fot. P. Beym
fot. P. Beym
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
317
BLOG

Czy Kazimierz Kujda mógł być agentem pułkownika Lesiaka i inwigilować prawicę?

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Czy Jarosław Kaczyński o tym wiedział czy nie? Czy wiedział o tym, że to Kazimierz Kujda potencjalnie mógłby brać udział w akcji inwigilacji prawicy z Porozumieniem Centrum na czele?

Dziś bardzo krótko. Bo wokół sprawy Kazimierza Kujdy w sumie pojawia się sporo pytań. Oczywiście, to co przedstawię, to są czysto hipotetyczne dywagacje. No ale spróbujmy podywagować właśnie. I tak:

Po pierwsze: z tego co wiadomo, teczka Kazimierza Kujdy znajdowała się w zbiorze zastrzeżonym IPN. Jednym z warunków, jeśli nie jedynym, aby się tam znalazła było to, aby bohater tej teczki nie tylko współpracował ze służbami specjalnymi PRL, ale po 1989 roku podjął również współpracę ze służbami wolnej Polski. Jako przydatny dla nowych służb, korzystał z przywileju, że dokumentacja dotycząca jego agenturalnej działalności w czasach komunizmu znajdowała się pod swoistą ochroną.

Po drugie: wiemy że sprawą tak zwanej inwigilacji prawicy zajmował się pułkownikiem Lesiak. Skoro tak, to zapewne korzystał z agentów. Agentów, których znał ze swojej wcześniejszej pracy. Czy mogło być tak, że teczka Kazimierza Kujdy trafiła do zbioru zastrzeżonego dlatego, że był on czynnym agentem odnowionych służb? Mogło tak być moim zdaniem. Pytanie do czego te służby mogły by wykorzystywać Kazimierza Kujdę? Czy skoro był blisko Jarosława Kaczyńskiego , to mogły go wykorzystywać do inwigilacji prawicy? Mogły. Co więcej, byłby to do tej misji to wręcz człowiek idealny.

Wreszcie po trzecie: czy Jarosław Kaczyński o tym wiedział czy nie? Czy wiedział o tym, że to Kazimierz Kujda potencjalnie mógłby brać udział w akcji inwigilacji prawicy z Porozumieniem Centrum na czele? Jeśli o tym nie wiedział to znaczy, że wprost fatalnie wybrał sobie najbliższego współpracownika. A jeśli o tym wiedział? To znaczy, że to bagatelizował. Uważał to za mało znaczące i sprawę inwigilacji prawicy podnosił z czysto politycznych powodów, robiąc wielką aferę z czegoś, co w sumie sam uważał za mało groźne, skoro mógłby teoretycznie w swoim otoczeniu tolerować kogoś kto brał w tym aktywny udział. To trochę jak ze Smoleńskim. Tragedia to jedno, a polityczny użytek z tej sprawy to drugie. Inwigilacja prawicy to jedno, a wrzask podnoszony z tego powodu to drugie. W sumie można by to uznać za przećwiczony model.

Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl

Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna

http://miastopoznaj.pl/

Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl

www.facebook.com/flibicki


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka