Jerzy Terpiłowski Jerzy Terpiłowski
41
BLOG

Pax pecuniae

Jerzy Terpiłowski Jerzy Terpiłowski Polityka Obserwuj notkę 0

Na naszych oczach posteuropejski świat doświadcza kryzysowych niedogodności. Padają wielkie finansowe przedsiębiorstwa, a koszty bankructw ponoszą przede wszystkim zwykli ludzie nagle pozbawiani pracy i nękani wzrostem cen. Polska gospodarka miała się do niedawna całkiem dobrze, ale o to drastycznie spadł kurs narodowej waluty.
Przyczyny tego stanu rzeczy natychmiast ujawniły goniące za newsami media i teraz wszyscy zastanawiają się jaką rolę w operacjach banku Goldman Sachs – który wyspekulował obniżkę wartości złotego - odegrał były premier polskiego rządu i tegoż banku doradca.
Z werbalnej wykładni ostatniego zdania wynikałby postulat natychmiastowego rozesłania listu gończego za Kazimierzem Marcinkiewiczem. Ujęcie go pozwoliłoby sprawdzić czy ten były nauczyciel fizyki w szkole średniej w Gorzowie a potem nieporadny premier w ogóle ma jakieś pojęcie o bankowości. A, jeżeli nie jest samorodnym geniuszem, to Goldman zatrudnił go jako donosiciela. Przy okazji nie od rzeczy będzie przypomnieć, że wedle tego - co wieszczo przewidział Dołęga Mostowicz - w Polsce mężem stanu może zostać pierwszy lepszy prostak i łachudra, kolejne wcielenie Nikodema Dyzmy. Dowodów na słuszność takiej prognozy nie trzeba daleko szukać w naszych czasach. Natomiast  specjalistami od prowadzenia polityki monetarnej są na ogół wysokokwalifikowani eksperci po MBA, a nie polityczni karierowicze.
Ale mniejsza o casus Kasimirae, czy o inne casusy. Chodzi o kasę! O operacje finansowe, dzięki którym bezwzględne finansowe zombi bez użycia fizycznej przemocy, bez potężnych armii - zdobywają władzę nad światem.
Historia się powtarza. O podobnej sytuacji pisałem w wydanej jeszcze w 1996 roku powieści z gatunku political fiction (w której udało mi się także przewidzieć samobójczy, lotniczy atak na Manhattan)
Jej główny bohater (pisarz George O’Connor) rozmawia z Rafaelem Goldmanem (sic!). Powieściowy Goldman posiada tytuł lorda, jest najbogatszym człowiekiem świata, a jego goście muszą zwracać się do niego per Padre (Imperium obłudy, wyd. II, strony 101-104)
     „Goldman zakaszlał, złapał się za piersi, a po chwili odezwał się drżącym, niepewnym głosem:
     — Mamy tu giełdę, a grając na niej gramy jednocześnie na wszystkich innych giełdach świata. Prawdziwa gra toczy się jednak tylko u nas. Wszystko inne to tylko rzucanie kośćmi na ślepy traf. Czasami ktoś wygra lub straci wszystko. My nie przegrywamy nigdy. Naaa...aprawdę! Ponieważ to my decydujemy o spadku lub zwyżce wszelkich wartości na Ziemi. Rozumiesz mnie, George?
    O`Connor spojrzał mu prosto w oczy.
     — Ludzie od dawna podejrzewają, że istnieje coś takiego.
     — Ciągle uważają, że światem kręcą Żydzi? Chi! Chi! — Starzec zachichotał piskliwie. — Ideę oparcia porządku świata na kapitale przejęli także inni światli i obrotni ludzie, którzy, chcąc nie chcąc, sterują losami świata. Jednak przepływ kapitału ciągle jeszcze powoduje najrozmaitsze niepożądane reakcje tych, którzy się na tym nie znają.
     — To znaczy: co najmniej osiemdziesięciu procent całej ludzkości? — zapytał George spokojnym, obojętnym głosem. 
     — Mniej więcej. Każdy jest panem swego losu. Ale nie o to chodzi. Chcę cię prosić, abyś włączył się do tej gry i podjął za chwilę pewną decyzję.
     — Ależ ja nie znam się na giełdzie! — zdziwił się O`Connor.
     — Zaraz się poznasz, to jest dziecinnie proste, naa...aprawdę. Czasami zastanawiam się, dlaczego ludzie tak się szamoczą, żeby zarobić na życie. Robienie pieniędzy jest najłatwiejsze! 
      Starzec nacisnął przycisk pod blatem biurka, na przeciwległej ścianie rozsunęły się ciemnobrązowe żaluzje i pojawił się szeroki ekran. Światło w pokoju nieco pociemniało, ekran rozjarzył się, zaiskrzył, a potem ukazały się na nim nazwy akcji, walut, nieruchomości, klejnotów, złota, platyny i innych szlachetnych kruszców oraz mnóstwa innych dóbr ziemskich i równie dużo wielocyfrowych liczb. Cyfry zmieniały się błyskawicznie, przyprawiając O`Connora o zawrót głowy. Potem na ekranie pozostały tylko dwie nazwy i odpowiadające im, wolno i nieznacznie zmieniające się liczby.
     Goldman wskazał je ręką.
     — To grupa akcji gamma, przedstawiająca ogólnie majątek ulokowany w nieruchomościach, w ziemi i w znajdujących się w niej bogactwach naturalnych. Obejmuje także zasoby pracy bezpośredniej i siły roboczej w ogóle. Z grubsza biorąc są to akcje surowcowe. Ich wyprzedaż spowodowałaby wyniszczenie słabszych ekonomicznie krajów świata i mniej dynamicznych jednostek.
     Druga linijka to akcje beta, które obrazują przedsiębiorczość w najszerszym tego słowa znaczeniu. Więc odpowiadają wartości akcji znajdujących się na giełdach świata, i wartości innych operacji finansowych, banków, koncernów, towarów znajdujących się w obrocie handlowym, pieniędzy zainwestowanych w niektóre badania naukowe i oraz w pewnym stopniu bogactwo ludzi spoczywające jako pasywa. Wyprzedaż tych akcji spowodowałaby wielki kryzys w gospodarce krajów bogatych.
     Poprzednio na ekranie widziałeś szybko zmieniające się wartości najrozmaitszych dóbr. To na tych właśnie fluktuujących umownie wartościach dorabiają się albo tracą pieniądze zwykli gracze giełdowi. Ruch tych akcji, w dłuższym przedziale czasu, nie jest wcale taki szybki i od wielu lat nie wyrwał się ani razu spod kontroli. Prawdziwa gra dotyczy dwu pierwszych ogólnych wartości.
     — Rozumiem, że równowaga między wartością akcji gamma i beta leży w interesie wszystkich — zauważył George.
     — Słusznie — pochwalił go Goldman — ale nie zawsze można utrzymać tę równowagę, bo ludzie są nieobliczalni. Wymyślają najrozmaitsze idee albo religie zamiast żyć, jak pan Bóg przykazał. Kiedy takie pomysły zyskują sobie dostatecznie dużo zwolenników, równowaga między zasadniczymi wartościami się chwieje. Staramy się wpływać na rozwój wydarzeń, promując jedne zachowania i eliminując inne. Ktoś musi czuwać, żeby syn marnotrawny miał co położyć na talerzu, kiedy ochłonie z szaleństwa.
     Politycy najpierw starają się pozyskać zaufanie ludzi obiecując im to, czego pragną, ale potem dowiadują się o wzajemnej relacji tych dwu ogólnych wartości i robią wszystko, żeby przekonać wyborców, aby podejmowali odpowiednie działania. My podsuwamy im właściwe rozwiązania, kupujemy ich, a jeżeli źle się sprawują, powodujemy, że przegrywają w wyborach. Demokracja jest jak wierzchowiec, który co pewien czas wyrywa się rękom jeźdźca: usiłuje przekształcić się w anarchię, dlatego że ludzie podświadomie dążą do wpływu na losy świata. A przecież rzeczywisty wpływ mogą mieć tylko jednostki. Ci, którzy twierdzą, że mogą rządzić się sami, są naszymi wrogami.
     — A z jakiej racji pewni ludzie uzurpują sobie władzę nad innymi? — zapytał pisarz.
     — George, obudź się! Naród nie może rządzić się sam. W Stanach na przykład pokusa do ograniczenia władzy jest zbyt silna. Ukuto termin „administracja”, co za administracja?! Władza! Takich jak James McGill Buchanan, który upatrywał konieczności konstytucyjnego zabezpieczenia społeczeństwa przed „nieprawościami administracji należałoby skrócić o głowę! Liberalizm jest jak... jak dżuma.
     — Ja też jestem liberałem — przyznał się O`Connor.
     — Wiem, wiem... Należałeś w swoim czasie do koła Rycerzy Okrągłego Stołu w Atlancie. Ale to zaledwie jordanowski ogródek masonerii.
     — Mimo wszystko, dlaczego to ja właśnie mam...
     — Nie rozdzielaj włosa na czworo, George — przerwał mu Goldman.
     Patrzyli na ekran, na którym coś uległo zmianie. Wartości dwu podstawowych grup akcji ustaliły się, a pod nimi pojawiła się litera delta. Odpowiadające jej liczby zaczęły po chwili lawinowo rosnąć. W tym samym czasie na ekranie pojawił się zapis wolnego, ale ciągłego spadku akcji gamma i beta.
     — Co to znaczy, Padre? — zapytał pisarz, prawdziwie zaciekawiony.
     —To jest właśnie zadanie, które trzeba rozwiązać — oświadczył Goldman.— Akcje delta obrazują tendencje zmierzające do ograniczenia konsumpcji, do oparcia systemu wartości na pracy, najrozmaitsze utopijne ruchy ekologiczne, pacyfistyczne, i ową dziwaczną religię, ogólnie mówiąc: wszystko to, co przeciwdziała istniejącemu układowi cywilizacyjnemu. Te trendy istniały zawsze w postaci kultury rzekomego zwrócenia się do wewnątrz, ale ostatnio zarysowały się o wiele mocniej, zwłaszcza na Dalekim Wschodzie. (...)
     — Czyżby groziła nam wojna cywilizacji?
     George był nieco oszołomiony .
     — Owe dążenia nie są jeszcze tak mocno ugruntowane, żeby należało przeciwdziałać zbrojnie, ale wśród żółtych działają ekstremalne ugrupowania, żądające natychmiastowego skończenia z białymi. Unia Dalekowschodnia nie powstała bez wyraźnego celu. Więc nic nie wiadomo na pewno. A akcje gamma i beta ciągle spadają. Spójrz sam. Trzeba się będzie zdecydować na wyprzedaż którejś z tych akcji. Więc co mi radzisz, George?
     — Wyprzedaż akcji beta spowodowałaby kryzys w Stanach i Europie, tak? — upewnił się George, któremu zaczęło wydawać się, że śni.
     — Tak, w całym białym świecie, z wyjątkiem Syberii, która jest samowystarczalna. Ale wy też macie znaczne rezerwy surowcowe.
     — Jednakże miliony ludzi znalazłoby się w nędzy? 
     — Na wojnie trzeba czasem poświęcić ten czy inny pułk.
     — Ile ludzi zginie z głodu, jeżeli nastąpi wyprzedaż akcji gamma?
    — Nie można porównywać liczbowo ofiar w przeludnionej Azji ze stratami w białych krajach. Ale na pewno straty w sile roboczej liczyć się będą w dziesiątkach milionów.
     — A jak te wyprzedaże mają się do akcji delta? — zapytał pośpiesznie.
     — Zarówno w jednym, jak w drugim manewrze największe straty poniesie Unia Dalekowschodnia. Możliwe, że jeśli społeczeństwa azjatyckie zaczną wymierać z głodu, to ta wsteczna religia ulegnie zapomnieniu. Więc, które akcje sprzedajemy?
     Pisarz wstał.
     — Nie mam prawa podejmować takich decyzji — powiedział.
     — Ktoś jednak musi je podjąć — odparł Goldman.
     — Na pewno nie ja — wzruszył ramionami George, czując, że nie jest to dostateczna odpowiedź.
— Nie martw się na zapas, George. Jesteście dziećmi, które przekładają zabawki z miejsca na miejsce. Prawdziwie dorosłe życie staje się udziałem jednostek. To były tylko ćwiczenia z rządzenia światem. W praktyce wszystko jest o wiele trudniejsze. Trzeba uwzględnić poprawki wynikające z najrozmaitszych układów i powiązań, a to jest prawdziwe rządzenie w przeciwieństwie do tych wszystkich sensacyjek, którymi karmi się bezrozumny motłoch. Napraa...awdę!! „
W innej książce (Bagaż duszy), analizując przyczyny upadku Wielkiej Rzeczypospolitej, pisałem m.in.:
„Czasy saskie są niezwykle istotne dla poznania mechanizmu upadku narodu i państwowości, który oby nie spowodował współcześnie podobnej tragedii. Nastąpił w nich szczyt rozprzężenia, co zostało odnotowane w znanym porzekadle: Za króla Sasa jedz pij i popuszczaj pasa. Dwór królewski, ministrowie polscy i sascy - dawali jak najgorsze przykłady zupełnego braku zainteresowania religią, sprawami społecznymi oraz pozytywnymi postawami moralnymi. Powstawały z dnia na dzień ogromne fortuny - tak jak obecnie. (...) Podobnie szkodziły Polsce postawy magnaterii, elity władzy, która w większości się skosmopolityzowała, uzależniła od obcych kredytów i dworów. Wewnętrzną odpowiedzią reszty szlacheckiego społeczeństwa była tendencja do zamknięcia się w ciasnym obskurantyzmie. Aby pozbyć się znienawidzonych władców, zrywano sejmy, bo przecież: im gorzej tym lepiej. Później ta zgubna zasada weszła w powszechny obyczaj i wykorzystywali ją z powodzeniem wrogowie Polski. Nastąpiły trwałe zmiany w psychice warstwy rządzącej oraz utwierdziły się negatywne postawy jej prominentnych przedstawicieli, które zaowocowały pierwszym rozbiorem Polski. W tych warunkach szkodliwie, dla interesów państwa (...) wykorzystywano bałagan (na przykład w gospodarce celnej) dla szybkiego bogacenia się. Wedle świadka tamtych czasów Jędrzeja Kitowicza: ,,Pieniądze dewaluowano, a starą monetę polską jedne na srebro przetapiano, a drugie Żydzi wykupili i do Wrocławia wywieźli., a tak samo z tynfami nowymi pomiędzy którymi były i po 15 i po 35 groszy wiele, na czym się Żydzi dobrze znali. Później owe polskie monety i tynfy przebite w mennicy wrocławskiej wracały do Polski w gatunkach podlejszych ale pod stemplem saskim. ...Nigdy więcej monety w Polsce nie było. Im więcej tej złej monety do Polski wpływało, tym drożyzna była większa. Kolejna dewaluacja sprowadza wszystkie tynfy do wartości 15 groszy z czego: wyniknął szczególny pożytek dla panów i Żydów bo ci znali postanowienia wprzódy... Panowie wybierali te lepsze o większej zawartości srebra i je przetapiali a Żydowie wywozili do Wrocławia i tam na gorsze zamieniając z zyskiem, do Polski z powrotem przywozili. W tym samym czasie mennice berlińska i wrocławska biła ile chciała monety pod tym samym stemplem saskim a w Polsce mennicy żadnej nie było a każdą monetę przyjmowano w Polsce łapczywie...”
No cóż. Spekulacja nigdy nie była zajęciem karanym przez prawo. Zatem w warunkach wolnego świata nie można mieć pretensji do kogokolwiek, że ma kiepełę do robienia interesów. A że skutki takiego działania są opłakane dla szarych ludzi? Kogóż to obchodzi!? 
Odwiedźmy jeszcze raz Imperium obłudy. Mówi Goldman, niekoronowany władca świata, w rozmowie z George O”Connorem:
„   - nie ma alternatywy dla cywilizacji europejskiej w ekologiczno–filozoficznych mrzonkach. Jedynym motorem napędzającym ludzką inicjatywę jest konsumpcja. (...) Nie ma alternatywy dla pieniądza. Naa...aprawdę! Spójrz na to z mojej perspektywy, George. Wszystko, co istnieje na ziemi jest moją własnością. Pomyśl tylko: moja rodzina obracała ogromnym majątkiem jeszcze przed pierwszą wojną światową i zawsze wspomagaliśmy przedsiębiorczość białej rasy. Nie inwestowaliśmy w zmurszałe imperium carskiej Rosji, bo należało zniszczyć przestarzały feudalny twór. Urodziło się coś jeszcze gorszego, ponieważ Rosja jest bardziej azjatycka niż europejska. Gdyby Niemcy Hitlera zwyciężyły Rosjan, to mielibyśmy przynajmniej wyraźną granicę między Wschodem a Zachodem. Potężne Niemcy dałyby sobie następnie radę z żółtą rasą. Jednakże szaleństwo Hitlera i słabość polityków zachodnich unicestwiły te plany.
     — Więc ktoś planował te wszystkie tragiczne wydarzenia?
     — Pośrednio, sterując przepływem kapitału. Musiałem wziąć na siebie odpowiedzialność, choćby dlatego, że obracacie moimi pieniędzmi.
     — Coś takiego — bąknął George.
     — Wiem, o czym myślisz — oświadczył Goldman. — Uważasz, że to, czego się dorobiłeś pracą własnego mózgu, należy do ciebie. Ale tak nie jest. Obracasz jedynie wartościami, które w gruncie rzeczy należą do mnie. Pozwalam ci na tę iluzję tak jak innym ludziom, bo pomnażacie mój majątek. Wystarczy jednak, żebym zmienił wartość pieniądza, akcji, czegoś w czym określasz swoje zasoby, a miliony ludzi na świecie i ty wraz z nimi nie będziecie mieli nic. Pracujecie, a ja dzielę między was to, co zarobicie, w zależności od sprytu, który wkładacie w zmagania z życiem, ale nic nie jest wasze. Pozwalam ludziom wierzyć, że są bogaci, a nawet bardzo bogaci, tak jak na przykład Rotszyldowie. Oni wiedzą przynajmniej ile mi są winni i spełniają rolę mych najbardziej wydajnych dealerów. Ale ich także, jeżeli zechcę, mogę unicestwić finansowo. (...)
      — Panie... Padre, ktoś mógłby powiedzieć, że pan bezprawnie przywłaszczył sobie zarówno przywilej decydowania o losach innych ludzi, jak ich majątki zdobyte ciężką pracą pokoleń.
     George starał się mówić spokojnym beznamiętnym głosem, ale starzec nie dał się zwieść pozorom.
     — Rozumiem twoje zdenerwowanie, George — uśmiechnął się dobrotliwie. — To coś zupełnie nowego dla ciebie, więc poruszasz się jak małe dziecko niepewne każdego kroku. Posłuchaj: Pan Bóg nie dał ludziom Ziemi na własność, a tylko im ją wydzierżawił na krótki czas życia. Moja rodzina przejęła z łaski Boga ogromny majątek i w jego imieniu administruje nim, podnajmując innym ludziom, aby pomnażali wartości. Powodując kryzys, nie odbieramy wszystkim, tylko nie pozwalamy, aby następowało zgnuśnienie i zasypianie w układach. Chęć zysku jest siłą napędową. Mam prawo decydować o losie ludzkości dla jej dobra. Czy mnie rozumiesz? „ (Imperium obłudy wydanie II, str. 178-180)
Bez komentarza.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Niezależny polski myśliciel epoki cywilizacyjnego przełomu, pisarz, eseista, dramaturg, tłumacz literatury anglo-amerykańskiej, prezes Stowarzyszenia dla Ochrony Tradycji Narodowej Polskiej “Pospolite Ruszenie”, redaktor naczelny miesięcznika kulturalno-społecznego „Tradycja”, członek Société Européenne de Culture, Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich i innych związków twórczych. Książki: Imperium obłudy, Ujrzanów, Wielkość lub zguba, Bagaż duszy. Dramaty: Izolator, Lustracja. Autor publikacji w Przeglądzie Demokratycznym, Ładzie, Solidarności , a ostatnio głównie w miesięczniku "Tradycja". Bezpośredni kontakt: jotter26@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka