Jolanta Łaba
Jolanta Łaba
Jorlanda Jorlanda
48
BLOG

Medytacje szarodzienne na czas izolacji cz. 1

Jorlanda Jorlanda Kultura Obserwuj notkę 1

„Wolę gmatwać tajemnice niż je wyjaśniać. (…) Lubię pytania, które wciąż trwają… Dużo czasu minęło, nim zadałem sobie to, które odnosi się do chrześcijaństwa – pewnie dlatego, że urodziłem się pod koniec starego wieku, w którym było tyle wojen i ludobójstwa, że jego dzieci nie mogły już uwierzyć w dobro, dlatego że wychowałem się w jako ateista w rodzinie ateistów, dlatego, że studiowałem filozofię w już absolutnie materialistycznym Paryżu. 

Nigdy więc nie zwróciła mojej uwagi ta dziwna historia cieśli zmarłego na krzyżu wykonanym przez innego cieślę. Żeby się nią zainteresować, potrzebne mi były dwie noce. 

Pierwsza noc pod gwiazdami. Na Saharze. 
Druga noc na poddaszu w Paryżu. 

W lutym 1989 podróżowałem po pustkowiach Ahaggaru z grupą dziesięciu osób. Była to sportowa wyprawa, w czasie której maszerowaliśmy w otoczeniu wielbłądów niosących bagaże. Pewnego dnia, kiedy schodziliśmy z góry, wyforsowałem się na czoło wycieczki i, niecierpliwy, szedłem szybko nie oglądając się za siebie, nie sprawdzając jaką idę trasą. W końcu stało się to, do czego niewątpliwie dążyłem: zgubiłem się.

O siódmej zapadła noc, zerwał się wiatr, powiało chłodem – znalazłem się sam, o kilkaset kilometrów od najbliższej wioski, bez wody i jedzenia, przerażony, skazany na rychłą śmierć i rozszarpanie przez sępy. Jednak zamiast wpaść w panikę, położyłem się na ziemi, pod niebem, które wyciągało do mnie gwiazdy wielkie jak jabłka, i poczułem przeciwieństwo strachu: ufność.

Podczas tej ognistej nocy przeżyłem mistyczne doświadczenie, spotkanie z Bogiem transcendentnym, który mnie uspokajał, który mnie uczył i który dawał mi tak wielką siłę, że nie mogła pochodzić ze mnie. Rano, niczym ślad odciśnięty w najtajniejszym zakątku mojej jaźni, znalazłem wiarę. Prezent. Łaskę. Olśnienie. Teraz będę mógł umrzeć w wierze albo żyć w wierze.

Przeżyłem…

fr. książki „Moje Ewangelie” E.E. Schmitt

***

Piosenka "Biada" zespołu: Nie ma Go tu

***

Czasami wydaje nam się, że zgubiliśmy się bezpowrotnie.

Idziemy drogą, której jesteśmy pewni, nagle stajemy w miejscu i rozglądamy się dookoła - zdumieni. Bo nie możemy znaleźć nic znajomego. Wszystko wygląda inaczej i nie wiadomo od czego zacząć kolejny krok.

Próbujemy ustalić na nowo jakąś gwiazdę na niebie wskazującą znajomą północ i kierunki, które prowadzą do domu.

Tymczasem kierunki już są ustalone, grawitacja na Ziemi działa tak samo, słońce i deszcze odmierzają rytmy i pory roku. Nastroje naszej duszy, emocje, gwałtowne myśli i wzburzenia zasłaniają nam prawdę o świecie. Burze i huragany na dnie serca często gubią nas na znanych dobrze szlakach.

Rozejrzyjmy się, przypomnijmy sobie mapy, wróćmy do tego, czego nas nauczono, przemyślmy to jeszcze raz… teraz mamy na to dużo czasu.

Żeby naprawdę bezpowrotnie nie zgubić drogi, kiedy znów będziemy mogli nią iść.

14 marca 2020 r.

P.S. Dziękuję Pewnemu Harcmistrzowi ZHP z Podhala za inspirację. Będziemy tu codziennie na warcie ;)

#silniduchem


Jorlanda
O mnie Jorlanda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura