Piętaszek Piętaszek
8941
BLOG

WOŚP - wielki upadek politycznego projektu

Piętaszek Piętaszek Polityka Obserwuj notkę 145

„Niech nie wie lewa Twoja ręka co czyni prawa.” – Jezus Chrystus.

Na naszych oczach chwieje się i za chwile upadnie jeden z ważniejszych, strategicznych projektów społecznych w Polsce. Nigdy nie spodziewałem się, że upadek WOŚP tak mnie ucieszy. A cieszy mnie sposób wręcz „ewangeliczny”.

Chciałbym napisać, że zaczęło się niewinnie ale byłaby to nieprawda. Kiedy Jerzy Owsiak rozdmuchiwał akcję z iskierki, miałem kilkanaście lat, długie włosy i perkusję, na której kulawiłem co lepsze kawałki rockowe, razem z kolegami z garażowego zespołu. Wtedy Owsiak był dla mnie autorytetem, a społeczne koszty jego działalności traktowałem jako marginalne wobec wielkiego dobra, które się z akcji zbierania pieniędzy tworzy. Dziś na sprawę patrzę zupełnie inaczej, przeraża mnie bezmyślność rodziców puszczających swoje dzieci w objęcia niebezpiecznej subkultury. Można było wyciągnąć wnioski już wtedy ale niestety, człowiek młody to człowiek głupi. Miałem szczęście uczestniczyć też w Światowych Dniach Młodzieży w Częstochowie i dziś dzięki temu widzę jaka przepaść dzieli te dwa rodzaje młodzieżowych zlotów. Jak ożywcza woda do denaturatu.

 

No ale nie w pijaństwie młodzieży tkwi istota zagrożenia, ani przyczyna mojej wielkiej radości nadchodzącego końca WOŚP. Jest nim wypaczenie pojęcia charytatywności, które prowadzi do wykorzenienia tego co w nas najlepsze – solidarności w obliczu nieszczęścia.

Nie wiem na ile zdajemy sobie sprawę jaki skarb leży w naszym społeczeństwie. Podam prosty przykład. Po przejściu huraganu Katrina w USA, potrzebna była Gwardia Narodowa do ugaszenia fali gwałtów i grabieży. Wielka powódź w Polsce pokazała ogromną solidarność Polaków, incydenty utonęły w morzu empatii. Ostatnio, kiedy w Mokobodach zaginęło dwóch chłopców, „ze 300 ludzi wyszło pomagać szukać”. To mała mieścina jest, ludzie niemodni, wioska. Nie to, co wielkomiejska socjeta Nju Jorku, co? 
Społeczeństwo USA w pewnych sprawach nie dorasta nam do pięt, przy nas są barbarzyńcami. Warto o tym pamiętać w tym wieloletnim zachłyśnieciu się zachodem.

To nie patriotyzm płynący z flag i pochodów nas łączy. Nie żadne polityczne szczekanie. Prawdziwą istotą jedności Polaków jest solidarność w obliczu nieszczęścia, stajemy się wtedy jednością. Pamiętacie wieczór 10 kwietnia 2010 roku? Pamiętacie 2 kwietnia 2005 roku? Polska przetrwa tylko jeśli zdołamy utrzymać tę zdolność. Nasi rodzice przeżyli faszyzm i komunizm, my musimy przetrwać epokę egoizmu. Często mówi się, że najbardziej jednoczy nas wspólny wróg ale to nie do końca prawda. Najbardziej jednoczy nas empatia, współodczuwając odnajdujemy swoją wspólnotę. W ciszy...

W istotę tej jedności godzi projekt WOŚP. Składa się na to kilka czynników, tworzących zabójczą dla empatii toksynę:

1. WOŚP jest festiwalem samozadowolenia. Publiczne paradowanie z serduszkami, radosna feta z wrzuconego pieniążka. Ludzie sobie je jeszcze w domach przyklejają, jako certyfikat dobroczynności. To dopiero wiocha. Akcja jest festiwalem egoizmu, łechcącym próżność darczyńców przekonywanych usilnie, że są fajni bo pomagają. To jest zbrodnia na empatii, której największym wrogiem jest egoizm i pycha. 

2. Nie ma kontaktu z potrzebującym. Proszę zwrócić uwagę, że w całej tej maskaradzie nie ma znaczenia kto jest adresatem akcji. Są beneficjenci, którzy ze sprzętu korzystają ale gdzieś tam daleko. W tej akcji nie ma pochylenia się nad człowiekiem – nie ma kontaktu z ludzkim cierpieniem. Nie mają go ani darczyńcy, ani wolontariusze, ani sami organizatorzy akcji.

3. Akcja medialna impregnuje na inne formy działalności, charytatywnej. Trzeźwo patrząc na wielkość WOŚP to żaden z niej cymes. Ale WOŚP jest dosłownie wszędzie, mam wrażenie, że prawie wyłącznie o tej akcji się mówi. Nie tylko w czasie finału, Orkiestra jest przywoływana jako wzór i przykład obywatelskiej postawy Polaków, na przystanek Woodstock zapraszane są najważniejsze osobistości w państwie. Jeśli zrobić badania jak społeczeństwo postrzega ranking działalności charytatywnej w Polsce, WOŚP będzie mocno przeszacowany, a wiele osób wskaże miejsce pierwsze.

Połączenie tych trzech aspektów powoduje, że WOŚP dla działalności charytatywnej jest tym, czym disco polo dla sztuki. Jest projektem filantropii dla „proli”, prowadzącym do osłabienia jedności Polaków w jej sercu. Projektem, który być może zrodził się w czyjejś głowie jako projekt osłabienia więzi między ludźmi. WOŚP jest kolejnym elementem społecznego zpsienia, przypomina mi rok 1984 Orwella. Dlatego tak mi pasuje nazywanie go disco polo dobroczynności. U Orwella są wersyfikatory, które mają służyć tworzeniu prostych piosenek, żeby tylko „prolom” wybić z głów sztukę.

 

A teraz proszę pomyśleć, patrząc na Pana Adama Michnika palącego w studio papierosa, na Jerzego Owsiaka wyrzucającego z konferencji nieprzychylne media. Czy ten projekt zawaliłby się, gdyby nie upadł monopol medialny lewicy? Nie byłoby szans, ani na wykrycie nieprawidłowości podatkowych, które pchnęły Owsiaka do rzucenia się w wir politycznej wojny, ani na poznanie treści orzeczenia sądu.

 

 

 

Piętaszek
O mnie Piętaszek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka