
Foto: Bursztyn;
64 – letni emerytowany mężczyzna doznał poparzenia trzeciego stopnia po tym jak spacerując znalazł coś co przypominało kawałki bursztynu lezącego na plaży w północnej części Niemiec. Kiedy schował ten „skarb” do kieszeni to po pewnym czasie jego spodnie stanęły w płomieniach, ponieważ jak się później okazało były to kawałki białego fosforu, które samoistnie zapaliły się.
A zaczęło się to tak;
Bohater tego opowiadania wybrał się kilka dni temu po południu na spacer wzdłuż wybrzeża Bałtyku, kiedy zauważył jasnożółte kamienie, lezące miedzy kamyczkami piasku do złudzenia przypominające bursztyn, który często jest wypłukiwany na północno-wschodnich plażach całej linii brzegowej morza bałtyckiego.
Ale jak się później okazało i co doświadczył na swej skórze przypadkowy znalazca były to kawałki białego fosforu używanego i stosowanego w bombach w czasie II wojny światowej. Dla niewprawnego oka te dwa tak rożne „kamienie” mogły wyglądać podobnie.
Dla nieszczęśliwca jednak ta mała różnica miała ogromne znaczenie, jak stwierdziła w swym oświadczeniu policja.
Ale wracając do opowiadania, ten niczego nie podejrzewający „szczęściarz” schował swój „bursztynowy skarb” do kieszeni i dalej kontynuował swój spacer wzdłuż linii brzegowej - gdy nagle stanął w płomieniach.
Pomimo, że znajdował się w dość oddalonym i osamotnionym miejscu w pobliżu Kilonii w Szlezwiku Holsztynie miał on trochę szczęścia, ponieważ całe to zdarzenie widział siedzący tam przypadkowy wędkarz, który zauważył płonącego mężczyzna i wezwał pomoc przez telefon komórkowy.
Białego fosforu nie uda się ugasić wodą i dlatego doznał on dość znacznych i rozległych poparzeń trzeciego stopnia. Przez kilka dni a może nawet kilka tygodni nasz „nieszczęśliwy znalazca” będzie leczył się w specjalistycznej klinice.
Policja Szlezwik-Holsztyn potwierdziła w swoim oświadczeniu, że plaża Hubertsberg została zamknięta dla spacerowiczów w celu dokładnego jej przeszukania pod kątem, czy nie znajduje się tam więcej pozostałości po wojnie.
Prokuratura również ostrzega wszystkich, którzy przypadkowo lub celowo wybiorą się na spacer w jakikolwiek rejon aby nie zbierali niczego, jeśli nie są pewni – co to jest.
W tym opowiadaniu wykorzystano oświadczenie lokalnych władz, policji w Szlezwiku-Holsztynie jak i ze źródeł własnych.
Jestem prezesem i fundatorem Polsko Australijskiej Fundacji działającej na Rzecz Zdrowia i Rozwoju Dziecka. Prowadzę badania naukowe na temat „Autyzmu” (rehabilitacji) z wykorzystaniem komory hiperbarycznej.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości