Tym razem jakaś alternatywa dla PiS może się udać. Może się udać, bo już ma ponad 5 procent i jest zorganizowana. Wystarczy ją tylko poszerzyć. Na Nowogrodzkiej drżą. Łobuz Patriotyczny boi się Piechocińskiego.
Janusz Piechociński zaskoczył politycznych komentatorów. Zaskoczył, bo zaproponował Solidarnej Polsce i PJN wspólny start na listach PSL do Europarlamentu.
Sam Kowal sam chyba też tak uznał, bo do propozycji Wicepremiera odnosi się ciepło. Odnosi się inaczej niż Zbigniew Ziobro, który – nie mając tak długiego jak Kowal doświadczenia poza dużą partią – jeszcze wierzy w iluzoryczność własnego szyldu.
Tymczasem ta propozycja wydaje się dla wszystkich stron rozsądna. Liderem kanapowych partii daje bowiem solidną, mieszcząca się powyżej progu listę wyborczą, z odpowiednim zapleczem finansowo - organizacyjnym. PSLowi zaś daje w miastach silne, rozpoznawalne i nie - ludowe twarze. Gdybym ja miałby doradzać Zbigniewowi Ziobro, to zdecydowanie sugerowałbym mu przyjęcie tej oferty. Nie doradzam, więc mogę ją tylko formułować w blogosferze.
Wywiad ten jest dla mnie bardzo pouczający, bo pokazuję, że Janusz Piechociński po prostu wpadł na dobry pomysł. Wpadł na pomysł, który dla PiSu jest groźny. Który może go bardzo mocno osłabić. Na pomysł wykreowania takiej oferty na politycznym rynku, która nie uważa, że polityczną konkurencje trzeba sprowadzić jedynie do zdrady. Do utraty niepodległości przez Polskę. Głos Płużańskiego trudno więc traktować tu inaczej niźli głos pisowskiego najgłębszego niepokoju. Niepokoju, że tym razem jakaś alternatywa dla PiS może się udać. Może się udać, bo już ma ponad 5 procent i jest zorganizowana. Wystarczy ją tylko poszerzyć. Na Nowogrodzkiej drżą. Łobuz Patriotyczny boi się Piechocińskiego.