji często wyrocznią i jedynym źródłem informacji, odróżniające się od tych pisowskich, czyli Goebbels-owskich. Nic dziwnego, że przy takich mediach niektórzy zdążyli zapomnieć, że Tusk był już w Polsce premierem i numery, jakie wtedy wykręcał Polakom. To nie są żadne opiniotwórcze media, to jest zwyczajny opozycyjny front polityczny z ostro zaangażowanymi politycznie funkcjonariuszami zamiast dziennikarzy. Przez całą dobę zamiast dostarczania dziennikarskich informacji odbywa się drążenia w umysłach i inspirowanie antyrządowych postaw. Bez tego "krul" (Europy) byłby całkiem nagi.

jerzynowak
O mnie jerzynowak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka