Najpierw nawoływał do całkowitej delegalizacji partii PiS po wyborach, oczywiście bez podania podstaw prawnych (bo i jakie mogą być), teraz straszy wizją przyszłych wyborów i sugeruje użycie wojsk terytorialnych przez PiS dla zachowania władzy. Czy można popaść w aż taki obłęd i paranoję. Okazuje się, że można, nawet jeśli posiada się tytuł profesora politologii. Skąd taka degeneracja osób z tytułami naukowymi? Czyżby nastąpił zmierzch uniwersytetów, a lewackie ideologie powodują, że zamiast światłych myślicieli mury uczelni opuszczają zakompleksieni potomkowie siłą oderwanych od pługów nowomieszczan?
Tego jeszcze nie było! Na temat PiS wypowiedziano już tak wiele bzdur i straszono już tak wieloma czarnymi scenariuszami, że mogłoby się wydawać, iż nic nowego nie da się wymyślić. A jednak! Prof. Ryszard Markowski zapędził się wyjątkowo daleko w próbach straszenia PiS-em. Politolog z SWPS zasugerował w „Gazecie Wyborczej”, że rządzący, by nie oddać władzy, mogą posłużyć się… Wojskami Obrony Terytorialnej. "Na początku była propozycja, żeby tam jeszcze kamerki były. Otóż cały ten zabieg, który PiS robi z ordynacją, ma dążyć do jednego: przekonać maluczkiego, swój elektorat, że Wielki Brat patrzy" — mówił w wywiadzie dla „GW” prof. Markowski, wyraźnie dumny z tego, że udało mu się rozszyfrować te niecne zamiary.
Mało? Politolog z SWPS dołożył kolejne oskarżenia, na które nie ma przecież żadnych dowodów! "Będą robione różne triki, różne takie półlegalne i nielegalne zabiegi, które będą starały się wykluczać potencjalnych zwolenników partii opozycyjnych. Myślę, że tak, że tam została podjęta decyzja, żeby niezależnie od wszystkiego nie oddawać władzy. A jak to się zrobi?" I tu następuje insynuacja, że przy pomocy właśnie Wojsk Obrony Terytorialnej. "Jestem niesłychanie pesymistyczny i obawiam się. Nie chcę zanadto straszyć, ale jesienią tego roku będą się w Polsce działy rzeczy bardzo nieprzyjemne, by użyć tylko lapidarnego zwrotu" - dodaje. Zastanawiać musi fakt, skąd w opozycji i jej zwolennikach takie przekonanie o przebiegu jesiennych wyborów, czyżby to właśnie po tamtej stronie zostały już podjęte jakieś nieodpowiedzialne decyzje i próbuje się przerzucić za nie odpowiedzialność? Bo inaczej chciałoby się zapytać, co oni biorą i kto jest ich dilerem?
Komentarze